2,5 tys. zł miesięcznie, gwarantowane kilkuletnie zatrudnienie i dofinansowanie do dojazdów do pracy. Takie warunki oferuje szwaczkom wałbrzyska Faurecia, produkująca fotele do aut. Od kilku miesięcy spółka nie może znaleźć chętnych do pracy. Mimo, że w powiecie wałbrzyskim stopa bezrobocia sięga 24,9 proc. To jeden z najwyższych wskaźników w kraju – pisze „Rzeczpospolita”.

Jak podaje gazeta, kłopoty z pozyskaniem pracowników w Polsce ma nawet Amazon, który otworzył niedawno swoje centra dystrybucyjne pod Wrocławiem i Poznaniem. Od kilku miesięcy amerykański gigant nie może skompletować załogi w swoich magazynach, choć oferuje całkiem przyzwoite warunki. W magazynach ma pracować 4,5 tysiąca pracowników stałych i 7,5 tys. sezonowych.

Pracownicy Amazona zatrudnieni w Poznaniu będą zarabiać 13 zł brutto za godzinę, czyli ok. 2 200 zł brutto (1599 zł netto) miesięcznie. Pracujący we Wrocławiu będą otrzymywać nieco mniej - 12,50 zł brutto, czyli ok. 2 100 zł brutto (1530 zł netto) za miesiąc. Przysługiwać im będzie również maksymalnie 15-proc. premia. Amazon zapewnia też swoim pracownikom bezpłatny transport z okolicznych miast zlokalizowanych w odległości do 100 km od magazynu. Oprócz tego spółka kusi też codziennym obiadem za złotówkę dla każdego pracownika.

Zdaniem ekspertów z firmy Work Service, w Polsce coraz częściej pracodawcy sami muszą zabiegać o pracowników. Zaczyna nawet brakować zwykłych rąk do pracy. Dotyczy to szczególnie zachodniej i południowej Polski. To właśnie te regiony były najchętniej wybierane przez zggraniczne koncerny, kuszone niegdyś przez niskie koszty pracy i dość wysokie bezrobocie. Według Work Service, w przyszłym roku płace pracowników będą musiały wzrosnąć. To oznacza koniec marzeń o przyciąganiu wielkich, ale produkujących tanio inwestycji - pisze „Rzeczpospolita”.

Reklama

Czytaj więcej w "Rzeczpospolitej"