Jak donosi dziennik "Rzeczpospolita", w ostatnich tygodniach mieszkańcy Szwajcarii szturmują przygraniczne centra handlowe - we Francji, Niemczech oraz we Włoszech. - W pierwszy weekend po decyzji SNB o zniesieniu minimalnego kursu euro odwiedziło nas 13 proc. więcej klientów niż zwykle - mówi Peter Herrmann, menadżer centrum handlowego Lago w niemieckiej Konstancji w rozmowie z "RZ".

Uwolnienie kursu franka sprawiło, że z dnia na dzień euro potaniało dla Szwajcarów o 20 proc. Helweci starają się wykorzystać tą sytuację, kupując zagranicą nie tylko artykuły spożywcze, ale i samochody, meble czy też wycieczki.

>>> Czytaj też: Polski złoty jak frank szwajcarski i duńska korona? Grozi nam atak spekulantów

Reklama

Tam gdzie cieszą się jedni, tracą drudzy. Szwajcarskie firmy już teraz odczuwają pierwsze skutki decyzji SNB. Tracą zarówno producenci krajowi, jak i firmy eksportujące swoje towary na zagranicę. - Nasz główny odbiorca odwołał wszystkie zamówienia - mówi "Rzeczpospolitej" prezes H. Moser & Cie - niszowej firmy produkującej zegarki, która utrzymuje się głównie ze sprzedaży zagranicznej.

Drogi frank uderzył również w branżę turystyczną. Jak podkreśla "Rzeczpospolita" wyjazd na narty do Szwajcarii już teraz jest droższy o ok. 15 proc.

Zgodnie z danymi Instytutu KOF w Zurychu w ciągu najbliższych 6 miesięcy obroty szwajcarskich firm spadną średnio o ponad 3 proc. W kolejnych miesiącach recesja może pogłębić się jeszcze bardziej.

>>> Czytaj więcej w "Rzeczpospolitej"