Sesja kończąca kwartał przy Wall Street zakończyła się niewielkimi spadkami przy przewadze podaży w końcówce notowań. Wobec braku silnych impulsów do sprzedaży akcji (była nim drożejąca ropa, ale czynnik ten w ostatnich dniach rzadko przekładał się na decyzje inwestorów) można podejrzewać, że część rynku obawiała się, że po zakończeniu kwartału (który okazał się najlepszym I kwartałem od 1998 r. przynosząc wzrost S&P o 5,5 proc.) popyt nastawiony na "strojenie okienek" wygaśnie. Nie czekając na potwierdzenie tych podejrzeń część inwestorów sprzedawała akcje już wczoraj.

Tymczasem nowy kwartał rozpoczął się całkiem udanie na giełdach azjatyckich. Indeks PMI dla sektora przemysłu w Chinach wzrósł do 53,4 pkt z 52,2 pkt w marcu i choć oczekiwano 54 pkt, to indeksy giełd w Szanghaju i Hong Kongu zdołały zanotować zwyżki odpowiednio o 0,9 i 0,3 proc. (ok. 8:20). Tymczasem PMI liczony dla indyjskiego przemysłu nie zmienił wysokiej wartości 57,9 pkt. Dzięki dobrym danym z regionu Kospi zanotował wzrost o 0,7 proc. i pobił szczyt hossy ze stycznia. Na ostatnich trzynaście sesji Kospi zanotował tylko jedną spadkową, ale korekta w biegu była nad wyraz skromna (0,07 proc.). Zatem mimo rekordu, seulski parkiet wykazuje objawy przegrzania koniunktury i grozi korektą spadkową. W Japonii zanotowano straty, Nikkei spadł o 0,5 proc., mimo że indeks Tankan dla przemysłu miał odczyt (6) wyższy niż oczekiwano (5). Ale ankietę dla ustalenia indeksu nastrojów przedsiębiorców przeprowadzono jeszcze przed trzęsieniem.

W Europie sytuacja zaczyna się komplikować. Wynik stress-testów irlandzkich banków wskazał na potrzebę ich dalszego dokapitalizowania, zaś rewelacje portugalskiego urzędu statystycznego (deficyt budżetowy za 2010 r. okazał się wyższy niż szacowano) wypchnęły rentowność obligacji 2-letnich do 8,3 proc. (powyżej rentowności papierów 10-letnich). W tej sytuacji Lizbona wkrótce będzie musiała poprosić o pomoc z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej.

Przy neutralnych notowaniach kontraktów na S&P i drożejącej ropie (już blisko 107 USD, to cena najwyższa od prawie trzech lat), notowania w Europie mogą zacząć się od spadków. Sytuację mogą podratować odczyty indeksów PMI dla sektora przemysłu w Europie, których komplet poznamy do 10:30 (o 9:00 w Polsce). Najważniejsze dane napłyną jednak o 14:30 z rynku pracy w USA.

Dla Warszawy dzisiejsza sesja może, ale nie musi, mieć szczególne znaczenie. Zakończenie kwartału często bywa mitologizowane, w praktyce "windows dressing" rzadko miewa wpływ na zachowanie rynków w okresie innym niż koniec roku, czasem półrocza. Niemniej inwestorzy mogą przywiązywać pewne znaczenie rozpoczęciu nowego kwartału, bez względu na zasadność takich działań. W dodatku wciąż nie jest jasne, czy WIG20 "odpuścił" atak na nowe szczyty (wczorajsza sesja dała nadzieję na ponowienie próby wybicia z konsolidacji), więc dzisiejsze notowania mogą okazać się kluczowe dla nastrojów w najbliższych dniach. O obliczu sesji zadecydują zapewne dane z USA i wydarzenia na europejskim rynku długu.

Reklama