W wygłoszonym specjalnym oświadczeniu Sisi poinformował, że obowiązki głowy państwa przejął prezes Trybunału Konstytucyjnego Adly Mansur i to on rozpisze nowe wybory prezydenckie i parlamentarne.

Informacja ta wywołała eksplozję radości w Kairze, wśród tysięcy zwolenników opozycji, którzy od wielu dni domagali się odejścia Mursiego. Na wieść o odsunięciu Mohammeda Mursiego od władzy w wielu miejscach ludzie wyszli na ulice. Słychać klaksony samochodów, strzały w powietrze. Ogromny wybuch radości słychać było przede wszystkim na placu Tahrir, gdzie zgromadziły się tysiące osób domagające się odejścia egipskiego prezydenta.

Mansur dziś rano został zaprzysiężony na tymczasowego prezydenta kraju.

Do zamachu stanu doszło po tym, jak czołgi i transportery opancerzone otoczyły pałac prezydencki na północy Kairu, ale także miejsca, gdzie trwały ogromne demonstracje, w tym plac Tahrir. Egipskie media informowały też, że wojsko jest na ulicach Suezu, w miejscach gdzie zebrali się zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego.

Reklama

Kilka godzin wcześniej minęło ultimatum, jakie armia postawiła prezydentowi Mohammedowi Mursiemu na dojście do porozumienia z opozycją. Wcześniej wojsko zajęło siedzibę państwowej telewizji, choć program emitowany był normalnie.

W pierwszą rocznicę wyboru Mursiego, 30 czerwca, miliony demonstrantów wyszły na ulicę, żądając natychmiastowego odejścia prezydenta, ponieważ nie radził sobie z problemami politycznymi, gospodarczymi i społecznymi kraju. Według niektórych relacji w mediach były to największe protesty w historii, chociaż miały generalnie pokojowy charakter.

Współpracownicy prezydenta i przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego twierdzą, że w kraju doszło do zamachu stanu i że nie mają kontaktu z prezydentem. Mohammed Mursi przebywa w areszcie domowym.

>>> Czytaj również: Protesty w Egipcie to sprzeciw wobec islamizacji oraz rosnącej inflacji

Według dowódcy egipskiej armii, to prezes Trybunału Konstytucyjnego jest teraz głową państwa i ma przygotować nowe wybory. Tym samym w Egipcie zawieszono działanie konstytucji.

Generał Sisi oświadczył, że armia wkroczyła do akcji z poczucia odpowiedzialności za kraj, by uchronić Egipt przed wewnętrznym konfliktem. Sisi podkreślił, że prezydent Mursi nie chciał nawiązać dialogu ze społeczeństwem. Podczas gdy generał Sisi wygłaszał oświadczenie transmitowane przez egipskie media, obok niego siedzieli przywódcy duchowni oraz przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych, w tym Mohammed el-Baradei.

Tymczasem na profilu Mohammeda Mursiego na Facebooku pojawiło się oświadczenie głoszące, że prezydent nie przyjmuje do wiadomości oświadczenia armii, a jej działania traktuje jako wojskowy zamach stanu. „Powinien być kategorycznie odrzucony przez wszystkich wolnych ludzi” - głosi wpis. Były przywódca wezwał Egipcjan do zachowania spokoju i do powstrzymania rozlewu krwi. Nie wiadomo jednak, czy wpisu dokonał sam Mursi, czy ktoś z jego współpracowników. Już kilka godzin temu doradcy Mursiego informowali, że stracili z nim kontakt. Wiadomo natomiast, że Mursi ma zakaz opuszczania kraju.

Egipska telewizja należąca do Bractwa Muzułmańskiego została zamknięta, a jej dyrektorzy - aresztowani. Telewizja o nazwie Egipt25 transmitowała wiece poparcia dla Mursiego w Kairze i innych miastach, a także przemówienia przywódców Bractwa Muzułmańkiego, w których potępiali dziiałania armii.

Od kilku dni przeciwnicy Bractwa Muzułmańskiego i Mohammeda Mursiego organizowali w całym kraju demonstracje, w czasie których domagali się rezygnacji prezydenta. Opozycja zarzuca Bractwu, że przekształca Egipt w kraj religijny i nie umie poradzić sobie z postępującym kryzysem ekonomicznym.

>>> Czytaj też: Rządy ostrzegają przed podróżami do Egiptu

Zagranica na razie ostrożnie komentuje wydarzenia w Egipcie. Barack Obama wyraził głębokie zaniepokojenie usunięciem przez armię prezydenta Mursiego i zawieszeniem konstytucji, jednak nie nazwał tego co się wydarzyło zamachem stanu.

Prezydent USA wezwał wojskowych by jak najszybciej - ale jak zaznaczył - w sposób odpowiedzialny przekazali władzę demokratycznie wybranym osobom cywilnym. Przestrzegł też przed arbitralnymi aresztowaniami prezydenta Mursiego i jego zwolenników. Podkreślił, że USA nie opowiadają się po żadnej ze stron konfliktu.

Tego co zdarzyło się w Egipcie Barack Obama nie nazwał wojskowym przewrotem. Gdyby użył takiego określenia to, zgodnie z amerykańskim prawem, musiałby natychmiast wstrzymać pomoc finansową dla Egiptu. Wynosi ona obecnie 1,5 miliarda dolarów rocznie i obejmuje między innymi uzbrojenie. Wstrzymanie tej pomocy zmniejszyłoby jednak wpływ Amerykanów na wydarzenia w Egipcie, czego Waszyngton stara się uniknąć. Tym niemniej prezydent USA polecił podległym ministerstwom analizę sytuacji prawnej i jej skutków dla pomocy finansowej dla Egiptu ze strony Stanów Zjednoczonych.

ikona lupy />
Protesty na placu Tahrir / Agencja Gazeta