Rozwój wydarzeń w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE wskazuje na twardy Brexit, czyli rozwód bez porozumienia - uważa europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Nie wykluczył przy tym scenariusza drugiego referendum i pozostania Zjednoczonego Królestwa we Wspólnocie.

"Mamy bieg spraw, który wskazywałby na twardy Brexit, ale jest jeszcze szansa na zawrócenie Wielkiej Brytanii z drogi wyjścia z UE" - powiedział PAP polityk. Jak przypomniał, opuszczenie przez Zjednoczone Królestwo Wspólnoty to zła wiadomość z punktu widzenia Polski, ale jeśli stanie się to bez umowy, będzie jeszcze gorzej ze względu na Polaków mieszkających na Wyspach.

Jego zdaniem, biorąc to pod uwagę, "parcie na twardy Brexit" w wykonaniu Donalda Tuska jest sprzeczne z polskim interesem. Europoseł krytykuje postawę szefa Rady Europejskiej, który odrzucił po nieformalnym szczycie UE w Salzburgu propozycje Londynu w sprawie spornych kwestii granicy irlandzkiej oraz przyszłych relacji UE z Wielką Brytanią.

Saryusz-Wolski jest zdania, że jednolita postawa Unii wobec wyjścia z niej Wielkiej Brytanii to pozory, bo tak naprawdę w "27" są podziały na tym tle. W jego ocenie Europa Środkowo-Wschodnia wcale nie jest zainteresowana twardym podejściem, bo chciałaby maksymalnie łagodnego Brexitu, w przeciwieństwie do duetu francusko-niemieckiego.

Europoseł uważa, że cały czas możliwe są dwa scenariusze: albo pójście w kierunku skrajnym twardego Brexitu, z opcją braku umowy o wyjściu, albo drugie referendum na temat obecności Wielkiej Brytanii we Wspólnocie. Polityk podkreślił, że ta druga opcja zależy od opozycyjnej Partii Pracy.

Reklama

Liderzy tego ugrupowania Jeremy Corbyn i jego zastępca Tom Watson sygnalizowali w weekend gotowość poparcia drugiego referendum, deklarując, że zrobią to, jeśli taka będzie wola członków ugrupowania.

"Danie szansy na zrezygnowanie z Brexitu byłoby dla Polski i UE, ale także Wielkiej Brytanii najlepszym rozwiązaniem, ponieważ decyzja o wyjściu to fundamentalny błąd. Wszystko jest jeszcze możliwe" - ocenił Saryusz-Wolski.

Unijna "27" dała negocjatorom z Londynu i Brukseli nieco ponad miesiąc na wypracowanie porozumienia. Jeśli uda się je osiągnąć, w listopadzie zostanie zorganizowany specjalny dodatkowy szczyt UE, na którym miałoby ono zostać potwierdzone.

Saryusz-Wolski podkreśla jednak, że w tej chwili mamy do czynienia raczej ze zwiększeniem się rozbieżności niż z ich zmniejszeniem. "Możliwe są rozwiązania skrajne" - ocenił europoseł.

Jak zauważył, Brytyjczycy akceptowali jednolity rynek, ale przez lata uwierała ich zbyt polityczna UE. I w tym duchu podjęli decyzję o wyjściu z "28". Teraz - jego zdaniem - brexitowi radykałowie nadużywają jednak mandatu z referendum, chcąc doprowadzić do wycofania się Wielkiej Brytanii z jednolitego rynku. "Zachowując maksimum szacunku dla demokracji brytyjskiej, to jest sprzeczne z intencjami większości Brytyjczyków. Na tym polega nadużycie konserwatywnej części torysów" - powiedział Saryusz-Wolski.

Polityk ma pretensję do liderów instytucji unijnych, że ci w czasie kampanii przed referendum na Wyspach w 2016 roku nie opowiadali się w zdecydowany sposób za tym, by kraj ten pozostał w UE. "Nikt Brytyjczyków nie zatrzymywał. Moim zdaniem to był potężny polityczny błąd UE, za którym było takie ukryte liczenie na to, że jak Brytyjczycy wyjdą, to skończy (się) hamowanie integracji europejskiej" - ocenił.

Jak zaznaczył takie "pokazanie drzwi" nie obejmuje rozumowania w kategoriach geopolitycznych i geostrategicznych, bo dla UE wyjście Wielkiej Brytanii jest potężnym osłabieniem. Zwrócił w tym kontekście uwagę na współpracę transatlantycką, czy na kierunku wschodnim Londynu z pozostałymi stolicami europejskimi.

Saryusz-Wolski wskazuje też na problemy, jakie w związku z Brexitem dotkną Polaków mieszkających na Wyspach. "To przecież będzie na kilka pokoleń wpływało na brytyjskich Polaków, których stosunki z rodzinami w kraju i ojczyzną będą utrudnione" - oświadczył europoseł.

W. Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku.

>>> Czytaj też: Media w USA: To Ameryka budowała światowy ład, który Trump chce teraz zburzyć