Ale nie tylko o remonty idzie. Konieczna jest również rozbudowa sieci i podłączanie do niej kolejnych domów, zwłaszcza tych, w których dziś korzysta się z kotłów niskiej jakości. Inaczej smog nadal będzie dusił mieszkańców. Dopiero potem można myśleć o zastąpieniu węgla czystymi formami ogrzewania. Bez unijnych pieniędzy i wsparcia rządu wszystko to będzie trudno zrobić, bo są to koszty ogromne. Dlatego branża apeluje o przyjęcie krajowej polityki ciepłowniczej oraz narzędzi, które pozwolą finansować inwestycje. Nadzieją jest też zapowiadany Fundusz Sprawiedliwej Transformacji.©℗
Bożena Ławnicka
bozena.lawnicka@infor.pl
Reklama
Ciepłownie czekają na pomoc od rządu
Komisja Europejska coraz bardziej demonstruje niechęć wobec węgla i kwestionuje planowaną pomoc dla sieci ciepłowniczych. Tymczasem wiele mniejszych polskich miast, spółdzielni i wytwórców nie poradzi sobie samodzielnie z inwestycjami w źródła ciepła. Niektórzy eksperci wskazują wręcz na potrzebę utworzenia nowego unijnego funduszu
Pod koniec października Komisja Europejska wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie planowanej pomocy publicznej na rzecz modernizacji pięciu sieci ciepłowniczych na Podkarpaciu (Tarnobrzeg, Ropczyce, Lesko, Dębica i Ustrzyki Dolne). Projekty zostały wyłonione w 2016 r. w przetargu dla ciepłownictwa w ramach regionalnego programu operacyjnego dla Podkarpackiego. Planowane wsparcie miało mieć formę grantu z funduszy strukturalnych. Komisja wskazała jednak, że przedsiębiorstwa, miałyby z nicj skorzystać, wytwarzają ciepło głównie z kotłów węglowych, a proponowana modernizacja przewiduje poprawę stanu albo rozbudowę sieci dookoła istniejących miejskich ciepłowni, a nie samych źródeł ciepła. Tymczasem – jak podała KE – wytyczne z 2014 r. dotyczące dozwolonej pomocy państwa w obszarze środowiska i energii wymagają, by projekty spełniały kryteria „efektywnego systemu grzewczego”. Określono je w dyrektywie o efektywności energetycznej – systemy takie muszą do produkcji ciepła zużywać co najmniej 50 proc. odnawialnej energii albo biomasy albo 75 proc. ciepła współwytwarzać z prądem (kogeneracja). Dlatego w opinii Brukseli notyfikowana przez Polskę pomoc publiczna zdaje się być skierowana na nieefektywny system ogrzewana. – Nie zostałby rozwiązany problem nieefektywnego źródła ogrzewania zasilającego system i powstałoby ryzyko utknięcia w nieefektywnej i zanieczyszczającej powietrze produkcji ciepła – wskazują unijni urzędnicy. I choć z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że polski rząd ma szansę przekonać Komisję Europejską (postępowanie się toczy, a unijni urzędnicy podejmą decyzję biorąc pod uwagę argumenty Warszawy) do tego, że planowane wsparcie nie narusza unijnych zasad pomocy państwa, to nie ulega wątpliwości, że kończy się pewien etap, jeżeli chodzi o modernizacje sieci ciepłowniczych. Bruksela zapowiada bowiem, że w nowej perspektywie budżetowej na lata 2021–2027 wycofa się z publicznej pomocy dla działań, w których wykorzystywane są jakiekolwiek paliwa kopalne. A to oznacza, że Polska nie tyko może nie otrzymać wsparcia na wymianę tzw. kopciuchów, ale być może nie będzie też mogła korzystać z dotacji na remonty przestarzałych systemów ciepłowniczych. Nad polskimi ciepłowniami zbierają się czarne chmury.
Opłakany stan infrastruktury
Z najnowszych danych Forum Energii wynika, że w miejscowościach poniżej 20 tys. mieszkańców ponad 86 proc. ciepła pochodzi z nieefektywnych systemów, natomiast w miastach od 20–100 tys. mieszkańców – ponad 72 proc. Z kolei już w miejscowościach liczących od 100–200 tys. osób niefektywna jest nieco ponad połowa systemów ciepłowniczych, zaś w grupie miast do 500 tys. mieszkańców 29 proc. Tylko największe aglomeracje, powyżej pół miliona mieszkańców, mogą się pochwalić tym, że ich systemy ciepłownicze w 100 proc. są efektywne.
Dekada na zmiany
• Według opublikowanego w ubiegłym tygodniu przez resort energii nowego „Projektu polityki energetycznej Polski do 2040 r.” aktualnie kryterium systemu efektywnego energetycznie spełnia tylko ok. 20 proc. spośród systemów ciepłowniczych lub chłodniczych, które dostarczają ok. 85 proc. ogólnego wolumenu ciepła systemowego w kraju.
• Z dokumentu wynika, że Polska będzie dążyć do rozbudowy oraz poprawy efektywności ciepłownictwa, a przede wszystkim do budowy i przekształcania istniejących systemów w efektywne energetycznie. Oczekuje się, że w 2030 r. co najmniej 85 proc. spośród systemów ciepłowniczych lub chłodniczych, w których moc zamówiona przekracza 5 MW, spełniać będzie kryteria efektywnego energetycznie systemu ciepłowniczego. Osiągnięciem tych celów zajmie się zapewne nowe Ministerstwo ds. Klimatu, które ma przejąć prace strategiczne w zakresie energetyki i ciepłownictwa, w kontekście polityki klimatycznej.
• Rząd chce osiągnąć zakładane cele poprzez rozwój kogeneracji, czyli jednoczesnego wytwarzania energii elektrycznej i ciepła, co stanowi najbardziej efektywny środowiskowo sposób wykorzystania paliw kopalnych, oraz zwiększenie wykorzystania OZE w ciepłownictwie systemowym. Przy czym udział OZE w ciepłownictwie i chłodnictwie powinien wzrastać o 1,1 pkt proc. rocznie. Jednocześnie ma zwiększać się wykorzystanie odpadów w ciepłownictwie systemowym, a także będą podejmowane działania mające na celu uciepłownianie elektrowni (uzupełnienie elektrowni o ciepłownie). Przedstawiony dokument zakłada także modernizacje i rozbudowę systemu dystrybucji ciepła i chłodu oraz popularyzację magazynów ciepła i inteligentnych sieci.©℗
Przy czym największy problemy są z prostymi systemami ciepłowniczymi, które wykorzystują kotły węglowe. Przez lata nie były modernizowane: brakowało środków, ale i wiedzy, jak dostosować się do zaostrzających wymogów unijnych. Efekt? Coraz większe kłopoty z otrzymaniem wsparcia na inwestycje, a w dłuższej perspektywie będzie tylko gorzej. Problemy mogą także mieć duże systemy ciepłownicze, które dziś dzięki kogeneracji są rentowne – wkrótce bowiem przestaną spełniać standardy efektywności energetycznej nowego budownictwa (zgodnie z wymogami UE od początku tego roku wszystkie nowe budynki publiczne muszą zużywać minimalną ilość energii; od 2021 r. ma to dotyczyć wszystkich nowo budowanych domów – red.).
Stanowisko Ministerstwa Energii z 5 listopada 2019 r.
Zgodnie z przepisami unijnymi pomoc publiczna nie może być udzielana systemom niespełniającym definicji efektywnego energetycznie systemu ciepłowniczego i chłodniczego, w rozumieniu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/27/UE z dnia 25 października 2012 r. w sprawie efektywności energetycznej. Ograniczenie dotyczy nie tylko środków unijnych, ale każdej pomocy państw członkowskich w tym obszarze.
Prawdą jest, że w związku z koniecznością spełnienia rygorystycznych norm emisyjnych wynikających z prawodawstwa unijnego oraz dostosowania się do przepisów m.in. Pakietu Zimowego (określającego sposób wdrożenia unijnych celów klimatycznych na rok 2030 – red.) sektor ciepłownictwa w perspektywie najbliższych lat będzie musiał przejść istotną transformację, zastępując najbardziej emisyjne źródła nowymi jednostkami wykorzystującymi bardziej efektywne technologie, np. pracującymi w kogeneracji. Jednym z narzędzi umożliwiających ww. transformację będzie nowy mechanizm wsparcia energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji, wprowadzony ustawą z dnia 14 grudnia 2018 r. o promowaniu energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji, który umożliwi konwersję ciepłowni na jednostki kogeneracji wytwarzające energię elektryczną i ciepło w skojarzeniu. Nowy mechanizm wsparcia dla energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji ma zapewnić zarówno stymulowanie budowy nowych jednostek kogeneracji (w perspektywie do 2028 r. przewiduje się możliwość uzyskania wsparcia dla jednostek o łącznej mocy 5,1 GWe), jak i utrzymanie produkcji energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji w istniejących jednostkach, które bez wsparcia nie mogłyby funkcjonować – w zakresie pokrycia luki finansowej w kosztach operacyjnych. Wyżej wymieniony mechanizm wsparcia jest dedykowany przede wszystkim budowie jednostek kogeneracji opalanych paliwami gazowymi oraz biomasą. W związku z tym oczekiwać można, że w perspektywie najbliższych lat zwiększy się udział tych paliw w miksie energetycznym w sektorze ciepłownictwa systemowego.
(…) Wyzwania, które w perspektywie najbliższych lat stoją przed sektorem ciepłownictwa systemowego powodują, że obecnie funkcjonujący model rynku ciepła może okazać się nieodpowiedni dla realizacji zadań stojących przed sektorem. W związku z tym, Minister Energii powołał 8 października 2018 r. zespół do spraw określenia modelu funkcjonowania rynku ciepła, którego zadaniem jest opracowanie:
• oceny funkcjonowania rynku ciepła w Polsce;
• oceny potencjału oraz rekomendacji w zakresie strategii rozwoju obszaru rynku ciepła, w tym w szczególności w kontekście dostosowania do wymogów implementowanego prawa unijnego;
• propozycji zmian w przepisach bądź ich kierunków, umożliwiających realizację wyznaczonych celów w zakresie zapewnienia właściwego funkcjonowania rynku ciepła w Polsce.
Przewiduje się, że praca zespołu nad strategią rozwoju ciepłownictwa, w której zawarte będą założenia nowego modelu rynku ciepła, zostanie zakończona w I kwartale 2020 r.
Zadaniem nowego modelu rynku ciepła powinno być umożliwienie realizacji inwestycji przez przedsiębiorstwa ciepłownicze w taki sposób, aby zagwarantowane zostało bezpieczeństwo dostaw ciepła do odbiorców (tj. brak konieczności zaprzestania pracy z powodu niedostosowania się do wymogów prawnych), a poziom cen był dla odbiorców akceptowalny. Istotne jest, aby model ten był kompatybilny z funkcjonującymi mechanizmami wsparcia inwestycyjnego i operacyjnego. Taryfy dla ciepła nie powinny być jedynym źródłem wspierania inwestycji w sektorze ciepłowniczym. Dedykowane są temu również:
• nowy mechanizm wsparcia dla energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji,
• rynek mocy,
• system wsparcia OZE,
• środki w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko oraz, w perspektywie 2021–2030, środki w ramach Polityki Spójności, a także z programów krajowych
• Fundusz Modernizacyjny.
Efekty braku inwestycji w systemowe ciepłownictwo widać bardzo wyraźnie już dziś – jest nim złej jakości powietrze w miejscowościach, w których mieszkańcy korzystają z indywidualnych źródeł ogrzewania, czyli domowych pieców i kotłów często niespełniających norm jakości. Przy czym analitycy zwracają uwagę, że prawo energetyczne nie wyznacza samorządom wystarczająco silnej roli w planowaniu i wdrażaniu zmian w ciepłownictwie, tak więc tylko niewielka część gmin przyjęła kompleksowe plany zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i gaz. Jeszcze mniej jednostek je odpowiednio wdraża. Jak czytamy w tegorocznym raporcie Forum Energii, brak krajowej polityki ciepłowniczej oraz narzędzi finansowania nie motywuje do większej aktywności. I choć z drugiej strony coraz więcej samorządów przyjmuje uchwały antysmogowe – gdyż rośnie presja na polepszenie jakości powietrza, to uruchomienie przez KE postępowania w sprawie dofinansowania inwestycji w podkarpackich ciepłowniach sygnalizuje, że lokalna Polska nie rozprawi się szybko ze smogiem, który już jesienią, w sezonie grzewczym, zaczyna się tworzyć nad prawie każdą miejscowością.
Podkarpacki klincz
Gminy z Podkarpacia, których projekty są zakwestionowane przez KE, mówią nam wprost, że bez naprawy starych rur nie będzie można w przyszłości przejść na bardziej ekologiczne paliwo. – Priorytetem powinna być modernizacja sieci i ograniczenie strat cieplnych na sieci i dopiero później inwestycje w źródło ciepła dopasowane do zapotrzebowania na to ciepło – stwierdza Zdzisław Duliban, prezes PEC w Ropczycach. – Odwrócenie kierunku działań spowoduje przewymiarowanie źródła ciepła i jego późniejszą pracę w nieoptymalnych warunkach, co może zniwelować efekt ekologiczny – dodaje. W Ropczycach projekt obejmuje wymianę trzech kilometrów sieci ciepłowniczej na osiedlu św. Barbary i zamianę dwóch węzłów grupowych na 40 węzłów indywidualnych u odbiorców. Wartość projektu to 8 mln zł netto, dofinansowanie miało wynieść 6,8 mln zł.
– Dla tak małej spółki jak PEC Ropczyce to jedyna możliwość realizacji projektu. Wymiany wymaga bowiem czterdziestoletnia sieć centralnego ogrzewania i ciepłej wody – informuje Zdzisław Duliban. Wyjaśnia, że na etapie weryfikacji projektu Urząd Marszałkowski odpowiadał na stawiane przez KE pytania i niejednokrotnie wykazywał na niespójność przepisów – chodzi te, które dofinansowanie dla dostawcy ciepła uzależniają od posiadania „efektywnego systemu ciepłowniczego”. Zdzisław Duliban podkreśla też, że bez unijnego wsparcia, spółka nie ma szans na tego typu inwestycje. – Wymagają one nakładów finansowych idących w miliony złotych – stwierdza. W jego opinii konstrukcje programów pomocowych w modernizację źródeł ciepła całkowicie pomijają dziś małych producentów – z uwagi na niski poziom dofinansowania przy znacznych kosztach projektów. Z tego względu, jak zauważa Zdzisław Duliban, Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego stworzył program – w ramach regionalnego programu operacyjnego, który mimo braku efektywnego systemu ciepłowniczego pozwala na inwestycje w sieci przesyłowe, tak jak miało to miejsce w poprzedniej perspektywie finansowej. Nasz rozmówca wskazuje też na jeszcze jedną istotną kwestię. – Ropczyce leżą w jednych z najbiedniejszych rejonów w Unii Europejskiej, gdzie ubóstwo energetyczne jest znaczne. Podobnie jest w Lesku, gdzie posiadająca ciepłownię spółdzielnia mieszkaniowa zamierza wymienić stare sieci ciepłownicze na nowe, bo te obecne, jeszcze z lat 70., generują straty ciepła. – Chcemy też zamontować instalacje pogodowe, nowe opomiarowanie – informuje Zbigniew Krawiec, prezes tej spółdzielni. Także on podkreśla, że tereny, na których działa spółdzielnia, są biedne, i nie ma żadnych innych środków finansowych poza wpłatami od spółdzielców. Zbigniew Krawiec przekonuje, że nawet jeśli spółdzielnia chciałaby kiedyś przejść z ogrzewania węglem na dużo droższy gaz, to najpierw konieczna jest modernizacja sieci. – W innym przypadku nie będzie to w ogóle opłacalne – mówi nasz rozmówca

opinie ekspertów

Ograniczenie niskiej emisji wymaga znacznej pomocy finansowej
Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich
Samorządy nie dadzą rady same sfinansować modernizacji sieci ciepłowniczych. To strategiczne inwestycje sieciowe odużym zasięgu, nawet na kilkadziesiąt lat, które często wiążą się zprzebudową dróg, infrastruktury wodno-kanalizacyjnej czy informatycznej. Najczęściej wich przypadku mamy do czynienia zpowolną, etapową rozbudową, bo nikogo nie stać, by zbudować od razu linię ciepłowniczą dla całego miasta. To duże wyzwanie, jeżeli pod uwagę weźmiemy to, że dochody jednostek, jak jeszcze prawie nigdy w historii reaktywowanego w1990 r. samorządu spadły, zkolei niedoszacowanie przekazywanej nam subwencji oświatowej powoduje, że nie mamy już wolnych środków na rozwój. Spółki komunalne nie zdecydują się też na modernizację kotłów czy dodatkowe źródło ciepła, jeżeli nie będą miały możliwości przesłania tego dalej siecią do liczby odbiorców gwarantującej efektowność wydatków inwestycyjnych. Jeżeli ktoś poważnie traktuje ten temat i chciałby ograniczać negatywne skutki niskiej emisji, musi nam pomóc ito znacząco. Nie będzie chętnych samorządów na dofinansowanie na poziomie 50 proc., tylko od 75 proc. wgórę. Potrzebne jest też wsparcie długookresowe, bo zmodernizowaną infrastrukturę trzeba będzie utrzymywać.©℗
Korzystnym rozwiązaniem mogłoby być paliwo ze śmieci
Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP
Małe osiedlowe ciepłownie mogłyby być opalane paliwem alternatywnym RDF (z odpadów), co pomogłoby gminom rozwiązać problem rosnących zwałów odpadów kalorycznych (o duże wartości opałowej), nienadających się do recyklingu. Teraz Ministerstwo Środowiska niechętnie patrzy na spalanie lub współspalanie niektórych frakcji energetycznych zawartych wodpadach komunalnych. Wykorzystanie przez samorządy środków unijnych izbudowanie ciepłowni na innej niż dotychczas technologii, a później sieci, byłoby rozwiązaniem, ale wydaje się, że także państwo powinno uruchomić własne programy, żebyśmy coś zrobili zgórą frakcji energetycznej, która zalega wysypiska. Szacuje się, że takich odpadów jest wPolsce od 7,5 mln do 35 mln ton. Ito jest energia, która nie jest uwolniona iza bardzo nie ma na nią pomysłu. Nie wiemy, czy spalanie jej w kogeneracji będzie się mieściło w dopuszczalnym limicie przekształcania odpadów narzuconym wkrajowym planie gospodarki odpadami idyrektywie odpadowej (30 proc.). Zobaczymy, jak będzie sformułowana umowa partnerstwa między Unią aPolską na nową perspektywę finansową wtym zakresie. Ale itak niezbędne są programy krajowe wspierające sieć kogeneracyjną, anie energetyczne molochy.©℗
Natomiast w Ustrzykach Dolnych projekt dotyczy zarówno budowy nowych przyłączy, jak i modernizacji już istniejących. – Głównym celem było obniżenie emisji pyłów w mieście oraz gminie Ustrzyki Dolne – informuje Małgorzata Gądela, kierownik wydziału pozyskiwania środków zewnętrznych tamtejszego urzędu miejskiego. – Na etapie przygotowania projektu dołożono wszelkich starań, by wniosek zgodny był z wymogami konkursu – zapewnia nasza rozmówczyni. Z kolei badana przez KE inwestycja w Tarnobrzegu jest realizowana wspólnie przez ECO Tarnobrzeg Sp. z o.o. oraz Tarnobrzeską Spółdzielnią Mieszkaniową i Spółdzielnią Mieszkaniową „Siarkowiec”. Jak mówi prezes ECO Tarnobrzeg Zdzisław Horwat, planowana jest likwidacja 10 przestarzałych węzłów grupowych i budowa 142 nowoczesnych węzłów indywidualnych. Ma to zapewnić centralne ogrzewanie i podgrzewanie wody w ok. czterech tysiącach mieszkań, których lokatorzy obecnie korzystają z przestarzałych, zagrażających życiu piecyków gazowych. – Zwiększy to komfort, bezpieczeństwo oraz niezawodność dostaw ciepła dla kilku tysięcy naszych mieszkańców – informuje Zdzisław Horwat. Dodatkowo projekt zakłada wymianę, budowę i rozbudowę ponad 10,5 km nowej sieci cieplnej w technologii rur preizolowanych. – Po wykonaniu modernizacji sieci szacuje się, że oszczędność ciepła wynosić będzie 22 tys. GJ rocznie, co stanowi ponad 70 proc. aktualnych strat – tłumaczy nasz rozmówca. Dodaje, że inwestycja pozwoli nie tylko ograniczyć emisję gazów cieplarnianych na poziomie 2 tys. 300 ton rocznie CO2, lecz także precyzyjnie określać w przyszłości niezbędne moce wytwórcze planowanego efektywnego źródła ciepła.
Swoich decyzji broni także Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego. Wskazuje, że Komisja Europejska obok wytycznych w sprawie pomocy państwa na ochronę środowiska i cele związane z energią w latach 2014–2020 opracowała także rozporządzenie uznające niektóre rodzaje pomocy za zgodne z rynkiem wewnętrznym w zastosowaniu art. 107 i 108 Traktatu UE (KE nr 651/2014 z 17 czerwca 2014 r. ). Przewidziała w nim obszary pomocy, które nie wymagają notyfikacji na efektywne systemy ciepłownicze i także na nieefektywne, jeśli inwestycje w źródło zaczną się w ciągu trzech lat od startu inwestycji w sieć. Wynika to, jak mówi nam Danuta Cichoń, dyrektor departamentu gospodarki regionalnej Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego, z pisma komisarz Coriny Cretu i Margrethe Vestager z 28 lutego 2017 r. – Dokonując wyłomu w literalnym zapisie rozporządzenia, Komisja Europejska dopuściła więc wsparcie dla systemów nieefektywnych – przekonuje nasza rozmówczyni. Dodaje, że w przypadku projektów podkarpackich urząd marszałkowki zaproponował KE, aby przesunąć ten trzyletni termin, tj. liczyć go nie od czasu rozpoczęcia inwestycji w sieć, ale trzy lata od jej zakończenia. – W istocie chodziło zatem o ok. dwuletni okres przesunięcia. Umożliwiłoby to dofinansowanie inwestycji w źródło ciepła w ramach przyszłej perspektywy polityki spójności – informuje Danuta Cichoń. Podkreśla, że ważna jest też kolejność działań. Otóż niezrealizowanie w pierwszym kroku inwestycji sieciowych oznaczałoby de facto zaprzepaszczenie szansy na ograniczenie smogu w regionie.
Według Podkrapackiego Urzędu Marszałkowskiego podczas ustalania szczegółów programu regionalnego w decyzji akceptującej nr C(2015) 910 z 12 lutego 2015 r. Komisja zgodziła się, aby dofinansowaniem objąć sieci ciepłownicze bez zastrzeżenia, że dotyczy to tylko sieci będących częścią efektywnych systemów. Podkarpacki program bowiem odrębnie traktuje typy projektów w zakresie inwestycji w sieci i inwestycji w źródła produkcji ciepła. Jak uzupełnia Danuta Cichoń, województwo podkarpackie planując wsparcie, kierowało się doświadczeniami z lat 2007–2013, kiedy to KE wydała cztery pozytywne decyzje dla systemów ciepłowniczych zasilanych z kotłowni węglowych w tym regionie. – Zadziwiająca jest więc zmiana stanowiska komisji, która niejako zmieniając reguły w trakcie gry, dopuszcza wsparcie efektywnych systemów, choć potrzebują one znacznie mniejszej pomocy niż te nieefektywne – mówi Danuta Cichoń. Przekonuje, że planowana modernizacja sieci ciepłowniczych w regionie przyniosłaby zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o 3,8 tys. ton ekwiwalentu CO2 rocznie, pyłów o ponad 1500 kg, a także zmniejszyłaby zapotrzebowanie na energię cieplną o ok. 36 tys. GJ. Jej zdaniem Komisja Europejska nie zgadzając się na taką strategię modernizacji systemów ciepłowniczych, doprowadzi do całkowitego zablokowania tego procesu, co będzie sprzeczne z unijnymi przepisami. A jak będzie? Póki co nie wiadomo, ale Andrzej Rubczyński z Forum Energii sądzi, że dojdzie do porozumienia. Zwraca jednak uwagę, że ciepłownie jak najszybciej powinny wychodzić z węgla [rozmowa]

pytania do eksperta

Możliwa ugoda z Komisją Europejską, ale polskie ciepłownie i tak nie uciekną przed zmianą paliwa
Andrzej Rubczyński dyrektor ds. strategii ciepłownictwa w Forum Energii
Gdzie popełniono błąd, że w efekcie zagrożone jest finansowanie sieci ciepłowniczych ze strukturalnych funduszy UE?
Gdy tworzono unijne wytyczne dotyczące pomocy publicznej, założono, że będą wspierane tylko efektywne instalacje. W ten sposób pozbawiono środków na modernizację sieci ciepłowniczych, które są częścią systemów nieefektywnych. A efektywny system, według dyrektywy o efektywności energetycznej z 2012 r. to taki, który zapewnia co najmniej 75 proc. energii z kogeneracji lub 50 proc. z kogeneracji oraz źródeł odnawialnych. Tylko wtedy system może być przedmiotem pomocy publicznej.
To, co teraz analizuje komisja, to projekty polegające na rozbudowie i modernizacji sieci ciepłowniczej, by podłączać do niej domy korzystające z indywidualnych źródeł ogrzewania, a więc by eliminować „kopciuchy” jako źródło smogu. Faktem jest jednak, że wiele systemów, do których przyłącza się te domy, nie spełnia wytycznych z 2014 r., bo nie modernizuje się źródeł wytwórczych.
I co teraz? Jak by nie patrzeć, ta sytuacja jest także problematyczna dla Komisji Europejskiej, bo jak ma traktować kierunkowo słuszne projekty, które są niezgodne z przepisami o pomocy publicznej?
Komisja może w tej sytuacji znaleźć jakieś salomonowe rozwiązanie. Może nim być uzgodnienie ze stroną polską programów modernizacji systemów, które doprowadzą je do statusu systemów efektywnych i spowodują wymierne redukcje emisji CO2 pod rygorem zwrotu pomocy publicznej, jeśli status nie zostanie osiągnięty. Efektywność systemu mogą zwiększyć np. budowa małej jednostki kogeneracyjnej, np. silnika gazowego, przerobienie kotła węglowego na biomasowy i utrzymanie w rezerwie kotła węglowego do pracy szczytowej w okresie mrozów albo budowa farmy solarnej z akumulatorami ciepła. Takie systemy mogłyby być dalej rozbudowywane i wspierane ze środków unijnych.
Czyli ciepłownie powinny wychodzić z węgla?
Jest kilka przesłanek, które powinny dopingować do takich działań. Po pierwsze, bodźce unijne związane z finansowaniem. Po drugie – wymogi efektywności energetycznej budynków, które będą oddawane do użytku od 2021 r. Ciepło z nieefektywnych systemów nie pozwoli osiągnąć budynkowi normatywnego zużycia energii na ogrzewanie, w związku z tym nowe budynki do takich systemów nie będą się podłączać. Po trzecie, to drożejące pozwolenia na emisję CO2, zaostrzające się standardy emisyjne, a także malejące dostawy krajowego węgla. Całe ciepłownictwo, systemowe i indywidualne, zużywa około 26 mln ton węgla kamiennego rocznie. To tylko o 5 mln mniej, niż wynosi zużycie energetyki, a krajowego węgla będzie brakowało. W interesie państwa jest, żeby ciepłownictwo samo zaczęło odchodzić od tego paliwa, bo będzie ono bardziej potrzebne energetyce. I tu potrzebna jest kompleksowa krajowa strategia dla ciepłownictwa. Bez niej nie uda się dobrze wykorzystać środków, które pojawią się w ramach funduszu modernizacyjnego i nowej perspektywy finansowej na lata 2021–27. Najwyższy czas opracować spójny scenariusz – korzystny dla Polski i uzgodniony na poziomie unijnym.©℗
WAŻNE Unijne dyrektywy odnoszą się do źródeł ciepła, zasadniczo pomijając znaczenie sieci ciepłowniczych. Udzielenie pomocy publicznej na inwestycje w sektorze ciepłowniczym możliwe jest zaś co do zasady tylko dla systemów efektywnych.
Ubogie gminy, ubodzy mieszkańcy – potrzebny nowy fundusz
Niestety, z reguły jest tak, że tam, gdzie są największe potrzeby ciepłownicze, tam brakuje środków na nowoczesne źródła energii. – Włodarze miast decydując się na przyłączenie do sieci ciepłowniczej nowych odbiorców, chcą walczyć ze smogiem, co samo w sobie jest dobrą motywacją – mówi DGP ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego Aleksander Szpor. Dodaje jednak, że nie wszystkie jednostki stać na inwestowanie w wymianę źródeł ciepła, a dodatkową słabością kończącej się perspektywy finansowej UE jest to, że fundusze spójności, które powinny być głównym źródłem finansowania biedniejszych regionów, nie odpowiadają na potrzeby mieszkańców narażonych w największym stopniu na koszty transformacji. – Widać też, że priorytet ochrony klimatu w jakimś sensie może prowadzić do sytuacji, w której część mieszkańców nie będzie miała się czym ogrzać. I to jest niejako zrozumiałe, bo w Zachodniej Europie era ogrzewania domu węglem w wielu miejscach dawno już minęła – podsumowuje ekspert PIE. – Wszystkie polskie miasta, do których nie dotarła jeszcze informacja, że węgiel, a być może również i gaz nie jest dobrze postrzegany w Unii Europejskiej, muszą to wziąć pod uwagę i w kolejnych latach iść w stronę innych źródeł energii – przekonuje nasz rozmówca. Przypomina jednocześnie, że przepisy dotyczące wspierania inwestycji energetycznych w przyszłej perspektywie finansowej będą się zaostrzać i nie będzie taryfy ulgowej dla gmin. Dlatego Polska proponuje utworzenie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. W Brukseli jest mowa na razie o ok. 30 mld euro na ten cel, dla wszystkich krajów członkowskich. Jak policzył PIE z tego dla Polski przypaść powinno najwięcej środków, bo nawet do 2,9 mld euro rocznie. ©℗
Współpraca: Katarzyna Nocuń, Zofia Jóźwiak, Bożena Ławnicka
Podwyżki cen zjadły kapitał na niezbędne inwestycje
Polskie ciepłownie wciąż najczęściej wykorzystują węgiel, a stosowanie tego źródła energii utrudnia korzystanie z unijnych środków. W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się „źle urodzone” niewielkie, powiatowe przedsiębiorstwa
W Polsce mamy ponad 400 firm ciepłowniczych, na ogół niepowiązanych ze sobą kapitałowo, zlokalizowanych najczęściej w miastach powiatowych i wojewódzkich. W większości należą one do lokalnych samorządów. W dużych miastach ich główną rolą jest dystrybucja ciepła z elektrociepłowni, a w mniejszych – ciepła wytwarzanego w ich własnych miejskich ciepłowniach. Jeżeli doda się do tego małe niekoncesjonowane podmioty, można mówić nawet o 1000 ciepłowni w kraju. Zaspokajają one zapotrzebowania na wodę do centralnego ogrzewania, rzadziej na ciepłą wodę użytkową w budynkach wielorodzinnych i publicznych. Czasami z tych źródeł korzystają także odbiorcy przemysłowi i budynki jednorodzinne. Niestety, z badań koncesjonowanych przedsiębiorstw ciepłowniczych (399 firm w 2018 r.) prowadzonych w latach 2002–2018 wynika, że dywersyfikacja paliw do produkcji ciepła następuje bardzo powoli. Dominuje wciąż węgiel, jego udział w 2018 r. stanowił 72,5 proc. paliw zużywanych w źródłach ciepła. Od 2002 r. udział paliw węglowych obniżył się raptem o 9,2 pkt proc., wzrósł zaś udział paliw gazowych – o prawie 5 pkt proc. – i źródeł OZE – o 5,3 pkt proc.
Krajowe przepisy są, gorzej z praktyką
Ciepłownie działają na podstawie ustawy z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 755 ze zm.; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 2166). Przepisy określają m.in. zasady i warunki zaopatrzenia i użytkowania paliw, a także kształtowania polityki energetycznej państwa.
Zgodnie z ww. aktem prawnym ciepłownictwo dostarcza energię w postaci gorącej wody wyprodukowanej w ciepłowniach lub elektrociepłowniach do urządzeń grzewczych odbiorców za pomocą sieci ciepłowniczych i węzłów cieplnych, lub bezpośrednio do instalacji odbiorców z kotłowni lokalnych. Zatem dostawa ciepła do odbiorcy odbywa się najczęściej w trybie tzw. regulacji jakościowej, co oznacza, że temperatura wody grzewczej w sieci ciepłowniczej jest zależna od tego, ile stopni mamy za oknem – im niższa temperatura zewnętrzna, tym wyższa temperatura wody grzewczej. Dostawa odbywa się tylko w sezonie grzewczym, w pozostałej części roku w systemach, w których nie ma dostawy ciepłej wody użytkowej, majątek przedsiębiorstwa ciepłowniczego nie pracuje.
Ogrzewanie po polsku - węglem i za pomocą lokalnych sieci
Można uznać, że ustawa dość precyzyjnie określa zakres najistotniejszych regulacji i jej celów dotyczących ciepłownictwa. Bardziej problematyczna okazuje się ich realizacja. Najwięcej uwag branży ciepłowniczej dotyczy realizacji przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (PURE) obowiązku zatwierdzania taryf. Procesy te trwają zwykle od kilku do kilkunastu miesięcy, co sprawia, że przedsiębiorstwa ponoszą straty spowodowane ich późniejszym wprowadzeniem, zwłaszcza przy odczuwalnej inflacji. Zarówno dla wytwarzania, dystrybucji, jak i przesyłu czy obrotu próg, od którego obowiązują koncesje, a co się z tym wiąże taryfowanie, wynosi 5 MW. Są one wydawane są przez PURE oddzielnie dla każdej z działalności prowadzonej przez firmę.
Firmy dobrze i źle urodzone
Bardzo istotnym zapisem prawa energetycznego jest art. 7b. W ust. 1 ułatwia on przedsiębiorstwom z efektywnym energetycznie systemem ciepłowniczym podłączanie nowych klientów o mocy większej niż 50 kW. Jeżeli budynek potrzebuje więcej kW lub większej mocy zamówionej i nie chce podłączyć się do sieci ciepłowniczej, musi udowodnić w specjalnym audycie, że podłączenie jest niezasadne.
Przełożenie tych zapisów na obecny kształt branży ciepłowniczej może powodować jej nieformalny podział na:
  • ciepłownictwo metropolitalne – do którego będą zaliczane głównie firmy o charakterze dystrybucyjnym, kupujące energię cieplną (w części o charakterze ciepła odpadowego) od dużych elektrowni lub elektrociepłowni będących we władaniu innych podmiotów. Spełniają one ostre wymagania emisyjne oraz najczęściej spełniają kryteria tzw. efektywnych energetycznie systemów ciepłowniczych. Można je określić jako firmy dobrze urodzone;
  • ciepłownictwo powiatowe – będą do niego należeć najczęściej spółki samorządowe bądź z większościowym udziałem samorządów, wytwarzające ciepło we własnych lokalnych ciepłowniach opartych na paliwach węglowych i przesyłających ciepło własnymi sieciami. Z perspektywy niskiej emisji są one raczej bezproblemowe, duże kłopoty da się zauważyć w zakresie rozwoju – brak rynku i nadwyżki mocy. O takich przedsiębiorstwach można powiedzieć, że są źle urodzone;
  • inne – tu znajdą się ciepłownie i sieci podmiotów zarządzających budynkami w małych miejscowościach. Często poza zakresem koncesjonowania i taryfowania, ale z wieloma problemami ciepłownictwa powiatowego i dodatkowo problemami wynikającymi z wielobranżowości (czasami ciepłownia to tylko marginalna część działalności przedsiębiorcy). Zwykle spełniają wymagania w zakresie emisji i są w tym zakresie efektywniejsze niż małe kotły na paliwa stałe w domkach jednorodzinnych.
Co to jest efektywny system ciepłowniczy
Zgodnie z definicją zawartą w art. 7b ust. 4 prawa energetycznego przez efektywny energetycznie system ciepłowniczy (lub chłodniczy) rozumie się taki, w którym do wytwarzania ciepła lub chłodu wykorzystuje się co najmniej w:
• 50 proc. energię z odnawialnych źródeł energii, lub
• 50 proc. ciepło odpadowe, lub
• 75 proc. ciepło pochodzące z kogeneracji, lub
• 50 proc. połączenie energii i ciepła, o których mowa w pkt 1–3.
Niewątpliwie art. 7b ust. 4 jest niesprawiedliwy dla ciepłowni powiatowych, które posiadając nowoczesne sieci ciepłownicze, szczelne i dobrze izolowane, lecz zasilane z konwencjonalnego źródła ciepła, nawet wysokosprawnego gazowego, będą określane jako nieefektywny system ciepłowniczy. Odwrotnie firma ze starymi sieciami, o dużym wskaźniku strat wody i ciepła, ale zasilana z elektrociepłowni wytwarzającej energię elektryczną i ciepło w skojarzeniu będzie traktowana jako system efektywny. Niestety zarówno krajowa, jak i europejska polityka adresuje dyrektywy do źródeł ciepła, zasadniczo pomijając znaczenie sieci ciepłowniczych.
Utrudniona pomoc
Ten podział technologiczny w połączeniu z prawodawstwem dotyczącym pomocy publicznej potęguje problemy przedsiębiorstw eksploatujących nieefektywne energetycznie systemy. Warto podkreślić, że obecnie udzielenie pomocy publicznej na inwestycje w sektorze ciepłowniczym możliwe jest, co do zasady, tylko dla systemów efektywnych. Wskazuje na to rozporządzenie Komisji (UE) nr 651/2014 z 17 czerwca 2014 r., uznające niektóre rodzaje pomocy za zgodne z rynkiem wewnętrznym w zastosowaniu art. 107 i 108 Traktatu (Dz.Urz. UE z 26 czerwca 2014 r. L 187/1 ze zm.) oraz komunikat Komisji Europejskiej „Wytyczne w sprawie pomocy państwa na ochronę środowiska i cele związane z energią w latach 2014–2020” (Dz.Urz. UE z 28 czerwca 2014 r. C 200/1). W konsekwencji z możliwości pomocy wykluczonych jest wiele mniejszych ośrodków, które pilnie potrzebują wsparcia inwestycyjnego w celu modernizacji przestarzałych i nieefektywnych instalacji oraz sieci. Ale mimo tych ograniczeń w marcu 2019 r. Narodowy Fundusz Ochrony i Gospodarki Wodnej ogłosił nabór wniosków w ramach programu priorytetowego „Ciepłownictwo powiatowe – pilotaż”).
Kolejne unijne zadania
Znaczącym źródłem przyszłym problemów małych i średnich firm ciepłowniczych stanie się też dyrektywa 2015/2193 w sprawie ograniczenia emisji niektórych zanieczyszczeń do powietrza ze średnich obiektów energetycznego spalania (MCP). Dotyczy ona obiektów od 1 do 50 MW. Pierwsze istotne obowiązki w zakresie rejestracji pojawią się 1 stycznia 2024 r. dla urządzeń większych niż 5 MW, a za kolejne pięć lat – dla mniejszych. Od 1 stycznia 2025 r. będą też nowe normy dopuszczalnej emisji, szczególnie dla pyłów. W przypadku węgla dla nowych obiektów będzie do tylko 20 mg/m sześc. A dla istniejących (czyli oddanych do eksploatacji przed 20 grudnia 2018 r.) – 50 mg/m sześc. Wymusi to kolejne inwestycje w źródła ciepła – czy to polegające na podniesieniu skuteczności oczyszczania spalin czy restrukturyzacji paliwowo-technologicznej. W związku z tym będziemy mieli niewątpliwie do czynienia ze wzrostem kosztów wytwarzania. Ponadto do zwyżki cen przyczyni się konieczność poniesienia kolejnych nakładów inwestycyjnych niezbędnych do modernizacji sieci. Powoduje to, że różnica w cenie ciepła z małych ciepłowni węglowych i małych lokalnych kotłowni gazowych już dziś jest coraz mniej dostrzegalna. W wielu miastach te małe gazowe źródła gwarantują nawet niższe ceny ciepła dla odbiorców i nie wymagają dużych nakładów inwestycyjnych. Jaki scenariusz możemy zatem przewidzieć po dalszym działaniach ograniczających wsparcie nieefektywnych systemów ciepłowniczych, które muszą zainwestować w nowe technologie spełniające wymagania dyrektywy MCP? Ciepłownicy szacują, że doposażenie kotłowni węglowych w systemy oczyszczania spalin spełniające wymagania dyrektywy przełoży się na wzrost kosztów wytwarzania ciepła od 5 do 15 zł/GJ, czyli ok. 10–30 proc. (za raportem wyników badań wytwórców ciepła w województwie małopolskim „Likwidacja niskiej emisji i modernizacja ciepłownictwa w kontekście wymagań dyrektywy MCP”, IEŚ 2017).
Również wymagana przez UE poprawa efektywności energetycznej budynków i dążenie do budownictwa zeroenergetycznego już odciskają swoje piętno na branży ciepłowniczej. Oprócz stopniowego zmniejszenia sprzedaży powoduje to konieczność ponoszenia coraz wyższych nakładów na przyłączenie nowych obiektów, które zużywają coraz mniej energii. Nowoczesne energooszczędne budownictwo spowoduje kolejne przewartościowanie struktury odbiorców ciepła. Zapotrzebowanie mocy do ogrzewania na poziomie 10–20 W/mkw. sprawi, że progowym klientem ciepłowników, czyli takim, dla którego opłaca się budować infrastrukturę, staną się obiekty o powierzchni rzędu 5–10 tys. mkw., czyli obiekty o ok. 100 mieszkaniach, a nie jak dzisiaj 20–30.
W podbramkowej sytuacji
Bardzo trafnie problemy ciepłownictwa zdiagnozowano w artykule „Jak się ma dzisiejsze ciepłownictwo systemowe w obliczu wyzwań, które dopiero przed nim?” autorstwa dr Małgorzaty Niestępskiej oraz Bogusława Regulskiego, a zaprezentowanym we wrześniu br. na XXIII Forum Ciepłowników Polskich. Autorzy stwierdzają, że sektor ciepłowniczy jest obecnie w sytuacji kryzysowej, a wszystkie wskaźniki ekonomiczne, poza bieżącą płynnością, mają wartości dużo poniżej optymalnych. Oznacza to m.in., że ciepłownictwo nie jest sektorem, który może liczyć na zainteresowanie inwestorów z uwagi na ryzyko realnej straty na zainwestowanym kapitale. Potrzebuje zmiany praktyki regulacyjnej i doinwestowania ze strony państwa w zakresie inwestycji w transformację paliwowo-technologiczną oraz powstawania systemów ciepłowniczych efektywnych energetycznie.
Środki dla powiatów także w NFOŚiGW
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił pilotażowy program dla ciepłownictwa powiatowego, z którego mogą skorzystać ciepłownie (do 50 MW) z udziałem samorządu w kapitale zakładowym co najmniej 70 proc. W skali kraju przewidziano 150 mln zł dotacji i 350 mln zł na pożyczki dla ciepłowni, które chcą się modernizować. Jednak wsparcie, na co wskazuje resort energii, nie jest udzielane na zasadach preferencyjnych (dominują pożyczki, a nie dotacje) ze względu na brak możliwości udzielania pomocy publicznej. Eksperci podkreślają, że uruchomiony program jest kroplą w morzu potrzeb. Modernizację tylko jednej ciepłowni w Chełmie w kierunku niskoemisyjności oszacowano na około 90 mln zł, a jest to jedna ze spółek ciepłowniczych, która w ostatnim czasie popadała w kłopoty finansowe w związku z rosnącymi kosztami emisji CO2. ©℗
Autorzy wskazują, że główną przyczyną problemów polskiego ciepłownictwa, w kontekście wyzwań stojących przed sektorem z powodu zaostrzającej się polityki klimatyczno-energetycznej UE, jest drastyczna zmiana zewnętrznych warunków prowadzenia działalności w sektorze. Chodzi o:
  • znaczące podwyżki cen węgla od roku 2017;
  • drastyczną podwyżkę wartości uprawnień do emisji CO2 w 2018 r. (ok. 300 proc. i więcej);
  • wzrost kosztów pozyskania energii elektrycznej;
  • bardzo duży wzrost kosztów usług budowlanych i remontowych.
Poza tym, zdaniem autorów, wpływ na sytuację ekonomiczną przedsiębiorstw ma polityka zatwierdzania taryf praktykowana przez URE. Na badanej próbie 104 przedsiębiorstw wykazano, że środki pieniężne gromadzone przez przedsiębiorstwa w latach 2015–2017 w celu realizacji inwestycji niezbędnych do dostosowania się do unijnych dyrektyw w 2018 r. wróciły do poziomu sprzed czterech lat. Tak więc wysiłki mające na celu wypracowanie kapitału na udział własny w inwestycjach związanych z transformacją zostały zniweczone w ciągu jednego roku na skutek nagłego skoku cen węgla, a następnie cen uprawnień oraz braku stosownej reakcji regulatora. ©℗