Do kryzysu rządowego doszło, gdy Borysow złożył dymisję po przegranej kandydatki GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) Cecki Caczewej w wyborach prezydenckich 13 listopada. Na prezydenta wybrano wówczas kandydata lewicy Rumena Radewa, a Borysow oświadczył, że w obliczu zmienionej sytuacji politycznej w kraju i powstaniu nowego układu sił wycofuje się i zamierza dążyć do przedterminowych wyborów.

Konstytucja zobowiązuje prezydenta do powierzenia misji utworzenia nowego gabinetu po kolei liderom dwóch największych sił w parlamencie, a jeśli te próby zawiodą - do powierzenia tej misji partii według własnego wyboru. W obecnym parlamencie jest osiem partii i koalicji. Druga siła polityczna – Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP) - oznajmiła, że również zrezygnuje z próby utworzenia gabinetu i będzie dążyła do jak najszybszego przeprowadzenia wyborów. Liderka BSP Kornelia Ninowa wskazała jako najbardziej odpowiedni termin 26 marca 2017 r.

Komu w trzeciej kolejności Plewnelijew powierzy misję sformowania gabinetu? W parlamencie są trzy nacjonalistyczne formacje, które w listopadowych wyborach prezydenckich wystąpiły razem; ich kandydat zajął trzecie miejsce, uzyskując ok. 15 proc. głosów. Przywódcy trzech ugrupowań wyrazili gotowość podjęcia próby utworzenia rządu.

Borysow na pewnym etapie negocjacji wyraził gotowość poparcia ich, lecz następnego dnia wycofał się z tego zamiaru. Zdaniem bułgarskich komentatorów mogło to wynikać z ostrzeżenia Brukseli, by nie popierać nacjonalistów, których wypowiedzi, zwłaszcza w kwestii migracji, wywołują wiele kontrowersji.

Reklama

Brak poparcia ze strony GERB i BSP dla ewentualnego gabinetu nacjonalistów oznacza, że nie ma on szans na wybór, co otwiera drogę do przedterminowych wyborów na półmetku kadencji obecnego parlamentu.

Zgodnie z konstytucją po trzech nieudanych próbach powołania rządu prezydent powinien rozwiązać parlament i powołać gabinet tymczasowy, nie może jednak rozwiązać Zgromadzenia Narodowego w trzech ostatnich miesiącach przed upływem swojej kadencji - będzie mógł tego dokonać dopiero nowy prezydent po objęciu urzędu 22 stycznia 2017 r.

Obecny prezydent może jednak mianować tymczasowy gabinet (nie rozwiązując obecnego parlamnentu), a jednym z jego ważnych zadań ma być wyznaczenie bułgarskiego komisarza unijnego. Obecna komisarz Kristalina Georgijewa ogłosiła w październiku, że rezygnuje ze stanowiska i od 1 stycznia podejmie pracę w Banku Światowym.

Obserwatorzy nie wykluczają, że po objęciu urzędu Radew zechce powołać własny rząd tymczasowy.

W pierwszej połowie 2017 r. Bułgarię mogą więc czekać przedterminowe wybory i nawet trzy kolejne rządy - dwa tymczasowe, powołane przez Plewnelijewa i Radewa, oraz trzeci wyłoniony w wyborach parlamentarnych. Sondaże przeprowadzone zaraz po listopadowych wyborach prezydenckich pokazały znaczny wzrost notowań lewicy. Różnica między GERB i BSP zmalała z 10-12 proc. do 2 proc., jednak zdaniem socjologów żadna siła polityczna nie będzie miała większości wystarczającej do samodzielnego rządzenia.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

>>> Czytaj również: Nie pracujesz, nie dostajesz zasiłku. Niemcy zaostrzają prawo imigracyjne