W ostatnim czasie coraz częściej dochodzi do fuzji. GSK też się połączyło z Novartisem. Jaki był główny powód takich kroków?
Podstawowym powodem było umocnienie swojej działalności na wszystkich trzech polach, czyli w lekach sprzedawanych na receptę, bez recepty i w grupie szczepionek. Obecnie największym dla nas segmentem pozostają leki na receptę, które odpowiadają za 60 proc. przychodów. Na drugim miejscu z udziałem 25 proc. są leki bez recepty, na trzecim szczepienia, które stanowią 15 proc. udziałów w naszym biznesie. Z jednej strony chodziło o dywersyfikację portfolio, ale także wejście na inne rynki. Oto jeden z przykładów – zajęliśmy pierwsze miejsce w sprzedaży leków OTC. Dzięki połączeniu, w segmencie leków dostępnych bez recepty, zyskaliśmy czołową pozycję na 36 rynkach.

Procesy konsolidacyjne nabierają na sile, wydaje się, że to modny trend.
Przyspieszają to pewne. Jednym z powodów jest ogromne rozdrobnienie rynku. W segmencie leków OTC, gdzie trzy największe firmy odpowiadają za 5 proc. tego rynku globalnie. Z reguły udziały trzech głównych graczy są o wiele większe. Firmy zdają sobie sprawę, że w pojedynkę niewiele zdziałają. Dążą więc do umocnienia pozycji, a najlepszym sposobem do tego jest aktywny udział w konsolidacjach.

Jak ważny jest na tym tle polski rynek?
Jest jednym z kluczowych. Znajduje się w pierwszej dziesiątce naszych największych rynków na świecie. Jest dla nas piątym rynku w Europie.

Co charakteryzuje polskich pacjentów? Wspominał Pan, że dostosujecie rynek do mentalności i potrzeb w danym kraju. Jaki jest polski pacjent?

Reklama

Jako firma staramy się zawsze wychodzić naprzeciw potrzebom konsumenta, też lokalnego. Na przykład w Chinach wprowadziliśmy jeden z naszych leków w postaci gumy do żucia, a w Indiach popularny w Wielkiej Brytanii Horlicks – odżywczy napój słodowy na bezsenność – udostępniliśmy w wersji możliwej do rozpuszczania w zimnej wodzie. Wiemy bowiem, że w Indiach o gorącą wodę jest trudno.
Polski konsument nie różni się znacząco od pozostałych Europejczyków. Polacy lubią produkty wysokiej jakości, cenią produkty skuteczne i szybkodziałające. Lubią też znane polskie marki, z bogatą historią i używane przez pokolenia.

Czy są planowane kolejne inwestycje? Ministerstwo zdrowia podkreśla, że zależy im na współpracy z firmami, które produkują w Polsce.
Oprócz biznesu farmaceutycznego (leki na receptę i szczepionki) i produktów konsumenckich (leki bez recepty, produkty higieny jamy ustnej i dermo-kosmetyki), w Poznaniu posiadamy Centrum Usług Biznesowych, które dostarcza globalne serwisy ponad 100 000 pracowników GSK na świecie. W Poznaniu działa też nasza fabryka wysyłająca leki do 120 krajów na całym świecie. Do 2019 roku w samej fabryce planowane są inwestycje o wartości ponad 250 mln zł. Wpływy z podatków CIT, PIT i VAT oraz składek ZUS do polskiego budżetu w związku z naszą działalnością w Polsce w 2015 roku wyniosły ponad 245 mln PLN (dane dla wszystkich spółek). Współpracujemy z ponad 2400 polskimi partnerami biznesowymi. Polska jest dla nas ważnym rynkiem.

Czy państwo planują kolejne konsolidacje?
Połączenie się firm stwarza potencjał do rozwoju, dlatego nie planujemy na razie kolejnej transakcji w obszarze konsolidacji rynku farmaceutycznego. Chcemy wykorzystać zasoby tkwiący w naszym nowym portfolio.
Raczej chcemy trafić do jak największej liczby odbiorców. Za przykład podam polski rynek. Protezy częściowe lub pełne nosi obecnie ponad 8,5 mln dorosłych Polaków. 51% użytkowników protez zębowych to osoby powyżej 40 roku, ale tylko 20% z nich używa kremów do ich mocowania.

Jaki segment daje największe pole do rozwoju?
Bardzo perspektywiczne są leki bez recepty i tu upatrujemy dużych możliwości do rozwoju. Szczególnie, że mamy już pewne sukcesy na tym polu – pierwszą pozycję w segmencie higieny jamy ustnej, w lekach przeciwbólowych, czy preparatach na choroby układu oddechowego.
Zresztą leki OTC to najszybciej rosnący rynek. Rozwijający się w tempie średnio około 45 proc. rocznie. Średnio, bo są kategorie jak leki przeciwgrypowe, których sprzedaż jest bardzo uzależniona pogody i w związku z tym liczby zachorowania na grypę.

Co ma Pan na myśli, mówiąc o innowacjach. Czy są wykorzystywane w przypadku leków OTC? Jest jeszcze nisza, którą można wypełnić, wydaje się, że już wszystko jest dostępne?
Przede wszystkim chodzi o udoskonalenie naszych istniejących już produktów – nawet tych już obecnych na rynku, jak przeciwbólowe czy na kaszel. Za przykład mogą posłużyć wspominane produkty do higieny jamy ustnej, pracując nad rozwojem tej marki wprowadziliśmy jakiś czas temu produkty, które zawierają zaawansowaną, opatentowaną technologię - w kontakcie ze śliną uwalnia jony wapnia i fosforu. Czy też innowacje w żel przeciwbólowy: uwalnianie substancji aktywnej w przypadku tego produktu następuje przez 12 godzin, w związku z czym wystarczy go stosować dwa razy na dobę, a nie cztery jak to miało miejsce przy jego poprzedniku. Czy też tabletki, które szybciej będą niwelować ból.

Na czym najwięcej zarabiają firmy: czy na lekach OTC czy na tych innowacyjnych, sprzedawanych na receptę?
Praktycznie wszystkie trzy kategorie są kluczowe dla rozwoju firmy. OTC ma ogromny wpływ na służbę zdrowia, a dokładnie na jej budżet. Przytoczę badanie przeprowadzone w Hiszpanii, gdzie udowodniono, że przesunięcie 5 proc. leków na rynek leków bez recepty przyniosłaby 530 mln euro oszczędności dla państwa - dlatego, że konsumenci by je kupić nie musieli udawać się do lekarza. Ale to nie koniec, kolejne 30 mln euro wyniosły oszczędności z tytułu braku konieczności refundacji państwa tych leków. W USA również zrobiono podobne takie badania. Tu wyliczono oszczędności na poziomie 100

To oszczędności dla państwa, ale nie dla konsumentów. Muszą płacić z własnej kieszeni i nie mogą liczyć na refundację ze strony państwa.Jaka jest skala tych zmian. Ile jest leków, które były na receptę a przesunęły się na rynek OTC?

Zmiany kategorii dostępności leków są oczekiwane przez samych pacjentów i związane m.in. ze wzrostem ich świadomości. Odgrywają istotną rolę w obniżaniu kosztów leczenia oraz ułatwiają dostęp do lepszych i skuteczniejszych leków wydawanych bez recepty. Globalnym celem strategicznym GSK Consumer Healthcare jest co najmniej jeden „switch” (zmiana kategorii dostępności leku na lek bez recepty) na pięć lat. Mamy ponad dwudziestoletnie doświadczenia w zmianach kategorii leków, a ostatnim przykładem na jego wykorzystanie jest steryd na alergię w postaci sprayu, który jest dostępny bez recepty w Stanach Zjednoczonych od zeszłego roku (2015) i jest pierwszym, i jedynym sprayem do nosa wydawanym bez recepty.
W Polsce w ciągu ostatnich 10 lat w ramach portfolio GSK dwa leki zmieniły kategorię na dostępne bez recepty - lek na otyłość oraz przeciwwirusowy krem na opryszczkę. Ogólnie w Polsce Komisja ds. Produktów Leczniczych funkcjonująca w ramach Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, co roku rozpatruje przynajmniej kilkanaście wniosków producentów o switch.

Często ten wybór, o którym Pan wspominał, nie jest realnym wyborem. Bo starsi pacjenci nie wykupują leków z powodu ceny. Tak jest właśnie w Polsce, co udowadniały różne badania.
Nie znam szczegółów tych badań. Chcemy by nasze produkty były dostępne w jak najlepszych cenach, choć z uwzględnieniem kosztów innowacji. Staramy się zachować odpowiedzialne podejście.

Padają zarzuty, że robi się innowacje nie tylko dlatego, że jest to potrzebne, tylko z chęci dotarcia do coraz szerszej liczby konsumentów i zwiększania ceny. W ślad za innowacjami rosną ceny produktów do góry. Nie zawsze wynika to z potrzeb zdrowotnych, tylko z chęci zysków firm.
Rzeczywiście innowacje kosztują zarówno firmy, jak i konsumentów. Jednak staramy się zawsze uczciwie ustalać nasze ceny, a więc nie traktujemy innowacji jako sposoby na ich podnoszenie, a tym samym napędzanie naszego wyniku finansowego. Innowacje mają służyć w naszym przypadku polepszaniu jakości życia naszych konsumentów. Mogę mówić tylko w imieniu GSK. Dla naszej firmy poszerzanie dostępu wynika tylko z chęci zaoferowania możliwości większego wyboru. Także informowanie, by ułatwić im podejmowanie właściwej decyzji.

Teraz jest dyskusja w Polsce, czy reklama leków bez recepty jest słuszna. Czy to etyczne? Czy powinni być lekarze? Może prowadzić do nadużywania leków, bez specjalnej potrzeby.
Wierzymy, że dobrze wyedukowany pacjent umie podjąć dobrą decyzję. Powinien być dobrze poinformowany. A reklama to jedna z metod.

W Polsce wiele leków się sprzedają w supermarketach. Czy Polska jest na tle innych państw wyjątkowa?
To zależy od rynku. Ale utrzymuje się globalna tendencja, że zwiększa się dostęp pacjentów do leków również dzięki sprzedaży w sieciach supermarketów.

Rozmawiały Klara Klinger, Patrycja Otto