- Jestem mocno zmartwiony trendami, które rozwijają się w niektórych krajach członkowskich. Praworządność jest podważana, szerzy się korupcja, wolność mediów jest podważana, a bezpieczeństwo dziennikarzy nie jest pewne. Ten trend jest o wiele poważniejszy niż brexit - mówi Jyrki Katainen, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.

Czy Unie Europejska zmieni swoje podejście do polityki imigracyjnej? Jaka jest przyszłość systemu kwotowego?

Nie wiem tego. Prawda jest taka, że migracja będzie, czy tego chcemy, czy nie. Dlatego musimy znaleźć wspólne rozwiązanie i odpowiedź – jak sobie z tym poradzić. Ci, którzy cierpią i są świadkami okrucieństw we własnych krajach przyjeżdżają do Europy, żeby zabezpieczyć swoją przyszłość. Myślę, że wszyscy powinniśmy im pomóc.

Polskie władze i wiele innych na terenie Europy sugerują, że system kwotowy jest martwy.

To zależy od kraju członkowskiego. Musimy znaleźć sposób na poradzenie sobie z problemem wspólnie. To nie sprawiedliwe, że tylko niektórzy z nas płacą za wszystko. Nasze wartości są jasne, powinniśmy szanować ludzką godność.

Reklama

W Europie narastają nastroje eurosceptyczne. Jak wspólnota chce zmienić to nastawienie?

Eurosceptycy będą zawsze, niezależnie od imigracji. Nie możemy budować murów wokół Europy, jak chce to zrobić prezydent Trump w USA, i pozwalać ludziom umierać. Wszyscy mamy humanitarne obowiązki. Oczywiście trzeba pracować nad zmianą takiego nastawienia, ale nie przyniesie to owoców tu i teraz. Jak powiedziałem, imigranci będą napływać i musimy się z tym uporać.

Z jakich narzędzi będzie korzystać Europa, żeby takie nastawienie zmieniać?

Polityka edukacyjna to jeden z aspektów przygotowania Europy na obecność imigrantów. Nawet gdyby wszystkie wojny się skończyły, imigranci i tak będą przybywać. Im bogatszy jest region, tym więcej ludzi będzie do niego przybywać, to naturalne. Społeczeństwo się rozwija. Moi rodzice nie mieli okazji korzystać z programu erasmus, ja tak. Więc nie tylko wojna skłania ludzi do migracji, robi to także sytuacja materialna.

Negocjacje budżetowe trwają. Na co może liczyć Polska w perspektywie uruchomienia przez Komisję Europejską artykułu 7?

Nie jestem pewien, czy ten proces ma wiele wspólnego z ramami finansowej współpracy. Wszystkie kraje członkowskie chciałyby mieć lepsze warunki w następnej perspektywie finansowej. Nie dajesz pieniędzy komuś, kto nie szanuje wspólnie uzgodnionych wartości. A te wartości są zapisane. Mam nadzieję, że znajdziemy porozumienie.

W perspektywie spotkań z ministrem Kwiecińskim, jakie są szanse na rozwiązanie tego konfliktu?

Potrzebujemy dialogu, ale to nie wszystko. Potrzebne nam są rezultaty tego dialogu. Wszystko zależy od podejścia. Nikt nie zabrania reformować Polsce systemu sądownictwa. Wiele krajów to robiło. Wszystko zależy od tego, jak to robisz. Tak więc nikt nie jest przeciwko Polakom, czy polskiemu rządowi. Chodzi po prostu o sposób tej reformy, która przeczy idei demokracji liberalnej.

Jak skomentuję pan sytuację na Słowacji? Europa nie jest już bezpieczna dla dziennikarzy?

Jestem mocno zmartwiony trendami, które rozwijają się w niektórych krajach członkowskich. Praworządność jest podważana, szerzy się korupcja, wolność mediów jest podważana, a bezpieczeństwo dziennikarzy nie jest pewne. Ten trend jest o wiele poważniejszy niż brexit. W przypadku brexitu w końcu podpiszemy jakąś umowę, natomiast z takimi postawami nie można się zgodzić. Unia jest zbudowana zgodnie z zasadami liberalnej demokracji. Jeśli wolność mediów jest kwestionowana, jeśli życie dziennikarzy jest zagrożone, jeśli sądy są kontrolowane przez polityków, Europa nie jest miejscem, które budowaliśmy. Musimy to zatrzymać i powiedzieć co jest złe, a co dobre.

Rozmawiał Adam Pawluć,
Wywiad przeprowadzony przy okazji „EU Investments press trip”