Dane z Australii były słabsze, natomiast z Nowej Zelandii – lepsze. Wygląda na to, że rynek twardo siedzi teraz z założonymi rękami i czeka na jutrzejsze wystąpienie prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej Bena Bernankego. Większość głównych par walutowych oprócz GBP/USD utrzymuje się w swoich przedziałach. Jeśli chodzi o GBP/USD, to dużo słabsze dane opublikowane dziś rano spowodowały tąpnięcie w tej parze, więc w tej chwili kurs schodzi do nowych minimów – z 1,4980 odnotowanego tuż przed publikacją danych zeszliśmy teraz w okolice 1,4850. Rynek na początku był nieco zaskoczony, ale zdążył już się odbić i dołączyć do ogólnej presji sprzedażowej.

Dziś napłynie do nas niewiele danych, czekamy na dzień jutrzejszy: dowiemy się, co tkwi w protokole z posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku, ale może ważniejsze jest to, jakie w końcu wrażenie – gołębie czy jastrzębie – zrobi Bernanke. Sezon publikacji wyników spółek wystartował w nocy wraz z publikacją raportu Alcoa po zamknięciu notowań – spółka ta prześcignęła oczekiwania, dzięki czemu indeksy amerykańskie ładnie idą w górę.

Rynek znów zajmuje bardzo dużo długich pozycji na dolarze amerykańskim, co pokazał najnowszy raport CFTC, opublikowany w nocy. Chociaż nie mogę się spierać z modą na dolara, nie znaczy to, że osobiście rzucam się w nią tak całkowicie, jak to uczyniła reszta rynku. Wystarczy jutro bezmyślny szept prezesa Fedu i masowe zamykanie pozycji zacznie się na serio. Najprawdopodobniej odczujemy to w parach takich jak GBP/USD i USD/JPY. EUR/USD uparcie gra w “złap mnie, jeśli potrafisz”, a zajmujący w tej parze krótkie pozycje narażają się na bolesne doświadczenia powyżej 1,2910/30.

Moim zdaniem letnie przedziały zdefiniowano jakieś 10 dni/2 tygodnie temu, a teraz po prostu się ich trzymamy. Więc tak naprawdę nie mam dziś nic więcej do powiedzenia, gdyż rynki meandrują, a przepływy są zasadniczo dość niewielkie.

Reklama

Kaski włóż i powodzenia!