Steen Jakobsen przedstawia szereg potencjalnych scenariuszy dalszego rozwoju sytuacji. Wszystkie scenariusze opracowane są na podstawie przedstawionej we wczorajszym materiale tezy, według której kryzys dzieli się na trzy etapy, zaś obecne ryzyka płyną z trzech dynamicznych czynników mających wpływ na podejmowanie decyzji inwestycyjnych: polityki, cyklu ekonomicznego oraz wyceny aktywów.

>>> Zobacz też: Mapa greckiego kryzysu - część I

Oto scenariusze dalszego rozwoju sytuacji w Europie i na rynkach akcji:

PRZEDŁUŻANIE AGONII W WERSJI LIGHT

Reklama

Chaotyczne bankructwo Grecji bez odpowiednio zdecydowanej reakcji UE wywołałoby „minikrach” na giełdach akcji, ewentualnie nastąpiłoby po takim minikrachu. W scenariuszu tym Grecja decyduje się wyjść z UE i rezygnuje ze spłaty wszelkich zobowiązań. Efektem jest wzrost ryzyka rozprzestrzenienia się kryzysu. Stopy procentowe w peryferyjnych krajach Europy gwałtownie rosną, co w największym stopniu odczuwają głównie Hiszpania, Włochy i Portugalia. Rynek (mierzony indeksem futures STOXX50) ponownie testuje dołek z 2009 r. na poziomie 1765 punktów (teraz: 2150). Korekta wynosi więc około 20 procent. W następstwie krachu większość państw europejskich wprowadza ograniczenia przepływu kapitału. Do Grecji powraca drachma. Ostatecznie strefa euro rozpada się na dwie części – kraje popierające pakt fiskalny pozostają w „elitarnej” nowej Europejskiej Unii Monetarnej, natomiast Grecja, a także być może Hiszpania i Portugalia najpierw pozwalają na dewaluację swoich walut, a następnie wiążą ich kurs z notowaniami euro (na wzór Danii, której korona związana jest obecnie z euro sztywnym kursem). Na początku 2013 r. będziemy świadkami rekordowo wysokiego bezrobocia i najgorszej sytuacji gospodarczej od rozpoczęcia kryzysu, lecz prywatne oszczędności zostaną dość szybko aktywowane, czemu sprzyjać będą wymuszone na władzach ograniczenia konsumpcji publicznej i wprowadzenie zachęt inwestycyjnych dla sektora prywatnego. Jest to rozwiązanie szybkie i bolesne; najprawdopodobniej jego koszty są najmniejsze, bo sytuacja w Grecji stanowić będzie dla polityków i banków centralnych poręczny przykład: będą mogli powoływać się na nią, mówiąc: jeśli natychmiast nie wprowadzimy oszczędności i nie zreformujemy gospodarki, możemy zostać drugą Grecją!

Jak inwestować w scenariuszu przedłużania agonii w wersji light

Rządzi gotówka! Od 25 proc. do 50 proc. portfela ulokowalibyśmy w gotówce – nie ze strachu, ale po to, aby w razie paniki mieć za co kupować akcje i przedsiębiorstwa. Nie należy zapominać, że najlepsze okazje inwestycyjne pojawiają się wraz z największymi obawami uczestników rynku. Dla niektórych inwestorów korzystne będzie zabezpieczenie aktywów emerytalnych krótkimi pozycjami w kontraktach CFD na indeksy szerokiego rynku: CAC-40, EURO STOXX-50 bądź indeksy lokalne. Nie należy otwierać krótkich pozycji na 100 proc. ani nawet 50 proc. portfela, natomiast bardzo sensowne jest zabezpieczenie się przed statystycznym „tail-risk” do wysokości 25 proc. aktywów. Pozostałe 25 proc. przeznaczylibyśmy na obligacje korporacyjne wiarygodnych emitentów, będące zarówno źródłem dochodu, jak i instrumentem ułatwiającym przetrwanie ewentualnego kryzysu. Solidnie prezentują się też papiery dłużne krajów takich jak Niemcy, Szwecja i Dania, choć do zakupu nie zachęcają niezwykle niskie rentowności. W pewnym sensie obligacje skarbowe działają jak „darmowa opcja sprzedaży” akcji: gdy na rynkach akcji gości bessa, ceny papierów skarbowych rosną niemal niezawodnie.

PRZEDŁUŻANIE AGONII, WARIANT JAPOŃSKI

Dla większości osób, a szczególnie dla europejskich bezrobotnych, byłby to najgorszy koszmar. Politycy i inni decydenci nadal będą obniżać stopy procentowe, nasilać działania związane z QE i zapewnianiem płynności – wszystko po to, aby „pomóc gospodarce”. Władze poszczególnych państw działają w ten sposób już od 2009 roku. Polityka drukowania pieniądza zakończyła się jednak sromotną porażką. Nie znaczy to, że decydenci zmienią zdanie (w końcu Japończyków niepowodzenia nie przekonały), więc im niżej spadać będą indeksy giełdowe, tym bardziej prawdopodobny stanie się kolejny dodruk pieniądza. Przedstawiciele banków centralnych i świata polityki uważają, że wartość wszelkich długów można wcześniej czy później zbić inflacją. Ostatecznie jednak deflacja sprawi, że ciężar długu będzie nie do udźwignięcia, a ceny aktywów fizycznych pójdą w dół. Indeks Nikkei nadal pozostaje ponad 70 proc. poniżej szczytu z roku 1989. Doprowadzi to do straconej dekady, być może więcej niż jednej, a dla polityków będzie najlepszym sposobem postępowania, ponieważ obchodzi ich tylko reelekcja, a nie trudne reformy.

Jak inwestować w scenariuszu przedłużania agonii w wariancie japońskim

Popularność polityki dodruku pieniądza spowoduje, że inwestor zmuszony będzie do dostosowania zarówno posiadanych aktywów jak i horyzontu inwestycyjnego do potrzeb związanych z ochroną przed niskim wzrostem, niską rentownością i zwiększonym ryzykiem tego, że gospodarka wpadnie w japońską pułapkę. Najważniejszym sposobem dywersyfikacji portfela w tym scenariuszu jest uzupełnienie go o złoto i aktywa fizyczne. Sugerujemy, aby w złoto/srebro zainwestować 25 proc. kapitału, a 15 proc. w inne aktywa – na przykład rolne i energetyczne. Zależnie od horyzontu inwestycyjnego interesujące mogą okazać się fundusze ETF towarów bądź towarowe kontrakty CFD (ETF na dłuższy okres, CFD na krótszy). Tutaj także 25 proc. portfela należy pozostawić w gotówce (ryzyko perturbacji na rynkach kredytowych), 10 proc. przeznaczyć na obligacje korporacyjne, a ostatnie 25 proc. na akcje o wysokiej stopie dywidendy (uznane na świecie marki). Portfel ten zapewni inwestorowi realną stopę zwrotu (ochrona przed inflacją i możliwość przeczekania przez jakiś czas gospodarczego kaca).

Opis kolejnych scenariuszy ukaże się w poniedziałek.

ikona lupy />
Steen Jakobsen, główny ekonomista Saxo Bank. / Media