Wczoraj wyszedł na sejmową mównicę i ogłosił, że wybiera wotum. I co? Opozycja znów zaskoczona. Nieprzygotowana. Zdziwiona, że nie wzięto pod uwagę jej pomysłów i propozycji.
Taka afera niejeden rząd zmiotłaby z powierzchni ziemi, bo nic tak nie podkopuje zaufania wyborców, jak nieudolność. Rząd PO/PSL dał się miesiącami podsłuchiwać i polityczna odpowiedzialność za ten blamaż spada na premiera. Dlatego Donald Tusk zagrał va banque. Przez ostatnie kilka dni powtarzał, że jego rząd nie ulegnie szantażowi przestępców i wczoraj pokazał, że będzie walczył do końca. Wniosek o wotum zaufania był próbą wyjścia z politycznego klinczu i przejęciem inicjatywy. W myśl zasady: jak nie potraficie przejąć władzy w demokratyczny sposób, to siedźcie cicho i czekajcie na swoją szansę. Żale opozycji, że nie przystoi, by tak skompromitowana partia pozostała u władzy, to dla Tuska tylko wołanie na puszczy. Bo polityka to nie jest zabawa dla grzecznych dzieci.
Jeśli opozycja nie przyswoiła tej wiedzy, niech jeszcze raz dokładnie przesłucha taśmy.
Reklama