- Nie będzie w kryzysie nacisków na wzrost płac, jesteśmy gotowi na zamrożenie płac, a nawet ich obniżkę. Jeśli będzie trzeba, zgodzimy się też na zmniejszenie godzin pracy lub dłuższe urlopy w niektórych firmach - obiecuje Jan Guz, szef OPZZ.

Związkowcy, dla których najważniejsze jest utrzymanie miejsc pracy, ograniczają swoje roszczenia, bo kryzys odczuwają już na własnej skórze.

Według "GW", pracodawcy przede wszystkim chcą uelastycznić kodeks pracy, bo w polskich przepisach nie ma rozwiązań pozwalających na nadzwyczajne działania podczas kryzysu, które chronią miejsca pracy. Chcą także ograniczyć swobodę strajkowania.

Więcej na ten temat - w świątecznym wydaniu "GW".

Reklama