Komentatorzy hiszpańskiego radia Cadena Ser wskazują na niespotykany w historii instytucji europejskich konflikt pomiędzy wybranym kandydatem a jego własnym krajem.
"Czwartkowy szczyt był kuriozalnym wydarzeniem. Polski rząd był bowiem jedynym, który sprzeciwił się reelekcji byłego polskiego premiera Donalda Tuska, proponując jego partyjnego kolegę Jacka Saryusz-Wolskiego. Ten ostatni tymczasem po ogłoszeniu go kandydatem nie tylko został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej, ale też przestał być członkiem Europejskiej Partii Ludowej" - przypomnieli komentatorzy hiszpańskiej rozgłośni.
Madrycki dziennik "El Mundo" wskazuje na kolejną konfrontację pomiędzy Warszawą a Berlinem. Odnotowuje, że Polska podczas czwartkowego głosowania ponownie rzuciła wyzwanie Europie, "odpowiadając na dyktat Niemiec". Dziennik podkreśla, że wściekły na reelekcję Tuska polski rząd może sparaliżować wnioski końcowe ze szczytu.
"El Mundo" pisze, że konflikt Polski z UE, choć pozornie jest niewidoczny, to dla osób uważnie obserwujących sytuację wewnątrz struktur europejskich jest dowodem na słabość Unii i wewnętrzne podziały.
Dziennik wskazuje, że aby uzyskać reelekcję Tuska na stanowisku szefa RE, Niemcy skutecznie przekonały do tej kandydatury kraje Europy Środkowo-Wschodniej, czyli tradycyjnych sojuszników Polski. Kanclerz "Angela Merkel wykonała w ostatnich dniach olbrzymią pracę, lobbując wśród (premiera Węgier) Viktora Orbana i innych przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej" - napisał "El Mundo", zaznaczając, że Orban po czwartkowym głosowaniu postrzegany jest przez niektóre osoby w swoim kraju i w Polsce jako zdrajca.
Gazeta uważa, że głosując przeciwko woli Warszawy, kraje Grupy Wyszehradzkiej miały okazję do rewanżu za nielojalność Polski, która w 2015 roku wyłamała się z ustaleń jej członków, głosując za przyjęciem kwotowego rozdziału uchodźców w UE.
"El Mundo" twierdzi, że reelekcja Tuska pozwala przypuszczać, iż europejscy przywódcy nie chcą większych zmian w UE i zgadzają się, by miała ona wiele prędkości. Dziennik wskazuje też, że były polski premier jest politykiem, który na stanowisku szefa RE choć nie miał dużych dokonań, to nie skonfliktował się z żadną z europejskich stolic, z wyjątkiem własnej.
"Stolice krajów UE chcą takiego właśnie człowieka: bez własnej agendy i nadmiernej liczby wrogów. Tymczasem Europa mierzy się z Brexitem i decydującymi wyborami w Holandii, Francji i w Niemczech, mając zablokowane porozumienie z jedną ze swoich stolic" - napisał "El Mundo".
Z kolei barceloński dziennik "La Vanguardia" wskazał, że choć Warszawa była jedyną stolicą, która nie poparła Tuska, to czwartkowe głosowanie było kolejnym w ostatnim czasie, na którym uwidoczniło się duże napięcie pomiędzy jednym z krajów a resztą członków UE. "Warszawa nawet groziła zerwaniem szczytu, jeśli czułaby się zmuszana do szybkiego głosowania w sprawie wyboru na stanowisko przewodniczącego RE" - odnotowała "La Vanguardia".
Także portugalski dziennik "Publico" wskazuje, że liderzy państw UE nie dali się przekonać premier Beacie Szydło do odwleczenia głosowania i przeprowadzili je "niemal błyskawicznie". Zarówno lizboński "Publico", jak i większość portugalskich mediów wskazuje, że czwartkowe głosowanie było przejawem dalszego izolowania się Polski od innych państw UE, a także uwidoczniło brak solidarności ze strony jej tradycyjnych sojuszników, takich jak Węgry.
Marcin Zatyka (PAP)