Europejski Mechanizm Stabilizacji (ESM) będzie zaczątkiem budżetu Eurolandu. Taką opinię wyraził jeden z wpływowych członków Rady EBC, Niemiec Joerg Asmussen. Według rozmówców DGP taki obrót wydarzeń stopniowo będzie prowadził do marginalizacji obecnego budżetu całej Unii Europejskiej, którego Polska jest największym beneficjentem.

– Dopuściliśmy do błędów przy budowie unii walutowej i nadszedł czas, aby je naprawić. Jest jasne, że przewodnim tematem debaty w tej sprawie jest ograniczenie suwerenności narodowej – powiedział Asmussen, jedna z najbardziej wpływowych osób w EBC. Jego zdaniem oprócz wspólnego mechanizmu kontroli nad polityką budżetową państw strefy euro konieczne jest także powołanie wspólnego budżetu Eurolandu.

– ESM jest dobrym punktem wyjścia. Mechanizm jest bowiem z definicji władzą fiskalna, bo operuje pieniędzmi podatnika – zwrócił uwagę. – ESM trudno na razie porównać z budżetem federalnym. Co najmniej z dwóch powodów – mówi DGP Nicolas Veron, główny ekonomista brukselskiego Instytutu Bruegla. Po pierwsze będzie on dysponował ograniczonymi środkami (500 mld euro, obecna perspektywa budżetowa całej UE to ok. 1 bln euro – red.) wobec ok. 4 bln dol., jakimi obraca Waszyngton. Po wtóre decyzja o zwiększeniu tych środków będzie wymagała jednomyślnosci krajów strefy euro, podczas gdy amerykańskie władze federalne mogą zwiększyć podatki bez oglądania się na poszczególne stany – komentuje Veron.

Mimo to brukselski analityk ostrzega, że w dłuższym okresie ESM może okazać się potężnym konkurentem dla obecnego budżetu Unii, a nawet go zmarginalizować.

Reklama

Jeśli integracja ma iść w kierunku federalnym, to w ramach strefy euro, nie całej Unii. Podczas gdy o wielkości budżetu UE współdecydują najbardziej eurosceptyczne kraje, jak Wielka Brytania i Czechy, to w debacie one nie uczestniczą. Dlatego o ile budżet UE nie będzie rósł, to budżet ESM tak – wskazuje. Zdaniem Francuza już w debacie nad budżetem Unii na lata 2014 – 2020 takie kraje jak Finlandia i Holandia wykorzystają argument przekazania funduszy na rzecz ESM, aby ograniczyć nakłady na dotychczasową, tradycyjną perspektywę budżetową całej Dwudziestkosiódemki.

– Taka może być logika debaty politycznej, choć z punktu widzenia ekonomicznego nie jest to uzasadnione – potwierdza w rozmowie z DGP Daniel Gros, dyrektor brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS). – O ile do budżetu Unii przekazywane są realne pieniądze podatników, to ESM otrzymuje od krajów unii walutowej jedynie gwarancje bądź linie kredytowe, które są zwracane z zyskiem – wskazuje. Tak jest dziś. Nie wiadomo jednak, czy w przyszłości w ESM nie pojawią się realne pieniądze, z których będą finansowane np. polityki wspierające wzrost.

Ewentualna marginalizacja budżetu UE przez ESM radykalnie zmieniłaby także strukturę wydatków Unii. W tym drugim przypadku fundusze nie są bowiem przeznaczane na wsparcie biedniejszych regionów i rozwój produkcji rolnej, tylko pomoc dla upadających banków i ratunek całych krajów przed bankructwem.

Stanowisko Asmussena to sygnał, ze Berlin jest coraz bardziej przychylny zwiększeniu niezależności ESM łącznie z możliwością bezpośredniego wspierania banków i kupowania obligacji zagrożonych krajów, choć pod warunkiem przyznania większej kontroli przez EBC nad rynkiem finansowym.

– Nie chodzi o to, aby EBC kontrolował przeszło osiem tysięcy banków komercyjnych w strefie euro, tylko otrzymywał kluczowe informacje o ich kondycji, które maja znaczenie systemowe. To jest możliwe do zrobienia w ciągu kilku miesięcy i ustabilizowania w ten sposób rynków finansowych – mówi nam Daniel Gros.

Także główny ekonomista OECD, Pier Carlo Padoan, uznał w minioną środę, że warunkiem przełamania kryzysu w strefie euro jest przyznanie szerokich kompetencji ESM, w tym możliwość kupowania obligacji takich krajów, jak Włochy czy Hiszpania.

– Tylko w ten sposób Włosi i Hiszpanie otrzymają wystarczająco dużo czasu, aby przeprowadzić niezbędne reformy – tłumaczył w rozmowie z Dow Jones.

Plany nadania nowej roli ESM zależą jednak od wyroku (12 września) niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności kompetencji funduszu z ustawą zasadniczą RFN. Mechanizm pierwotnie miał zacząć działać juz 1 lipca. Powiększenie jego roli będzie wymagało nowelizacji konstytucji części państw strefy euro.