Były na mnie naciski ze strony domniemanych właścicieli, aby wydać nieruchomość przy Łochowskiej 38; przekonywano nas, że wszystko jest legalne - zeznał we wtorek burmistrz Pragi-Północ Wojciech Zabłocki (PiS) podczas rozprawy komisji weryfikacyjnej.

Wojciech Zabłocki zeznał, że 14 października 2016 roku w urzędzie dzielnicy Praga-Północ odbyło się spotkanie dot. Łochowskiej 38 z osobami, które starały się o zwrot nieruchomości. Wśród nich był m.in. kurator dla zmarłego Józefa Pawlaka - Zbigniew Lichocki. "Domagano się od nas, żebyśmy pilnie wydali fizycznie budynek, aby sprawy nie wstrzymywać. Przekonywano nas, że w tej sprawie wszystko jest legalne, wszystko jest w porządku" - mówił Zabłocki.

Jak dodał, podczas spotkania, "przekonywano nas, że pan Józef Pawlak z pewnością żyje i tutaj nie ma podstaw, żeby w to wątpić". "Przekonywano nas, że jest kontakt z jego rzekomym synem - Romanem Pawlakiem" podkreślił Zabłocki. Jak zaznaczył, Roman Pawlak pojawia się w dokumentach z marca 1955 roku, które odmawiały Józefowi Pawlakowi prawa własności czasowej do gruntu położonego przy ul. Łochowskiej 38. Jak zeznał Zabłocki w dokumentach nie wskazano kim Roman Pawlak był dla Józefa Pawlaka.

Burmistrz dodał, że usłyszał podczas spotkania, że swoim zawiadomieniem do prokuratury wpłynął negatywnie na międzynarodowy wizerunek i interesy jednego ze spadkobierców, którzy byli zainteresowani kamienicą przy Łochowskiej 38 i miał wobec niej plany. "Usłyszałem, że rozważane jest skierowanie przeciwko mnie sprawy do sądu jako, że miałem obrazić, pomówić tych ludzi, że w tej sprawie mogło być coś nielegalnego" - zeznał Zabłocki.

Zabłocki powiedział, że spotkanie nie należało do przyjemnych. "Kiedy podejmuje działanie w obronie majątku miasta, a słyszę, że mogę za to być pozwany z pozwu cywilnego, to wiadomo, że to jest jakaś forma nacisku na decyzję urzędnika" - stwierdził.

Reklama

Według burmistrza stwierdzono, że pozwu wobec niego nie będzie, jeśli nie wstrzyma wydania nieruchomości i "wszyscy będą zadowoleni".

Burmistrz podkreślił, że podczas spotkania domniemani właściciele nieruchomości zachowywali się roszczeniowo i twierdzono, że jego obowiązkiem jest wydać budynek.

"Wielokrotnie namawiano mnie, żeby sprawę załatwić polubownie, aby najpierw przekazać budynek, a potem się zastanowić co dalej ze sprawą, że jeżeli ewentualnie będą jakieś nieprawidłowości, to może to sąd potem wyjaśni, albo prokuratura" - zeznał Zabłocki.

Jak dodał, "wiadomo, że jakby raz nieruchomość wydali, szczególnie z mieszkańcami, to potem próba odkręcenia tego lub próba dochodzenia roszczeń, środków zwrotu, byłaby bardzo, bardzo trudna, więc tego nie mogliśmy dopuścić".

"Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeżeli nie miałbym racji, to wstrzymanie wydania nieruchomości to jest wstrzymanie możliwości prowadzenia interesu i to na dużych kwotach. Zdawałem sobie sprawę, że jeżeli tu nie miałbym racji i okazałoby się, że cudownie pan Józef Pawlak ma te stokilkadziesiąt lat i bezpodstawnie to wstrzymuję, to byłbym pociągnięty do odpowiedzialności, spotkałbym się w sądzie" - podkreślił Zabłocki.

>>> Czytaj też: Gen. Dunford: W ciągu 10 lat Rosja zmodernizowała całe siły zbrojne. Kreml użyje tego potencjału