Przy cenie 40 dolarów za baryłkę Władimir Putin wprowadził podatek liniowy, zbudował państwowy fundusz majątkowy i wygłosił przemówienie w Bundestagu w języku niemieckim.
ikona lupy />
Bloomberg

Kiedy cena surowca osiągnęła 100 dolarów - prowadził już wojnę z dwoma sąsiadami i wydał 40 mld dolarów na Zimowe Igrzyska w Soczi.

Wydaje się, że 40 dolarów za baryłkę to granica dla rosyjskiej gospodarki i moskiewskich elit. To granica reform, które stają się nieuniknione, aby zapobiec zapaści finansowej – wynika z sondażu przeprowadzonego przez Bloomberga wśród ekonomistów.

W okresie prosperity surowcowego przez dekadę przychody z ropy i gazu przyniosły 2,1 biliona dolarów, a wraz z nim dobrobyt w Rosji, jakiego jeszcze ten kraj nie widział. Ale jednocześnie gospodarka rozwijała się nie szybciej niż 5 proc. rocznie. Ostatnie dwa lata to już recesja wynikająca z dramatycznie niskich cen ropy na świecie.

Reklama

Ostatni kryzys jest okazją, a może nawet koniecznością do przeprowadzenia dawno już niezbędnych reform.

Cena ropy w granicach 30 dolarów była jedyną szansą dla kraju aby przeprowadzić reformy gospodarcze, ale kiedy cena poszła w górę w okolice 50 dolarów, odłożono je na później – twierdzi Evgeny Gontmakher, główny specjalista Instytutu Rozwoju, kierowanego przez premiera Dmitrija Miedwiediewa. – Rozpoczęcie prawdziwych reform to ryzykowna sprawa - dodał.

Surowiec odbił się już od dna. Ceny w obrocie od maja wahają się między 44 a 51 dolarów. Jednak analitycy BNP Paribas i JBC Energy ostrzegają, że mogą jednak spaść do 40 dolarów.

Rosja opiera swój budżet na cenie ropy w wysokości 50 dolarów za baryłkę. 82 dolary to cena, która pozwoli zrównoważyć budżet – twierdzi Anton Siluanov, minister finansów.

- Gdy ceny ropy naftowej są niskie, rząd ma tendencje do przeprowadzenie reform – powiedział Vladimir Osakovskiy, główny specjalista ds. Rosji w Bank od America. - Niska cena w 2004 roku skłoniła Moskwę do reform – dodał.

Czytaj więcej: W Rosji kwitnie „garażowa gospodarka”. Wytwarza 25 proc. PKB

Obecny kryzys nie skłania ku głębokim reformom. Rosja zaczęła ostrożnie majstrować przy polityce ekonomicznej, ale nie widać żadnych drastycznych zmian. Resort finansów trzymał w ryzach wydatki, rząd wznowił prywatyzację i zbywał część aktywów państwowych, bank centralny pod presją spadających cen ropy walczył z płynności rubla.

Rosyjska waluta była jedną z najsilniej tracących wartość do dolara na świecie w 2015 roku. Ustępowała jedynie Brazylii. W ostatnich miesiącach rubel zyskał prawie 17 proc. co ma związek z wyższymi cenami ropy.

- Kryzys nie nauczył nas niczego, nie przeprowadzono żadnych reform – twierdzi Jewgienij Nadorshin, główny ekonomista PF Capital w Moskwie.

Na jesieni odbędą się w Rosji wybory parlamentarne, a w 2018 roku prezydenckie. Są to dwa czynniki, które sprawiają że konieczne, ale i bolesna reformy gospodarcze są odkładane. Gospodarka nie ma czynników wzrostu, najbliższy czas to okres stagnacji, kiedy PKB będzie w okolicach zera.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ubiegłym tygodniu wezwał do poprawy środowiska instytucjonalnego i biznesowego Rosji, podkreślając w raporcie, że "że reformy strukturalne są niezbędne do zwiększenia potencjału wzrostu”.

Rosja zajmuje 100. miejsce wśród 140 krajów pod względem konkurencyjności. Globalny raport przygotowano na Światowe Forum Ekonomiczne.

Władze rosyjskie skoncentrują na ograniczonych reformach, które dadzą im „namacalne wyniki podatkowe” i nie zdecydują się na zmiany w kluczowych obszarach, jak system prawny – uważa Osakovskiy z BofA.

Były minister finansów Aleksie Kudrin, obecnie doradca Putina, twierdzi że pobudzenie wzrostu do 4 proc. w średnim okresie jest możliwe tylko poprzez ograniczenie roli państwa w gospodarce, zwiększenie wieku emerytalnego i uczynienie systemy sądowego i organów ścigania bardziej niezależnymi.

- Istnieje szansa, że część mniej bolesnych reform będzie zrealizowane jeszcze przed 2018 rokiem – powiedział Jarosław Lissovolik, główny ekonomista Euroazjatyckiego Banku Rozwoju.