Strach ma jedną główną przyczynę, patologiczny system bodźców. Projekty realizowane w formule PPP są skomplikowane i wymagają sporego wysiłku czasowego i intelektualnego oraz narażają urzędnika na ryzyko oskarżeń o korupcję lub niegospodarność, czyli na interakcję z prokuratorem (stąd czwarte P). Jeżeli projekt się uda, przynosząc oczekiwane korzyści mieszkańcom (lub innej grupie społecznej), to urzędnik może dostać symboliczną premię, dyplom, może szef poklepie go po plecach. Jak z jednej strony jest ryzyko utraty pracy i prokurator, a z drugiej korzyść w postaci dyplomu, to tylko szaleniec lub prawdziwy społecznik inicjuje taki projekt.
Tymczasem w bardziej od Polski rozwiniętych krajach powstaje zupełnie nowa formuła partnerstwa publiczno-prywatnego, które można określić mianem PPP 2.0. Dodatek 2.0 nawiązuje do tego, czym się stał internet w XXI wieku, czyli do Web 2.0. Formuła PPP 2.0 polega na tym, że sektor publiczny (gminy, powiaty, miasta, administracja centralna) udostępnia rejestry danych stworzone za publiczne pieniądze, a prywatne firmy na podstawie tych danych tworzą nowe usługi, które podnoszą jakość życia. Te rejestry mogą dotyczyć wyników inspekcji sanitarnych, przestępczości, danych o przepływie liczby samochodów w danym miejscu, informacji o jakości szkół czy szpitali w danej okolicy i wielu innych. Na podstawie takich informacji firmy prywatne w wielu krajach tworzą serwisy, które znacząco poprawiają jakość życia obywateli. Na przykład można zapoznać się z mapą restauracji, które miały problemy z kontrolą jakości, i unikać wizyt w takich niepewnych lokalach. Można wybrać miejsce zamieszkania (lub wynajęcia mieszkania) w takim miejscu, gdzie jest niska przestępczość lub dobre szkoły dla dzieci. Jednocześnie informacje o przestępczości poprawiają efektywność funkcjonowania rynku nieruchomości, ceny mieszkań spadają w rejonach, gdzie rośnie przestępczość, i od razu rośnie presja mieszkańców na władze, żeby coś z tym zrobić.
Inną formą PPP 2.0 jest zaangażowanie mieszkańców w realizację funkcji, które tradycyjnie wykonuje lokalna administracja. Na przykład w Wielkiej Brytanii znakomicie funkcjonuje serwis, w którym można zostawić informację o dziurze w drodze lub połamanej ławce, wraz ze zdjęciem zrobionym telefonem. Zgłoszenie jest przyjęte, jego realizacja i zakończenie monitorowane na stronie. Dzięki temu nie trzeba zatrudniać urzędników, którzy jeżdżą po okolicy i sprawdzają, czy są dziury w drogach, znacznie szybciej i skuteczniej tę rolę wypełniają mieszkańcy, którzy czują się zaangażowani we współzarządzanie gminą czy powiatem. Formuła PPP 2.0 jest bardzo atrakcyjna, bo z reguły nie wymaga drogich inwestycji, więc nie wiąże się ze znacznym ryzykiem dla urzędników, za to na bazie udostępnionych danych mogą powstać nowe firmy prywatne i nowe miejsca pracy w danym regionie.
Oczywiście PPP 2.0 wymaga od urzędników innowacyjności i wykonania dodatkowej pracy, bo dane są często dostępne na papierze lub w formacie, który nie nadaje się do wykorzystania. Ich przeniesienie na nośniki elektroniczne i do łatwego w użyciu formatu to jednak znacznie mniej ryzykowna praca niż podpisanie kontraktu za wiele milionów złotych w tradycyjnej formule PPP. Formuła PPP 2.0 wiąże się za to z ryzykiem, że w jakimś skrajnym przypadku ktoś może ponieść straty w wyniku takiego działania. Znany przykład opisany w prasie dotyczy sytuacji, w której udostępnienie ksiąg wieczystych w internecie pozwala dociekliwej osobie dowiedzieć się wielu intymnych rzeczy o osobach mieszkających w danej nieruchomości. W tym przypadku powinien decydować rachunek kosztów i korzyści, a korzyści w skali kraju z elektronizacji ksiąg wieczystych są o kilka rzędów wielkości większe niż straty moralne kilku osób.
Reklama