Hiszpania zabiega o więcej elastyczności w traktowaniu wyznaczonych jej celów zbicia nadmiernego deficytu w tym roku. Według najnowszych danych deficyt Hiszpanii osiągnął w ubiegłym roku 8,5 proc. PKB zamiast obiecanych 6 proc. To oznacza, że wyznaczony na bieżący rok cel 4,4 proc. PKB jest praktycznie nie do zrealizowania bez niebywałych wyrzeczeń.

Jak donosili dyplomaci, na posiedzeniu eurogrupy, które odbyło się w czwartek równolegle do szczytu, minister finansów Hiszpanii nie uzyskał jednak przychylności partnerów w eurolandzie w sprawie większego deficytu. "Po jego wystąpieniu zapadła głucha cisza" - relacjonował dyplomata. Teoretycznie Hiszpanii grożą nowe automatyczne sankcje, wynikające z tzw. sześciopaku reformującego Pakt Stabilności i Wzrostu.

Nad Węgrami zawisła z kolei groźba utraty funduszy spójności w wysokości 495 mln euro od 2013 roku, co zaproponowała w styczniu Komisja Europejska, jeśli rząd w Budapeszcie do końca roku nie podejmie kroków, by zredukować nadmierny deficyt.

Premier Tusk przyznał, że na marginesie szczytu miał okazję rozmawiać o sytuacji na Węgrzech i Hiszpanii z premierami tych państw. "Premier Orban usłyszał i ode mnie, i od pani premier Słowacji, że zawsze może liczyć na naszą solidarność, ale i Polska, i Słowacja angażowały się dość poważnie, by sankcje miały charakter automatyczny i naprawdę dyscyplinowały kraje europejskie" - powiedział Tusk w nawiązaniu do nowych zasad dyscypliny finansowej.

Reklama

Zastrzegł, że to ważne dla Polski "jako przyszłego członka strefy euro". "Bo my tam wejdziemy, kiedy będziemy mieli pewność, że ta strefa nie będzie ulegała tak drastycznym kryzysom i nie będzie działała wobec różnych państw z rożnymi standardami postępowania". "Nie może być podwójnych standardów dla nikogo" - podkreślił premier.

Tusk wyraził nadzieję, że Węgry przedstawią "kolejne zobowiązania do obniżenia deficytu" i "znajdą sposób, by sankcje nie stały się faktem". Ujawnił, że Orban prosił, aby tematu grożących Węgrom sankcji nie podnosić na szczycie, bo Węgry chcą stanowisko KE "złagodzić" w rozmowach bilateralnych.

Także premier Hiszpanii Mariano Rajoy, w rozmowie dwustronnej z Tuskiem w czwartek, "przedstawił agendę planów i wysiłków jakie mają zamiar podjąć, aby nie pojawiły się tego typu problemy, które mogłyby się zakończyć sankcjami - relacjonował Tusk. - Premier Hiszpanii sprawiał wrażenie spokojnego, jeżeli chodzi o taką ewentualność, mimo że sytuacja nie jest dla Hiszpanów najłatwiejsza".

Niespodziewanie w czwartek problem z deficytem ujawnił się także w Holandii, dotychczas uznawanej za wzorzec dyscypliny finansowej, która nie wahała się nawet grozić wyrzuceniem Grecji ze strefy euro. Według opublikowanych w czwartek w Hadze prognoz holenderski PKB zmniejszy się w tym roku o 0,75 proc. Jeśli więc rząd nie wprowadzi środków zaradczych, tegoroczny deficyt budżetowy wzrośnie do 4,5 proc. PKB, czyli znacznie przekroczy dopuszczalny próg 3 proc. PKB, i utrzyma się na wysokim poziomie do 2015 roku. Potencjalnie grozi to - tak jak Hiszpanii - karą finansową na mocy tzw. sześciopaku.

"Holandia nie była przedmiotem rozmów ani kuluarowych, ani formalnych, chociaż wszyscy wiemy, że pewien kłopot jest" - powiedział Tusk. Zapewnił, że na pewno nie będzie natomiast w UE problemu z Polską. "Jesteśmy przekonani, że rok 2012 będzie tym rokiem, kiedy wyjdziemy z procedury nadmiernego deficytu i że cele jakie przedstawiliśmy Europie i KE zrealizujemy" - powiedział Tusk.

Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy uniknął po szczycie odpowiedzi na pytanie w sprawie elastyczności dla Hiszpanii i stanowiska w sprawie Holandii. "W najbliższych tygodniach kraje te będą musiały zmierzyć się z ważnymi zadaniami" - powiedział. I dodał, że to kraje muszą pracować, by zredukować swoje deficyty, "to ich odpowiedzialność, my tylko przygotowaliśmy ścieżkę" z celami.

"Jeśli nie będziemy konsekwentni (w realizacji reform fiskalnych), to zostaniemy ukarani przez rynki rosnącymi stopami (obligacji)" - powiedział Van Rompuy.