Z „Globalnego raportu konkurencyjności 2011 – 2012”, opracowanego przez World Economic Forum we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim, wynika, ze z polską konkurencyjnością nie jest najlepiej.

Nasz kraj zajął bowiem w najświeższym zestawieniu dopiero 41. miejsce, o dwie pozycje niżej niż rok wcześniej. Wyprzedziło nas m.in. Portoryko.

Ranking otwierają Szwajcaria, Singapur i Szwecja. Tuż za nimi jest Finlandia. Stany Zjednoczone znalazły się na piątym miejscu, co oznacza, ze trzeci rok z rzędu amerykańska gospodarka traci na konkurencyjności. Dalej w kolejności są Niemcy, Holandia i Dania. W pierwszej dziesiątce znalazły się tez Japonia oraz Wielka Brytania.

Długa i kręta droga

Reklama

Jednym z głównych powodów tak słabego wyniku naszego kraju, poza pogorszeniem się wskaźników decydujących o poczuciu stabilności makroekonomicznej, jest wciąż niewielka innowacyjność naszej gospodarki.

Niestety, Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem nakładów na badania i rozwój, innowacyjności czy udziału obrotu zaawansowanymi technologiami w eksporcie.

W Europie na rozwój i badania wydaje sie 2,8 proc. produktu krajowego brutto, w Polsce jest to niecały 1 proc. Światowymi liderami pod względem tego typu inwestycji są Stany Zjednoczone i kraje azjatyckie. Unię dzieli od nich spory dystans. Aby go zmniejszyć, Europa musi usprawnić inwestycje w badania i innowacje.

UE zbliża sie stopniowo do realizacji docelowego poziomu nakładów na badania i rozwój, określonego jako 3 proc. PKB (wobec 2,01 proc. w 2009 roku), jednak mamy coraz więcej do nadrobienia w stosunku do czołowych konkurentów, zwłaszcza ze względu na stosunkowo skromniejsze inwestycje badawczo-rozwojowe w sektorze prywatnym.

W roku 2008 w krajach Unii wykorzystano 24 proc. całkowitych światowych nakładów na badania i rozwój (w 1995 r. było to 29 proc.). W proporcji do PKB sektor prywatny w Japonii i Korei Południowej odpowiada za dwukrotnie większa niż w Europie część inwestycji w tej sferze.

Problem zauważyła Komisja Europejska. „Europie trzeba zdecydowanie większych i inteligentniejszych nakładów na badania i rozwój technologii, tak w sektorze publicznym, jak i prywatnym, które umożliwia nie tylko gwałtowne przyspieszenie w bliższej perspektywie” – napisano w sprawozdaniu Komisji Europejskiej do projektu „Unia innowacji” na temat konkurencyjności z 2011 r. Autorzy sprawozdania podkreślają, ze potrzeba bliższej współpracy w dziedzinie badań w samej UE i w skali międzynarodowej, a jednocześnie optymalnego wykorzystania wyników badan, w szczególności dzięki wzmocnionej ochronie praw własności intelektualnej. Systemy oświaty należy ukierunkować stosownie do potrzeb w sferze innowacji gospodarczej. Nowatorskie, szybko rozwijające się przedsiębiorstwa zasługują na zdecydowanie większe zachęty. – Droga do Unii Innowacji będzie długa i kreta, nie zabraknie tez na niej przeszkód i wyzwań – nie ma wątpliwości Máire Geoghegan- Quinn, europejska komisarz ds. badan, innowacji i nauki.

>>> Czytaj też: Polska lokalnym mocarstwem. Nasze firmy rozdają karty w regionie

Biznes daleko od nauki

W przypadku Polski droga będzie szczególnie wyboista. Przeszkodą jest brak dobrze przygotowanych ofert współpracy dla firm ze strony świata nauki. Jacek Czech, zastępca sekretarza generalnego Krajowej Izby Gospodarczej (KIG), uważa ponadto, ze problemem jest to, iz proces innowacji jest u nas definiowany przez urzędnika, a nie kogoś, kto jest zorientowany w zagadnieniach biznesowych.

Jak temu zaradzić? Andrzej Arendarski, prezes KIG, wskazuje na konieczność stworzenia klimatu dla postaw innowacyjnych i stworzenie popytu na innowacje po stronie władz publicznych, chociażby poprzez system zamówień publicznych, z preferencjami dla rozwiązań innowacyjnych i rozwój e-administracji.

Raport World Economic Forum mimo wszystko może napawać optymizmem. W latach 2008– 2011 Polska przesunęła się bowiem w tym zestawieniu aż o 12 pozycji.

Nasz kraj zwiększa tez nakłady publiczne na badania i rozwój. W perspektywie 2–3 lat przyrost wydatków to 12–15 mld zł (1 proc. PKB). Cel, jaki przyjęliśmy w ustaleniach z władzami w Brukseli, to 1,7 proc. PKB w 2020 r.

Część ekspertów uważa, ze kiedy wysokość nakładów publicznych osiągnie poziom 1 proc., to przełamiemy barierę i firmy zaczną inwestować w innowacje. – A o to chodzi, by firmy poczuły, ze to jest ich przyszły zysk – podkreślają analitycy.

>>> Polecamy też: Wolność gospodarcza na świecie - zobacz ranking państw