A4 pojedziemy dopiero w listopadzie 2014 r. Część inwestycji umrze śmiercią naturalną.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie ma wciąż zapewnionego finansowania dla części inwestycji zaplanowanych na 2013 r. Pieniędzy brakuje np. na 24 km obwodnicy Radomia, dzięki której łatwiej byłoby jechać krajową „siódemką” z Warszawy w kierunku Kielc i Krakowa. Pod znakiem zapytania stoją dwa inne odcinki S7: obwodnica Ostródy na szlaku do Gdańska i tzw. Trasa Nowohucka na terenie Krakowa.

Miasto Wąchock w województwie świętokrzyskim jeszcze co najmniej przez rok będzie obiektem żartów, bo na obiecywaną w 2013 r. obwodnicę GDDKiA też nie ma pieniędzy. Dla drogowych inwestycji z listy rezerwowej, do której dotarł DGP, inwestor dysponuje pełną dokumentacją projektową, aktualnymi decyzjami środowiskowymi i pozwoleniami budowlanymi. Wystarczy wskazać wykonawcę i można wbijać łopatę. A jeśli dofinansowanie się nie znajdzie? Jak usłyszeliśmy, przetargi „umrą śmiercią naturalną”, a dokumentacja projektowa się przedawni.

To jedna z oznak nadchodzącej mizerii w inwestycjach drogowych. – W przyszłym roku chcemy wydać na inwestycje 14,3 mld zł, a na remonty 565 mln zł. Pieniądze będą pochodziły z Krajowego Funduszu Drogowego i budżetu państwa – tłumaczy Liliana Zając z GDDKiA.

Reklama

Zdaniem prezesa Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa Marka Michałowskiego realne wydatki w 2013 r. wyniosą maksymalnie 12 mld zł, i to pod warunkiem że rząd przesunie część pieniędzy, których GDDKiA nie wyda w tym roku. Nawet najbardziej optymistyczny scenariusz oznacza spadek o połowę w porównaniu z planowanymi wydatkami na 2012 r. Na posuchę nowych inwestycji narzekają wykonawcy.

– Nie ma kolejnych zadań, więc w przyszłym roku spodziewam się zmniejszenia przerobu o 25 – 30 proc., co przełoży się na cięcie kadr – zapowiada DGP prezes Bilfinger Berger Budownictwo Piotr Kledzik. – W 2010 r. średnia wartość naszej oferty złożonej w przetargu drogowym wynosiła 220 mln zł, podczas gdy w tym roku jest to 24 mln zł – wylicza prezes Budimeksu Dariusz Blocher. – W związku z brakiem zamówień przewiduję dla branży w przyszłym roku spadek sprzedaży na poziomie 20 proc. To oznacza gorszą rentowność i zwolnienia, które mogą objąć jedną piątą z 750 tys. osób zatrudnionych w budownictwie.

– Światełko w tunelu widzę dopiero w 2015 r., kiedy ruszą inwestycje z nowej perspektywy UE – dodaje Blocher. Na 2013 r. GDDKiA obiecuje modernizację 5 km trasy S8 z warszawskim mostem Grota-Roweckiego. Trwa przetarg na 14 km trasy S7 Salomea – Wolica, czyli wyczekiwany od 20 lat drugi wlot do Warszawy od strony Krakowa. GDDKiA szuka wykonawców węzła A6 w Szczecinie i trzech dróg w województwie podkarpackim. Obiecuje też budowę w 2013 r. obwodnicy Augustowa. – 2013 rok to będzie na budowach dróg wielki dołek – ocenia Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Większość pieniędzy zaplanowanych do wydania w przyszłym roku GDDKiA przeznaczy na kontynuację budów, które dawno powinny być zakończone – dodaje.

Zamiast myśleć o nowych, GDDKiA szykuje się do ogłaszania po raz drugi przetargów na to samo. Trwają przygotowania do poszukiwania nowych wykonawców na trzech rozgrzebanych kujawsko- pomorskich odcinkach autostrady A1 od Czerniewic do Brzezia, z budowy których w sierpniu zeszły firmy PBG i SRB. Według Liliany Zając z GDDKiA przetarg zostanie ogłoszony na przełomie września i października. W przygotowaniu jest przetarg numer dwa na A4 Tarnów – Dębica, gdzie w lipcu od umów odstąpiły PBG i SIAC.

Na razie po budowach A1 i A4 hula wiatr, a prace nie zostaną wznowione przed zimą. Według ustaleń DGP najnowsze harmonogramy zakończenia prac na A1 na Kujawach to listopad 2013 r., a w przypadku A4 od Tarnowa do węzła Dębica Pustynia – koniec roku 2014. Przypomnijmy – obie drogi miały być gotowe na Euro 2012.

Znowu wojna dumpingowa?

Przetargi na dokończenie autostrad A1 z Torunia do Kowala oraz A4 z Tarnowa do Dębicy i w rejonie Rzeszowa to szansa na zlecenia dla wygłodniałej branży budowlanej. Zerwane umowy na A1 były warte prawie 1,8 mld zł, a na A4 – 2,2 mld zł. Według GDDKiA byli wykonawcy zaoferowali ceny średnio 30 proc. poniżej realnych kosztów.

Niestety, w prawie zamówień publicznych wciąż nie ma definicji rażąco niskiej ceny. Więc znów może dojść do wyniszczającej licytacji w dół. Przetargowym papierkiem lakmusowym ma być 24 września, kiedy GDDKiA ma otworzyć oferty w przetargu na obwodnicę autostradową Rzeszowa.

– Wykonawcy ofertują nisko, a poziom rentowności jest niewielki, bo wyceny powstają w oparciu o założenie, że koszty materiałów i robocizny spadną – mówi prezes Budimeksu Dariusz Blocher.