W efekcie od początku tygodnia rywalizacja pomiędzy popytem a podażą odbywała się w kontekście pytania, czy po pokonaniu przez WIG20 rejonów 2350 i 2371 pkt. oraz połamaniu miesięcznego trendu spadkowego, kupujący zdobędą się na wybicie indeksu nad 2400 pkt. Wczorajsza końcówka była czytelnym potwierdzeniem tych apetytów i piątek mógł być podkreśleniem lokalnej przewagi popytu. Niestety reakcje świata na wzrost napięcia geopolitycznego – głównie na Ukrainie, ale również w Strefie Gazy - spowodowały, iż dziś wyjście indeksu nad 2400 pkt. i wczorajszy optymizm rynku zostały zredukowane a całość piątkowych notowań sprowadziła się głównie do odreagowania skokowej przeceny z otwarcia i kilkugodzinnej konsolidacji w rejonie 2390 pkt.

Zamknięcie dnia przez WIG20 na 2393 pkt. i spadek o 0,4 procent okazały się jednak za małe, by odebrać bykom sukces w skali tygodnia. Piątek do piątku WIG20 zyskał 0,9 procent i pozostał w kontakcie z barierą 2400 pkt. Przy dalszym wygaszaniu zaniepokojenia sytuacją na Ukrainie, co już dziś miało miejsce w USA i Europie, nie trudno będzie bykom odrobić dzisiejszą stratę. W istocie rynek wchodzi w nowy tydzień z czytelnym sygnałem, iż apetyty rynku nie kończą się na wartości 2400 pkt. Pokonanie poziomu będzie wezwaniem do spoglądania na 2450 pkt. a nawet na 2500 pkt., gdzie zalega granica konsolidacji w strefie 2500-2300 pkt, która organizuje handel w Warszawie właściwie od początku bieżącego roku. Jeśli gdzieś należy szukać zagrożeń dla wzrostowego scenariusza w Warszawie, to na rynkach otoczenia, które z trudem negują korekcyjne nastroje z ostatnich tygodni oraz w niskim obrocie na GPW, który sygnalizuje, iż w odbicie po miesięcznej przecenie zaangażowany jest ciągle mały kapitał.