Uważa się powszechnie, że ludzi motywują zachęty pieniężne i że wystarczy wprowadzić w firmie lub organizacji odpowiedni system nagród finansowych, a wszystko będzie dobrze działało. Jak zatem wyjaśnić zachowanie wielu tysięcy ludzi, którzy gotowi byli ubrać się na różowo (wolontariusze podczas niedawnych igrzysk olimpijskich nosili różowe stroje) i stać godzinami w deszczu, w słońcu i w upale. Ich zadaniem było udzielanie wskazówek i pomaganie gościom podczas londyńskiej olimpiady i paraolimpiady. Omijała ich przez to szansa na obejrzenie wspaniałych biegów lekkoatletycznych, skoków z trampoliny itp.

Może ci wolontariusze lubią kolor różowy, a może zjawisko to ma głębsze przyczyny kryjące się w naturze ludzkiej i naszym rozumieniu życia społecznego. Ktoś powie, że była to wyjątkowa impreza. Lecz, drogi czytelniku, w ostatni weekend pojechałem razem z rodziną na południe Anglii, aby obejrzeć pokaz koni. To była lokalna impreza wiejska poświęcona tym wspaniałym i łagodnym koniom, których niegdyś używano do ciągnięcia pługa i które zaprzęgano do ciężkich wozów. Jest ona organizowana regularnie, więc to nic specjalnego, jednak w rzeczywistości było to całkiem duże wydarzenie zorganizowane i obsługiwane przez wolontariuszy.

Wokół głównego wybiegu rozstawiono namioty wystawowe, z których część miała charakter komercyjny, ale też wiele z nich prowadziło rozmaite organizacje charytatywne zajmujące się tak różnorodnymi sprawami, jak demencja czy ochrona jeża, i wszystkie one obsługiwane były przez wolontariuszy.

Już słyszę, jak ktoś mówi, że to przecież Anglia, ale, drogi czytelniku, przypomnij sobie Euro 2012 i tych wszystkich wolontariuszy, którzy tam pracowali, festiwal piosenkarzy zorganizowany przez wolontariuszy, moich studentów, którzy pomagali przy obsłudze letniego Warszawskiego Festiwalu Jazzowego. Można jeszcze opowiedzieć o dawcach krwi czy nawet komitecie rowerowym w bloku, w którym mieszkam. Chodzi o to, że wszędzie wokół nas spotykamy zwykłych ludzi, którzy chcą zrobić coś dla innych i chcą jakoś angażować się w otaczające ich życie społeczne, nie wymagając w zamian żadnych korzyści osobistych ani motywacji finansowych.

Reklama

Równocześnie spotykamy ludzi otrzymujących ogromne pensje i domagających się nieprzyzwoitych nagród finansowych za wykonywanie pracy, która nie wnosi nic pozytywnego dla społeczeństwa (tak, drodzy bankowcy, to o was między innymi mówię). A na niższym szczeblu mamy tę bardzo niemiłą (i jak można sądzić, pobierającą wynagrodzenie) panią w informacji na lotnisku w Warszawie, która zupełnie nie kwapiła się, aby zdenerwowanemu podróżnemu pomóc znaleźć najbliższy bankomat czy wyjaśnić starszej pani, gdzie na lotnisku jest taras widokowy. Możemy również zaobserwować, że praca za darmo, wykonywana dobrowolnie, a nie dla pieniędzy, czyni szczęśliwszymi zarówno osoby, które ją wykonują, jak i ogół społeczeństwa. Atmosfera w Londynie w ten weekend była tak wspaniała, że chciało mi się prawie płakać (ale jestem już dużym chłopcem, więc się powstrzymałem). A podczas Euro 2012 spadł poziom przestępczości!

Z drugiej strony płacenie ludziom ani nie czyni ich szczęśliwszymi, ani też nie sprawia, że bardziej przykładają się do swojej pracy czy wykonują ją lepiej. Wszyscy przekonaliśmy się już o nieskuteczności nagród wypłacanych bankowcom, ale pamiętam również, jak przed wielu laty negocjowano ze związkami zawodowymi w fabrykach systemy płac oparte na wynikach. W owym czasie programy takie były tematem dnia.

Długofalowe wyniki ich wprowadzenia były zawsze takie same. Po początkowym wzroście wydajności (co zdaniem ich entuzjastycznych zwolenników dowodziło, że zachęty pieniężne się sprawdzają) następował powrót do poprzedniego poziomu produkcji i spadek jakości (co, jak tłumaczyli ich zwolennicy już z nieco mniejszym entuzjazmem, miało dowodzić, że programy te w nieodpowiedni sposób przygotowano). Morał z tego jest prosty i znajduje on potwierdzenie w licznych świadectwach z dziedziny psychologii ekonomii i nauk społecznych. Po pierwsze, istnieje coś takiego jak społeczeństwo i nie jesteśmy jedynie odizolowanymi jednostkami, dla których liczy się tylko własny interes.

Czerpiemy satysfakcję z pomagania innym i poczucia przynależności do większej grupy. Po drugie, same pieniądze są słabym czynnikiem motywującym i nie można liczyć na to, że będą pobudzać ludzi do działania czy czynić ich szczęśliwszymi. Tak, pieniądze są ważne i potrzebujemy ich, aby żyć przyzwoicie i utrzymywać nasze rodziny. Ale jak to udowodnił Herzberg ponad pięćdziesiąt lat temu, stanowią one zwyczajnie czynnik higieniczny, którego brak powoduje niezadowolenie i troskę. Ich dostępność nie gwarantuje zadowolenia i rozwoju. Tak naprawdę szczęście przynosi nam pomaganie innym i robienie czegoś pożytecznego. A zatem wszystkim tym wolontariuszom trzeba powiedzieć: tak trzymać, jesteście żywym przykładem tego, do jakich pozytywnych zachowań zdolny jest człowiek!