ikona lupy />
Wskaźnik zwolnień w USA / Bloomberg

Zmiany na rynku pracy wpisują się w szersze badania mające na celu zweryfikowanie hipotezy mówiącej, że stopa bezrobocia może być pomocna w prognozowaniu zmian płac i inflacji. Analiza mobilności na rynku pracy „jest bardziej zniuansowaną i głębszą analizą rynku pracy, która daje lepszy obraz tego, co się na nim dzieje” – powiedział James Bullard, prezydent Banku Rezerwy Federalnej w St. Louis. Spójrzmy na lata 90.:bezrobocie spadło do 3,8 proc., a nie mieliśmy aż tak dużej inflacji – dodaje.

Analitycy ankietowani przez Bloomberga nie spodziewają się, by spadek bezrobocia wpłynął znacząco na wzrost cen.

- Odkryliśmy, że w sytuacji gdy rynek pracy jest napięty, inflacja ma tendencję do zwiększania się – powiedziała szefowa Fedu Janet Jellen. – Zmiany wielkości płac informują nas, jak wygląda sytuacja na rynku pracy – dodała.

Reklama

Mobilności na rynku pracy w USA w latach 2013-15 przyjrzał się zespół ekonomistów pod kierunkiem Jasona Fabermana. Odkryli oni, że każdego tygodnia aktywnie poszukuje nowej pracy 23 procent wszystkich pracowników. W ciągu 4 tygodni każdy z nich wysyła do firm 4-5 aplikacji. Poza tym pracodawcy polują na pracowników – aż 27 proc. ofert spotkało się z negatywnym przyjęciem potencjalnych kandydatów.

Okazało się też, że osoby zmieniające prace dużo na tym zyskały. Pracownicy tacy zarobili w lipcu 2016 roku o 4,3 proc. więcej, niż rok wcześniej, podczas gdy pozostający w tym samym miejscu pracy zyskali tylko 3 proc.

Zdaniem ekonomisty Davida Wilczera mobilność pracowników jest dobrym wskaźnikiem wzrostu płac. Częste zmiany pracodawcy są też dobrym sygnałem dla gospodarki, który wskazuje na wzrost jej dynamiki.

>>> Polecamy: Norwegia nie jest już ziemią obiecaną. Kraj stoi przed widmem wielkiego bezrobocia