Interwencja na Ukrainie nie wyszła na zdrowie rosyjskim papierom skarbowym. Z powodu konfliktu i sankcji inwestorzy boją się je kupować. 20 sierpnia miała się odbyć aukcja obligacji, ale została odwołana. Jak napisało rosyjskie ministerstwo finansów: „z powodu niekorzystnych warunków rynkowych”. To była już piąta z rządu odwołana aukcja rosyjskich obligacji od 23 lipca. W efekcie plan sprzedaży na II kwartał został zrealizowany w zaledwie 30 proc. Rentowność rosyjskich papierów była już bliska przebicia poziomu 10 pkt proc., podczas gdy naszych wynosi zaledwie 2,6 proc. Tyle minister finansów musi zapłacić inwestorom, by kupili nasze papiery dłużne. Nawet za obligacje nominowane w dolarach Rosjanie muszą płacić więcej niż my za złotowe, bo rynek wycenia je na 3,5 proc.

Na tym zjawisku korzysta Polska. – Inwestorzy uciekają ze Wschodu i przenoszą się do nas. Po ucieczce z Rosji szukają stabilnych gospodarek z relatywnie wysokimi rentownościami. I my korzystnie wypadamy na tle innych państw – zauważa analityk długu z banku BPH Piotr Żółtowski. To pokazuje, jak odbiega w ocenie rynków Rosja od Polski. – Gdyby ktoś mnie spytał, czy my jesteśmy w innym koszyku niż Węgry, to pewnie miałbym jakiś problem z odpowiedzią. Ale na pytanie, czy nasze obligacje trafiają do jednego worka z rosyjskimi, odpowiedź jest prosta: nie. Rosja ma bardzo duży problem – mówi Arkadiusz Urbański, analityk Pekao.

Trudno natomiast ocenić, jak duży strumień pieniędzy przekierowanych z Rosji, trafił na nasz rynek, bo pieniądze które tam nie dotarły, rozpraszają się między różne kraje.

Na razie nic nie wskazuje, by ten trend miał się zmienić. Perspektywy rosyjskiej gospodarki są złe, a działania władz na Kremlu dodatkowo je pogarszają. Sankcje wobec Rosji uderzyły w rosyjskie firmy, a rosyjskie retorsje handlowe wobec Zachodu napędziły dodatkowo inflację. Na koniec roku może ona wynieść 8 proc. Rubel jest słaby. PKB w Rosji w tym roku będzie bliskie zera lub Rosja wpadnie w recesję. Ekonomiści oceniają, że ucieczka kapitału z Rosji może sięgnąć 10 proc PKB. – Do tego istnieje obawa o finansowanie gospodarki rosyjskiej z powodu sankcji. Powodem mogą być kłopoty z refinansowaniem długu rosyjskich firm. Sporo z nich może mieć kłopoty z obsługą zadłużenia. Pośrednio także obciąża to notowania obligacji rządowych – zauważa Piotr Bielski z BZ WBK. Jak komentuje ekonomista, podczas gdy w Polsce powodem zmartwienia jest to, że wzrost spowolni w okolice 3 proc., w Rosji pytanie dotyczy skali recesji.

Reklama

>>> Czytaj też: Rosyjskie rolnictwo potrzebuje miliardowych inwestycji

Inwestorzy czekają na obniżenie stóp

Rozumowanie zagranicznych inwestorów jest proste. Wojna handlowa Rosji z Zachodem doprowadzi do spadku inflacji, m.in. w Polsce. Ceny i tak są już niskie (w lipcu zaliczyliśmy pierwszą w historii III RP deflację). Do tego zablokowanie eksportu może doprowadzić do wyhamowania dynamiki wzrostu gospodarczego. W takich warunkach Rada Polityki Pieniężnej nie powinna się zbyt długo wahać i przed końcem roku dokonać obniżek stóp procentowych. Rynek wycenia, że będą dwie takie obniżki, w sumie o 50 pkt bazowych. Inwestorzy uwzględniają już redukcję stóp w wycenach obligacji – stąd spadek rentowności.

Marek Kaczor, dealer rynku długu w PKO BP, zwraca uwagę, że zagranica konflikt na Ukrainie i jego wpływ na Polskę traktuje w zupełnie innych kategoriach niż polscy komentatorzy i politycy.

– My na sprawę patrzymy przez pryzmat naszej historii i geograficzną bliskość tych wydarzeń. Zagraniczni inwestorzy traktują ją jako lokalny konflikt, sprawę między Ukraińcami a Rosjanami. Z tego punktu widzenia polskie obligacje są dla nich nadal bezpieczne i atrakcyjne – mówi dealer.

Niby wszyscy wiedzą, jakie jest ryzyko, codziennie dostajemy informacje o walkach na wschodzie Ukrainy. Ale chyba przeważa czynnik ekonomiczny – podsumowuje Arkadiusz Urbański z Pekao.

Analitycy zakładają, że to, jak w kolejnych tygodniach będą się zachowywały polskie papiery skarbowe, bardziej będzie zależeć od sygnałów z Rady Polityki Pieniężnej. Jeśli inwestorzy uwierzą, że skala cięć może być większa niż 50 pkt bazowych, to nadal będą kupować polski dług.

>>> Polecamy: Małe spółki z GPW w głębokiej depresji. Inwestorzy stracili na nich w tym roku 18 proc.