Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy o utworzeniu tzw. sieci szpitali. Zdanie odrębne zgłosił wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, który już wcześniej mówił, że ze zmian proponowanych przez MZ należy zrezygnować lub przeprowadzić pilotaż, by je przetestować. Zdaniem wicepremiera projekt mógłby "wręcz doprowadzić do pogorszenia opieki zdrowotnej".

Radziwiłł, pytany wieczorem w TVN24 o postulaty Gowina, odpowiedział: "Przy podejmowaniu takiej decyzji, jaką dzisiaj rząd podjął, trzeba mieć świadomość skutków decyzji alternatywnej albo niepodjęcia takiej decyzji. Trzeba powiedzieć, że system służby zdrowia dzisiaj działa źle, o tym wiedzą wszyscy, nie ma praktycznie takich osób, które by go chwaliły". Zdaniem ministra, problemem numer jeden jest to, że pacjenci nie mają dostępu do świadczeń, których potrzebują.

Dopytywany o pilotaż, Radziwiłł oświadczył: "Tu nie chodzi o to. Tylko po prostu trzeba mieć świadomość, co by się stało, gdybyśmy dzisiaj np. nie podjęli decyzji o tym, żeby właśnie takie rozwiązanie wdrożyć".

"Alternatywą jest np. kontraktowanie ze wszystkimi tego negatywnymi skutkami, przede wszystkim dla tych szpitali, które do sieci chcemy zaliczyć, czyli krótko mówiąc prawdopodobnie upadek bardzo wielu publicznych szpitali, które są po prostu niezbędne do tego, żeby mieszkańcy mogli czuć się bezpieczni" - powiedział minister zdrowia.

Reklama

Zdaniem Radziwiłła, ryzyko, że szpitale będą unikały pacjentów, których leczenie bardzo drogo kosztuje, jest bardzo niewielkie. Zwrócił uwagę, że podobne rozwiązania działają w wielu krajach Europy Zachodniej.

Pytany, kiedy ludzie odczują przewidywane w projekcie zmiany, minister zapewnił też, że stanie się to "praktycznie od pierwszego dnia, kiedy ustawa wejdzie w życie", czyli od 1 października. Już wtedy - mówił Radziwiłł - mają skończyć się kolejki w szpitalnych oddziałach ratunkowych, bowiem obok nich mają powstać przychodnie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, do których mają trafiać lżej chorzy pacjenci.

Przyjęty we wtorek przez rząd projekt dotyczy utworzenia systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, czyli tzw. sieci szpitali. Ma ona powstać od 1 października, a nie - jak pierwotnie planowano - od 1 lipca.

Do sieci szpitale będą kwalifikowane po spełnieniu ściśle określonych kryteriów dotyczących zakresu i charakteru udzielanych świadczeń – niezależnie od struktury własności (czyli mogą to być podmioty publiczne i niepubliczne). Szpitale znajdujące się w sieci będą podzielone na siedem różnych poziomów systemu zabezpieczenia, a kwalifikacji do każdego poziomu będzie się dokonywać na 4 kolejne lata kalendarzowe. Placówka zakwalifikowana do sieci będzie miała zagwarantowane zawarcie umowy z NFZ.

Szpitale w sieci będą otrzymywały środki na swoje funkcjonowanie w formie ryczałtu, którego wysokość będzie powiązana z wartością świadczeń zrealizowanych w poprzednich okresach. Ryczałt – oprócz świadczeń szpitalnych – obejmie również świadczenia: ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (realizowane w przychodniach przyszpitalnych) i rehabilitacji leczniczej.

Gowin oświadczył w sobotę, że należy zrezygnować z proponowanej ustawy o sieci szpitali lub przeprowadzić pilotaż, by przetestować to rozwiązanie. "W ciągu ostatnich miesięcy rzeczywiście odbyłem cały szereg spotkań i z panem ministrem Sośnierzem (posłem PiS, prezesem NFZ w latach 2005-2007 - PAP), i z wieloma innymi ekspertami lekarzami, podzielam opinię Andrzeja Sośnierza, że powstanie sieci - w każdym razie w takim kształcie, w jakim planuje to obecnie Ministerstwo Zdrowia - ograniczałoby dostęp pacjentów do usług medycznych. Nie tylko nie skróciłoby kolejek - tej głównej plagi polskiej służby zdrowia, ale mogłoby wręcz doprowadzić do pogorszenia opieki zdrowotnej, dlatego podczas posiedzeń kolejnych rządu czy narad na szczeblu rządowym opowiadam się za tym, żeby albo ze stworzenia sieci szpitali zrezygnować, albo żeby przeprowadzić pilotaż, który pokaże, na ile te rozwiązania się sprawdzają, a na ile zasadne są uwagi krytyków" - argumentował Gowin.

Zwracał uwagę, że zastrzeżenia zgłosiły Narodowa Rada Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie i NSZZ "Solidarność" służby zdrowia.

Premier Beata Szydło powiedziała we wtorek, że nie podziela zastrzeżeń Gowina. "On ma oczywiście do tego prawo. Natomiast ja nie podzielam jego obaw, ani też nie bardzo rozumiem te zastrzeżenia, które on zgłaszał" - powiedziała. Dodała, że podczas prac parlamentarnych "będzie jeszcze możliwość i okazja do tego, ażeby mógł poprawki zgłosić do projektu, które będą go satysfakcjonowały". (PAP)