W rocznicę referendum, w którym porażkę ponieśli zwolennicy oderwania Katalonii od Hiszpanii, francuscy obserwatorzy omawiają też inne ruchy separatystyczne w Europie.

Dość zgodnie twierdzą, że - jak to ujmuje dziennik „Le Figaro” - „w rok po nielegalnym referendum katalońscy niepodległościowcy są zagubieni”, a „nieznajdujący strategii obóz separatystyczny jest podzielony bardziej niż kiedykolwiek”. Ostrzegają jednak Madryt przed „tryumfalizmem” i wzywają do poszukiwania kompromisu.

Korespondent francuskiego radia dla zagranicy RFI, zauważa, że „socjalistyczny rząd Pedra Sancheza pragnie zająć bardziej umiarkowane stanowisko niż jego konserwatywni poprzednicy”, ale „po stronie Katalończyków przepaść między niepodległościowcami a unionistami wydaje się nie do zasypania”.

Politolog z paryskiego Państwowego Ośrodka Badań Naukowych (CNRS) Romain Pasquier zwraca uwagę, że wydarzenia w Katalonii spowodowały ożywienie ruchów separatystycznych w UE. Zaznacza, że bardzo różne są zarówno rewindykacje tych ruchów, jak i ich wpływy w poszczególnych krajach. „Niektóre mają bardzo poważne znaczenie polityczne, inne to raczej folklor” – twierdzi badacz. Nie dziwią go rozłamy w łonie separatyzmu katalońskiego, gdyż „bardzo często działacze separatystyczni z tego samego terytorium nie są zgodni co do celów”.

Reklama

Tak dzieje się na Korsyce, gdzie po zwycięstwie w grudniowych wyborach regionalnych wyspą zarządza koalicja dwóch partii nacjonalistycznych. Jedna z nich, Wolna Korsyka (Corsica Libera), pragnie pełnej suwerenności, druga - Inseme per a Corsica dąży jedynie do autonomii.

Obie popierają jednak bezwarunkowo separatystów, a przywódca Corsica Libera Jean-Guy Talamoni powiedział, że "(Katalończycy) to bratni naród, a ich sprawa jest słuszna”.

Socjolog z Uniwersytetu Lotaryngii Paul Dirkx zauważył, że „Paryż patrząc na Katalonię zezuje na Korsykę”. Nie bez przyczyny – zdaje mu się odpowiadać komentator radia France Inter Olivier Benis, przypominając, że „Korsykanie nie spuszczają oka z tego, co dzieje się w Katalonii”.

Podobnie jak inni obserwatorzy twierdzi on jednak, że sytuacje Katalonii i Korsyki są „nieporównywalne”. Wśród fundamentalnych różnic wymienia się najczęściej gospodarkę. Katalonia to ponad 20 proc. PKB Hiszpanii, podczas gdy wkład Korsyki w gospodarkę francuską to 0,5 proc. PKB.

„Mamy 10 lat opóźnienia” - przyznaje Talamoni i zawiesza starania o niepodległość Korsyki na „czas niezbędny na odrobienie opóźnienia gospodarczego i uzyskanie nowego statusu wyspy”.

Komentator „Le Figaro” twierdzi, że zeszłoroczny „powiew frondy” w Katalonii spowodował, że „przez Europę przebiegł dreszcz strachu”, gdyż naruszony został „dogmat nienaruszalności granic państwowych”. Dziennikarz prawicowej gazety uznaje za przesadne skargi separatystów, gdyż - jak pisze - „słuchając ich miało się wrażenie, że uciskani są przez jakąś kryptofrankistowską dyktaturę".

Zdaniem "Le Figaro" po referendum pogorszył się wizerunek Katalonii i Hiszpanii. Komentator wyraża żal z powodu „straconego czasu i energii”, gdyż - jak zauważa - „między kryzysem migracyjnym a terroryzmem islamskim, a także wobec amerykańskiej presji przeciw multilateralizmowi Europa ma wystarczające wiele wyzwań do podjęcia i mogłaby darować sobie tego rodzaju rozdarcia”.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)