Do Norwegii trafiają m. in. członkowie bojówek Państwa Islamskiego, nigeryjskiego Boko Haram i al-Shabab z Somalii. Udowodnienie im działalności przestępczej i oddzielenie od pozostałych uciekinierów szukających w Norwegii azylu nie jest jednak łatwe, wymaga czasu i pieniędzy.

Norweski Urząd Imigracyjny - UDI informuje, że od 2008 roku odmówiono azylu około stu osobom z powodu ich terrorystycznej przeszłości. Władze starają się tych uchodźców odesłać z powrotem do ich krajów. Najczęściej jest to jednak niemożliwe, bo międzynarodowe konwencje zabraniają tego wobec osób, którym po powrocie do ojczyzny grozi nieludzkie traktowanie lub kara śmierci.

Wiadomo, że część wydalonych powraca potem nielegalnie do Norwegii. Wkrótce rozpocznie się tam proces jednego z przywódców talibów afgańskich, który zdołał zorganizować komórkę zwolenników dżihadu, zanim zainteresowały się nim służby.

Przedstawiciel pionu imigracyjnego norweskiej policji, Rolf-Arne Kurti mówi, że zahamowanie powrotów uchodźców podejrzanych o terroryzm, jest praktycznie niemożliwe. Przypomina on, że norweska granica morska z setkami małych portów liczy 8500 km i jest nie do upilnowania.

Reklama

>>> Czytaj też: Unia kontra terroryzm. Będą bardziej systematyczne kontrole na lotniskach