NFZ określił nowe warunki zawierania i realizacji umów dotyczących zaopatrzenia sklepów w wyroby medyczne. Każdy z nich musi mieć na półkach pełny asortyment. Zarządzenie zmienia zasady funkcjonowania niemal 10 tys. istniejących placówek ze sprzętem medycznym i rehabilitacyjnym. Nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia. Sklepy na dostosowanie się do nowego prawa mają rok.
- Zarządzenie spowoduje powrót do modelu z czasów PRL, czyli dużych placówek w dużych miastach, odległych dla większości pacjentów i w dodatku drogich - ostrzega Piotr Kulerski, prezes zarządu Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Specjalistycznego Zaopatrzenia Medycznego.
NFZ wymaga od sklepów, by każdy z nich posiadał cały asortyment towarów, na które podpisał umowy z funduszem.
- Jest to niemożliwe zarówno ze względów finansowych, jak i magazynowych. A także niepotrzebne, bo producent czy importer dostarcza do placówki zamówiony asortyment w ciągu kilkunastu godzin. Podobnie funkcjonują od lat apteki, gdzie wiele leków jest sprowadzanych na zamówienie - argumentuje Piotr Kulerski.
Reklama
Przedsiębiorcy obawiają się, że wprowadzane przepisy spowodują upadki mniejszych sklepów i serię przejęć na rynku.
- To może być zagrożeniem dla zdrowej konkurencji. Tymczasem NFZ nawet nie odpowiada na nasze pisma - mówi Aneta Fendorf, dyrektor zarządzający sklepu Mobilex w podłódzkim Rzgowie.
Przedstawiciele specjalistycznych sklepów ze sprzętem medycznym nie zgadzają się także na obowiązek zatrudnienia od 1 stycznia 2010 r. do obsługi klientów jedynie magistrów rehabilitacji, farmacji bądź lekarzy.
- Ten wymóg to jakiś absurd i pole do nadużyć. Mniejsze sklepy, chcąc przetrwać, będą zmuszone obchodzić przepis zatrudniając tzw. martwe dusze. Tak chyba nie powinno być - mówi Wojciech Włodarczyk, wiceprezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych Polmed.
NFZ tłumaczy, że nowe rozporządzenie ma na celu zwiększenie kontroli nad częściowo refundowanym rynkiem artykułów medycznych (w 2008 roku dotacje wyniosły ponad 500 mln zł).