Z drugiej strony, jak zauważył Eberhardt, Rosja nie jest w stanie "pójść na pełną konfrontację z Zachodem", ponieważ to szybko obnażyłoby jej słabość.
Komentując niedzielne wybory prezydenckie, powiedział, że był to "teatr jednego aktora, kontrkandydaci byli statystami". Eberhardt zauważył, że wybory nie były jedynie testem nastrojów społecznych, ale też testem dla establishmentu - dla elity regionalnej, lokalnej, która miała miesiące na przygotowania, by zapewnić wysoką frekwencję i dobry wynik Władimira Putina.
Zastanawiając się nad tym, co będzie w 2024 roku, kiedy zakończy się kolejna kadencja Putina, zaznaczył, że rosyjski "system jest zbudowany na Putinie". Jego zdaniem napięcia w elicie rosną, a "Putin jest jedynym, który jest w stanie zagwarantować stabilność". Rosja jest w kryzysie, a elita ma mniej zasobów do wykorzystania - dodał.
"Zachód jest ulubionym wrogiem Rosji, ponieważ jest wrogiem najbardziej przewidywalnym" - stwierdził. Dla porównania - polityka Rosji wobec Chin przez ostatnich kilkanaście lat to "konsekwentne, stanowcze unikanie jakichkolwiek zadrażnień". "Konflikt z Zachodem jest czymś stałym, wpisanym w naturę, choć oczywiście z powodów taktycznych mamy do czynienia z sinusoidą", okresami wyciszania konfliktu - wyjaśnił ekspert.
Cornelius Ochmann, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, zwrócił z kolei uwagę na wewnętrzną walkę w Rosji w kontekście wyborów. "Nie jest to walka przeciwko Putinowi; są pewne grupy nacisku - takie jak przemysł zbrojeniowy czy Gazprom" - podkreślił. "Putin nie jest Stalinem, nie jest władcą absolutnym", w związku z czym musi umacniać swoją pozycję. Liczba oddanych na niego głosów jest ważna dla jego pozycji wewnętrznej.
Zauważył, że po 2024 roku w Rosji może być wdrożony "model chiński" - tj. mogą zostać wprowadzone zmiany do konstytucji, umożliwiające dożywotnie sprawowanie władzy, tak jak to miało miejsce w Chinach.
Natomiast ambasador Polski w Rosji w latach 2014-2016, dyrektor programu Otwarta Europa w Fundacji Batorego, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz oceniła, że "wybory były zmanipulowane fundamentalnie", tj. stworzono warunki, w których świat polityczny "jest z góry zdefiniowany".
Odnosząc się do kontrkandydatów Putina, stwierdziła, że doszło do "mistrzowskiego rozegrania i samorozegrania". Ksenia Sobczak "wprowadziła opozycję w +kanał celebrycki+, co jest w Rosji kompromitujące" - wyjaśniła. W środowiskach opozycyjnych głównym dylematem była kwestia udziału w wyborach. Strategia bojkotu głosowania zaproponowana przez Aleksieja Nawalnego też się do końca nie sprawdziła - oceniła Pełczyńska-Nałęcz. Zauważyła, że liberalna rosyjska opozycja, postulująca podejście "Krym nie nasz", starła się w tych wyborach między sobą i udowodniła, że jej w Rosji nie ma.
Pytana o to, dlaczego Nawalnego nie dopuszczono do wyborów, oceniła, że byłby on "jedynym autentycznym kandydatem", który mógłby zmienić założenie "że wybory nie są do wybierania; wybory są do głosowania na wodza". Zdaniem Pełczyńskiej-Nałęcz Nawalny wprowadziłby element konkurencji politycznej, a to już samo przez się byłoby groźne - nie tylko w momencie wyborów, ale po wyborach, bo kapitał, który mógłby zgromadzić podczas wyborów, (...) mógłby być następnie przez niego wykorzystywany w dalszej konkurencji".
Oceniła, że w tym momencie decyzja o zniesieniu kadencyjności byłaby niespójna i mało prawdopodobna, ponieważ taka opcja istniała już w przeszłości. Według niej prawdopodobne są dwa rozwiązania po 2024 r.: zmiana systemowa, "żeby Putin miał w nim swoje miejsce". Druga opcja, mniej prawdopodobna, to według niej zorganizowana sukcesja.
Roland Freudenstein, dyrektor z Wilfried Martens Centre for European Studies, zaznaczył, że władza w czasie Putina jest najbardziej scentralizowana od okresu stalinowskiego. Zaznaczył, że Putin ma monopol władzy. "Nie widzę dla niego żadnej konkurencji w aparacie władzy" - dodał.
Zaznaczył, że celem Putina jest podzielenie i osłabienie Zachodu. Jego zdaniem Zachód powinien trzymać się razem i nie dać się podzielić, obserwować działania strony rosyjskiej, utrzymywać sankcje wobec Rosji, wzmacniać obronę i bronić europejskich wartości. "Od 25 lat, od końca zimnej wojny zapomnieliśmy o odstraszaniu. Myśleliśmy, że już tego nie potrzebujemy" - podsumował.
"Wpływy rosyjskie są tym silniejsze, im słabsze są mechanizmy wewnętrzne krajów unijnych (...) Nie należy przeszacowywać możliwości rosyjskich. Nie doszacowujemy naszych własnych felerów, które są wypełniane przez rosyjską ekspansję" informacyjną, manipulacyjną i finansową - dodała ambasador Pełczyńska-Nałęcz.
Rosja nie chce zimnej wojny jako globalnej konfrontacji, ponieważ doprowadziłoby to do konsolidacji Zachodu i bardzo szybkiego uwidocznienia, że Rosja jest słaba - twierdzi Erberhardt. Rosja chce odwrotności zimnej wojny - tj. chce podzielonego, uległego Zachodu, który, by uniknąć konfrontacji, uzna rosyjskie roszczenia i pójdzie na ustępstwa. "Rosja nas straszy zimną wojną po to, by osiągnąć coś dokładnie odwrotnego" - podsumował.
"Rosja jest słaba wówczas, gdy Zachód jest silny, skonsolidowany, jednolity" - ocenia. "Słabością Zachodu w dzisiejszych czasach są pacyfistyczne społeczeństwa po pierwsze, a po drugie - jakby to paradoksalnie nie brzmiało - demokratyzm mediów i wymiany informacji. To są dwie słabości z punktu widzenia konfrontacji z Rosją, gdzie Rosja bardzo skutecznie stara się wchodzić i demolować od wewnątrz państwa zachodnie i zachodni ład" - skonstatował dyrektor OSW.
Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ mal/
J23(2018-03-19 16:32) Zgłoś naruszenie 8937
Rosja jest zbyt słaba by iść na pełną konfrontację z zachodem ! Mój Boze - Rosja jest zbyt słaba, nawet teraz by iść na pełną konfrontację z Ukrainą ! hihihihi
Odpowiedzporal(2018-03-19 17:51) Zgłoś naruszenie 2310
Rosja jest słaba, Rosja zobaczyła te "zachodnie cuda techniki", jak ja rozwalają Kornety z lat 60, więc po co ma sie zbroić, jak w tej chwili jest zdolna unicestwić świat, co głupiemu po rozumie, jak go nie ma.
Odpowiedzerhg(2018-03-19 17:16) Zgłoś naruszenie 158
może i słaba, ale każde państwo z osobna w swojej słabości jest w stanie załatwić gospodarczo jeśli się jej na to pozwoli. Albo wzmocnić jeśli jej to na rękę. Nikt nie powiedział, ze Rosja sama rozgrywa partię w europie, czy na świecie.
Odpowiedzczytelnik(2018-03-19 20:54) Zgłoś naruszenie 157
Nie ma to jak eksperci do spraw studiów wschodnich których niby ekspertyzy to chciejstwo i rusofobia w najlepszym wydaniu a nie wyważona i wiarygodna ocena szkoda pieniędzy podatników na ich utrzymywanie
OdpowiedzRosja jest bez znaczenia(2018-03-20 00:10) Zgłoś naruszenie 102
A czym Rosja chce dokonać konfrontacji z Zachodem? PAK-FA, który jest gorszy od starego F-22? Cała rosyjska broń jest znacznie gorsza od zachodniej, pozatym Zachód ma tej broni znacznie więcej.
OdpowiedzAbracadabra (2018-03-19 20:43) Zgłoś naruszenie 72
Wróg i tyle w temacie.
Odpowiedzbez Patina ta Rosja zginie(2018-03-20 02:04) Zgłoś naruszenie 51
Słabość Rosji Patina pokazał rajd tego niby lotniskowca, który cały czas z komina stawiał zasłonę dymną a jedyny samolot, który mial na nim wyladować rozbił sie. No tak ale wg Kremla to pewnie była wina Kijowa
Odpowiedzkolano(2018-03-20 09:13) Zgłoś naruszenie 20
Też tak mi się wydaje.
OdpowiedzBudyń(2018-03-19 21:58) Zgłoś naruszenie 23
Teoretycznie tak. Praktycznie: Europa jest rozbrojona, a Rosja jeszcze nie zdażyła wycofać obiecującej reformy obecnie doświadczonych i wyposażonych na poziomie sił zbrojnych, podległych pod sprawne kierownictwo. To kraj z PKB per capita jak Polska, ale obronność ogarnia lepiej niż cała Europa razem wzięta. Rosja ma dość środków i zdecydowania, aby jeżeli uzna to za celowe - zrobić kuku całej Europie. Nie chodzi o zajęcie i okupację; po prostu o zbrojne wymuszenie jakiejś koncecji. Cała kontynentalna Europa nie ma obecnie nawet tysiąca czołgów podstawowych.
Odpowiedzgonzo(2018-04-03 13:12) Zgłoś naruszenie 00
Zachód za szybko uwierzył, że Rosja chce współpracy. Tymczasem oni ciągle myślą w kategoriach ZSRR. Społeczeństwo może żreć same kartofle byleby Świat się bał Rosji. Taką mają mentalność. Zachód wyciągnął do nich rękę, dopuścił do biznesu, a oni wykorzystali to dla umocnienia wpływów, osłabienia jedności europejskiej, umieszczenia agentury w przemyśle i ośrodkach naukowych. Ostatni przykład - Cambridge Analitica. Znów tropy prowadzą do Rosji. Trzeba narzucić im ostre warunki, jak w okresie zimnej wojny i za 10 lat będą zdychać.
Odpowiedz