Praktyka zweryfikowała jednak zamierzenia

Z powodu kryzysu cześć debiutów musiała zostać odłożona na później. Z danych MSP wynika, że obecnie zrealizowane przychody z prywatyzacji nie przekraczają 1 mld zł. Ale minister Skarbu jest dobrej myśli. Jego zdaniem wpływy z prywatyzacji wyniosą w tym roku 2,2-2,3 mld zł pomimo braku sprzedaży resztówek energetycznych Vattenfallowi.

Minister Skarbu zapewniał, że do końca roku MSP podpisze umowy na ok. 1,2 mld zł. Grad nie ujawnił, o jakie umowy chodzi, jednak należy się spodziewać, że będą to transakcje sprzedaży resztówek Skarbu Państwa, m.in. w PGE Elektrowni Bełchatów i PGE Elektrowni Turów, na rzecz kontrolowanej przez państwo Polskiej Grupy Energetycznej PGE. W rachubę wchodzi też sprzedaż pakietów mniejszościowych akcji Elektrociepłowni Białystok i Elektrociepłowni Kraków.

0,5 mld zł ponad budżetowy plan

Reklama

Pod koniec października Grad mówił, że jeśli MSP uda się zakończyć z sukcesem negocjacje dotyczące sprzedaży resztówek akcji sprywatyzowanych już spółek z sektora energetycznego, to tegoroczne przychody z prywatyzacji mogą okazać się o 0,5 mld zł wyższe od budżetowego planu wynoszącego 2,3 mld zł.

Plany były ambitne

Rząd przyjął w kwietniu czteroletni program prywatyzacji obejmujący 740 spółek. Łącznie z resztówkami w 2008 roku prywatyzacja miała objąć 316 firm. Jak podkreślał w styczniu Aleksander Grad lista prywatyzacji na 2008 r. jest wyjątkowo długa, a SP chce całkowicie pozbyć się udziału w wielu sektorach, jak: budownictwo, turystyka czy wydawnictwa, spółki spożywcze i otoczenia rolnictwa. - Naszym priorytetem w roku 2008 będzie „dokopanie się” do tych firm, do tych spółek Skarbu Państwa, które od kilkunastu lat zapowiadają, że będą się prywatyzować, a nie czynią tego. Są to spółki z sektora meblowego, skórzanego, turystycznego itp., a więc z takich, w których nie powinno być zaangażowane MSP, ani państwo. To są branże, w których bardzo dobrze radzi sobie sektor prywatny, a nasze firmy radzą sobie średnio lub słabo – tłumaczył minister jeszcze w styczniu 2008 r posłom z sejmowej komisji Skarbu Państwa.

Pod młotek miała pójść GPW i BGŻ

Spektakularnych prywatyzacji nie było. Pierwsze miejsce w planie prywatyzacji na 2008 rok zajmowała Giełda Papierów Wartościowych. Skarb państwa chce się pozbyć 47,81 proc. spośród 98,81 proc. udziałów. Większy pakiet – ok. 30 proc. powinien trafić w ręce inwestorów instytucjonalnych, 10 – 15 proc. zostanie zaoferowane w drodze oferty publicznej. Z najnowszych informacji wynika, że MSP planuje w pierwszym kwartale 2009 roku, być może już w styczniu, opublikować nową strategię prywatyzacji giełdy i nie wyklucza, że do prywatyzacji tej spółki może dojść w połowie 2009 roku.

Jak zapowiadał w styczniu wiceminister Michał Chyczewski wielkim wydarzeniem miał być debiut giełdowy Banku Gospodarki Żywnościowej S.A, w którym SP posiada 37 proc udziałów. Wiceminister Skarbu Joanna Szmid, wyjaśniła, że sprzedaż była przewidziana na 2008 r., ale z powodu sytuacji na rynkach finansowych do transakcji nie doszło. - Mamy dwie możliwości, albo zaprosimy inwestora, czyli w tym przypadku tego, który ma większość akcji BGŻ, czyli Rabobank, albo sprzedamy je przez giełdę, ale tu sytuacja nie jest najlepsza - oceniła Szmid.

Najwięcej zamieszania było z prywatyzacją stoczni

Od maja zaczęły się problemy ze stoczniami Gdańsk, Gdynia i Szczecin. Najpierw firma Amber, która uczestniczyła w negocjacjach dotyczących zakupu akcji, wycofała się z udziału w tych inwestycjach. Jej zdaniem byłyby one nierentowne. Zaraz potem Komisja Europejska ostrzegła, że jeśli polski rząd w "bardzo krótkim czasie" nie przedstawi planów ratowania Stoczni Gdynia i Szczecin, może wydać negatywną decyzję ws. udzielonej im pomocy publicznej. Sprawa ciągnęła się do grudnia. W miedzyczasie KE kilka razy „dawała szansę”, czyli zmieniała termin rozwiązania problemu polskich stoczni. Po ostrzeżeniach 26 czerwca MSP wysłało do KE programy restrukturyzacji stoczni Gdynia, Gdańsk, Szczecin. Komisja nie zaakceptowała tego programu. Ostatecznie termin został przedłużony do 12 września. Miały to być ostatnie plany restrukturyzacyjne.

Protesty i wzajemne oskarżenia

We wrześniu stoczniowcy pikietowali w Brukseli a minister skarbu przedstawił w Sejmie "Białą Księgę", w której zarzucał poprzednim rządom zaniedbania w sprawie prywatyzacji polskich stoczni. Zgodnie z planem 12 września do KE trafiły zweryfikowane plany restrukturyzacji i podpisane wstępne umowy z inwestorami. Pomimo tego, pod koniec września unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes powiedziała, że zaproponuje KE podjęcie negatywnej decyzji w sprawie polskich stoczni. Pod koniec października na wniosek eurodeputowanych lewicy odbyła się debata w Parlamencie Europejskim. Europosłowie - bez względu na przynależność partyjną - zgodnie apelowali o więcej czasu i elastyczność w rozmowach z polskim rządem.

Listopad przyniósł negatywną decyzje KE w sprawie stoczni Gdynia i Szczecin. Komisja uznała, że udzielona im pomoc publiczna była nielegalna. Polski rząd dostał kolejny termin tym razem do końca maja 2009 na przeprowadzenie zmian, które mają uchronić stocznie przed upadłością. Również w listopadzie MSP wysłało do KE projekt specustawy stoczniowej. Rząd dogadał się ze związkami stoczni Gdynia i Szczecin w sprawie restrukturyzacji zakładów. Porozumienie zakłada odszkodowania dla pracowników stoczni od 20 do 60 tys. zł w zależności od stażu pracy. Prace nad ustawą przebiegły bardzo szybko. Już 5 grudnia została ona uchwalona przez Sejm. Przepisy zakładają, że sprzedaż stoczni Gdynia i Szczecin zostanie przeprowadzona w otwartym, nieograniczonym przetargu. Jej zapisy nie dają gwarancji, że w sprzedanych stoczniach będą produkowane statki

W przyszłym roku sprzedamy więcej

Zgodnie z przyszłorocznym projektem budżetu, przychody z prywatyzacji mają wynieść 12 mld zł. Resort skarbu chce sprywatyzować w 2009 r. około 200 spółek Skarbu Państwa.

To bardzo ambitny program, zważywszy na fakt, że przyszły rok zapowiada się zdecydowanie gorzej dla gospodarki, a tym samym dla inwestorów. Stąd ambicje, jeśli nawet bardzo słuszne, mogą okazać się niewystarczające i z prywatyzacji moga być znowu nici.