Liczba nowych spółek na GPW szybko rośnie. W 2009 roku przybyło ich siedem, a towarzyszące im oferty akcji opiewały na blisko 7 mld zł. 2010 r. zamyka się z 34 debiutami o wartości ponad 15 mld zł. W 2011 r. na parkiet trafią akcje jeszcze większej liczby spółek – emitenci zapowiedzieli dotąd 50 debiutów – ale łączna wartość ofert powinna być porównywalna.

>>> Polecamy: Polski parkiet rośnie w siłę i staje się konkurencją dla innych giełd

Choć kończy się lista wielkich spółek Skarbu Państwa, które można prywatyzować przez giełdę, rząd także w 2011 r. powinien pozostać największym sprzedającym. Według zapowiedzi resortu skarbu na parkiet w przyszłym roku wejdą Bank Gospodarki Żywnościowej oraz holding powstały na bazie posiadanych przez państwo nieruchomości.
Daleko im do oferty PZU wartej 8 mld zł czy Tauronu – 4 mld zł. Sprzedaż ponad 37 proc. akcji BGŻ należących do Skarbu Państwa może przynieść 0,8 mld zł, zaś wartość księgowa obu firm, które stworzą holding nieruchomościowy, czyli Dipservice i TON Agro, wynosi blisko 0,5 mld zł.
Reklama
Sytuacja zmieniłaby się, gdyby doszło w końcu do odwlekanej od lat prywatyzacji kopalń. W przyszłym roku jest na to szansa, gdyż dzięki dobrej koniunkturze górnictwo wyszło na plus. Jak zapowiedziała niedawno Joanna Strzelec-Łobodzińska, wiceminister gospodarki, na pierwszy ogień poszłyby w przyszłym roku Jastrzębska Spółka Węglowa, największy w Europie producent węgla koksującego, oraz zajmujący się jego eksportem Węglokoks. Obie firmy chcą skorzystać z dobrej koniunktury na węgiel i pozyskać pieniądze na inwestycje. Oferta JSW może być warta nawet 3 – 3,5 mld zł. Jeszcze większy kaliber miałoby wejście na parkiet Węglokoksu, gdyby wcześniej doszło do jego połączenia z Katowickim Holdingiem Węglowym.
Zdecydowanie dominować będą jednak szukające kapitału prywatne firmy. Grzegorz Leszczyński, prezes IDM, jednego z największych domów maklerskich w Polsce, przyznaje, że szykuje więcej debiutów niż w 2010 r. W optymistycznym wariancie może ich być dziesięć, czyli prawie dwa razy więcej.
Jedną z największych ofert na GPW byłaby planowana na czerwiec i warta ponad miliard złotych sprzedaż akcji sieci sklepów Żabka, których właścicielem jest czeski fundusz Penta. Wejście na parkiet we wrześniu 2011 r. zapowiedziała już grupa Kolporter, główny rywal Ruchu. Niewykluczony jest też debiut innego potentata handlowego – Biedronki.
Po 300 mln zł na rozwój sieci placówek wybiera się Bank Pocztowy, spółka Poczty Polskiej i PKO BP. Bank wybierał właśnie doradcę przy całej operacji – bank BZ WBK. Z kolei listę notowanych spółek alkoholowych może powiększyć w pierwszej połowie przyszłego roku Stock Spirits, właściciel dawnego Polmosu Lublin. Akcje chce sprzedać dotychczasowy właściciel, fundusz Oaktree Capital Management. Wartość oferty może sięgnąć 800 mln zł.
Wciąż wiele mówi się o możliwym debiucie Polkomtelu, operatora sieci komórkowej Plus. Zważywszy na wartość spółki, która sięga 17 mld zł, byłoby to wydarzenie roku. Niestety ostatnio akcjonariusze firmy zaczęli się skłaniać ku jej sprzedaży bezpośrednio inwestorowi strategicznemu. Ostateczna decyzja powinna zapaść w przyszłym roku.
Oczkiem w głowie obecnego zarządu GPW jest obecnie przyciąganie spółek zagranicznych. Na razie zakotwiczyły u nas głównie firmy ukraińskie i węgierskie. W przyszłym roku ma ich być zdecydowanie więcej. Na GPW wejdą m.in. słoweński bank Nova KBM, zbierając pieniądze na zwiększenie akcji kredytowej dla przedsiębiorstw, bułgarska firma farmaceutyczna Sopharma, ukraiński producent cukru Dakor Agro czy rosyjski potentat zbożowy Valars Group. Nieoficjalnie mówi się też o planach sprzedaży przez belgijski bank KBC akcji swej czeskiej spółki Czeskoslovenska Obchodni Banka. Wartość oferty mogłaby sięgnąć 10 mld zł, ale zdobyczą musiałyby się podzielić dwa parkiety, w Warszawie i Pradze.
Na których przyszłorocznych debiutach będzie można najwięcej zarobić? Wszystko zależy od warunków na światowych rynkach i – w przypadku spółek państwowych – determinacji resortu skarbu. Ministerstwo tak jednak kalkuluje ceny, by nie zawieść nawet inwestorów nastawionych tylko na szybki zysk. Na akcjach PZU można było zarobić w 2010 r. nawet ponad 30 proc., Tauronu – ponad 20 proc.
– Dobre i większe firmy dalej będą sprzedawane z redukcjami, bo interesują się nimi także inwestorzy zagraniczni. Gorzej jest z mniejszymi spółkami, które ominęły obecne wzrosty – indeks sWig80 pozostaje na poziomie sprzed roku. Przy tak dużej podaży większość musi zaoferować bardzo atrakcyjne ceny – twierdzi Michał Marczak, analityk DI BRE Banku.
To okazja dla osób, które chcą inwestować co najmniej w horyzoncie kilkuletnim. Gdy hossa jest już w pełni, mniejsze spółki rosną zwykle znacznie szybciej niż ociężałe olbrzymy.
Podaż wzrośnie, tym bardziej że wielu emitentów czekało, aż miną wielkie tegoroczne prywatyzacje, które wydrenowały rynek z kapitału. Niektórzy zamierzają jeszcze raz spróbować szczęścia, jak litewska spółka lotnicza Avia Solutions Group, której inwestorzy oferowali zbyt niską cenę za akcje. Spółka liczy na pozyskanie ok. 25 mln euro, które przeznaczyłaby m.in. na rozbudowę hangarów i zakup sprzętu do przeglądów samolotów. Może tym razem pomyślnie wyląduje na parkiecie.
Ludwik Sobolewski, prezes GPW
Pod względem liczby debiutów i ich wartości byliśmy w 2010 r. w pierwszej trójce w Europie. Wynik był tak dobry, że nawet nieco niższą liczbę nowych firm na parkiecie będę uważał za wspaniały rezultat. Nie sądzę jednak, byśmy w 2011 r. spadli poza podium. Nie mogę natomiast prognozować, ile nowych firm pojawi się na parkiecie, bo od tego zależy nasz obrót, a GPW jest spółką publiczną.
Duże znaczenie przywiązujemy do budowy w Warszawie centrum finansowego, a więc i przyciągania na nasz parkiet spółek zagranicznych. Choć w 2008 r. mieliśmy stagnację pod względem debiutów takich firm, wywołaną przez poważne problemy gospodarcze w krajach regionu, teraz widać tam poprawę.
Procentuje też nasza działalność, bezustanne zabieganie o emitentów z takich krajów jak Ukraina czy Węgry, nawet w czasie kryzysu. Spodziewam się więc, że będzie to dobry rok pod względem debiutów spółek zagranicznych na GPW. Zabiegamy o nie poprzez sieć firm partnerskich współpracujących z nami w różnych krajach naszego regionu. W Kijowie działa nasze przedstawicielstwo. Prowadzimy road show, np. w Czechach mieliśmy ostatnio dwa. Mamy też specjalną komórkę złożoną z ludzi, którzy podróżują po regionie i spotykają się z potencjalnymi emitentami i firmami brokerskimi.
Spółki takie przyciąga duży udział inwestorów zagranicznych w obrotach na GPW, mają więc rynek międzynarodowy pod ręką. Na wielkich giełdach typu Londyn czy Frankfurt przepadliby wśród mnóstwa innych notowanych firm. A tak są bardziej zauważalni, mają też niższy koszt wejścia na parkiet.
ikona lupy />
Ludwik Sobolewski, prezes GPW Fot. Materiały prasowe / DGP
ikona lupy />
Fot. Materiały Prasowe / DGP