Jeżeli nie zablokujemy tego projektu, to może on zadziałać destabilizująco na Unię Europejską, podobnie jak niestety zadziałał już Brexit - powiedział o planowanym gazociągu Nord Stream 2 redaktor naczelny portalu BiznesAlert Wojciech Jakóbik.

"Zgoda na kontrowersyjny projekt Nord Stream 2 może mieć długofalowe i głębokie efekty dla współpracy energetycznej nie tylko w Europie" - powiedział PAP ekspert ds. energetycznych i redaktor naczelny portalu BiznesAlert Wojciech Jakóbik.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 r.; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

"Nord Stream 2 może sprawić, że kraje europejskie po raz kolejny dostaną sygnał, że solidarność europejska nie popłaca" - ocenił Jakóbik. Tłumaczył, że jest to zły sygnał dla krajów, które starają się prowadzić razem np. politykę energetyczną, w sytuacji kiedy - jak mówił - budowę Nord Stream 2 motywuje egoistyczny interes jednego lub kilku państw.

"Cała ta solidarność upada i okazuje się, że wygrywa interes silniejszego" - stwierdził. "Na przykład Polska podnosi, że dlaczego ma przestrzegać rygorystycznej, trudnej do zniesienia dla polskiej gospodarki polityki klimatycznej, jeżeli Niemcy, którzy jawnie lub niejawnie promują Nord Stream 2, nie przestrzegają wspólnej polityki energetycznej" - dodał zapewniając, że nawet Komisja Europejska przekonuje, że to projekt niepotrzebny.

Reklama

Niedawno unijny komisarz ds. energii Miguel Canete podkreślał, że planowany rurociąg znajduje się w specyficznej sytuacji prawnej, bo jego początek jest w kraju trzecim, wyjście na terytorium UE (w Niemczech), a całość ma biec przez Morze Bałtyckie. Z tego powodu KE uznała, że nie może zastosować restrykcyjnego, trzeciego pakietu energetycznego i chce od państw członkowskich ram do negocjacji w tej sprawie z Rosją.

Nie wszystkie stolice popierają jednak negocjacje. Kilka państw członkowskich sprzeciwia się przyjęciu mandatu w tej sprawie, m.in. Niemcy.

"Niewykluczone, że KE udałoby się znaleźć jakiś układ, który zagwarantuje, że ten projekt nie będzie już zagrażał Europie, bo zostanie w jakiś sposób obwarowany prawem europejskim" - powiedział Wojciech Jakóbik zaznaczając, że na taki układ mogłoby nie być zgody Rosji.

Ekspert przedstawił też inne możliwe scenariusze korzystnego z polskiego punktu widzenia rozwoju sytuacji. "Możliwe, że długie negocjacje skończą się pewnym układem, którego potem nie zatwierdzi Parlament Europejski" - stwierdził. "Możliwe także, że one będą trwały na tyle długo, że partnerzy finansowi Gazpromu z Europy zdecydują się wycofać swoje wsparcie" - dodał.

Jakóbik opisując strategię polskiego rządu w tej sprawie, stwierdził, że stosuje on politykę budowania sojuszy.

"Mamy sojuszników w krajach bałtyckich, mamy warunkowo sojuszników w krajach Grupy Wyszehradzkiej, które z różnych powodów także kontestują Nord Stream 2. Nie jest to pewne poparcie, ale na razie jest. Mamy także kraje takie jak Chorwacja, Rumunia" - wymieniał.

Za sojuszników w tej sprawie uznał także kraje skandynawskie, które - jak stwierdził - obawiają się wpływu gazociągu na bezpieczeństwo na Bałtyku.

"Pojawiają się przecieki do prasy z jednej strony na temat nieformalnych form uwikłania niemieckich polityków i nie tylko niemieckich, w relacje z Rosjanami poprzez projekt Nord Stream 2, a z drugiej strony pojawiają się przecieki ze służb specjalnych, które ostrzegają, że Nord Stream 2 może służyć jako kolejne narzędzie wojny hybrydowej Rosji przeciwko Europie" - tłumaczył Wojciech Jakóbik.

Jego zdaniem wszystko to podnosi zarówno koszty polityczne budowy gazociągu, jak i koszty ekonomiczne, zwłaszcza w kontekście ewentualnego wykorzystania sankcji amerykańskich wobec projektu Nord Stream 2.

"A jednak pieniądze się znajdują. I to także budzi obawy, powoduje, że kraje takie jak Polska są wręcz oburzone tym co się dzieje i jeżeli nie zablokujemy tego projektu, to może on zadziałać destabilizująco na Unię Europejską podobnie jak niestety zadziałał już Brexit" - podsumował redaktor naczelny BiznesAlert.

>>> Czytaj też: Kryzys przyjdzie nagle. Wiemy o tym, ale się na to nie szykujemy