Rozstrzygające okazały się dane o zapasach paliw w USA. Zapasy ropy wzrosły aż o 6,8 mln baryłek, zaś zapasy benzyny i destylatów łącznie o kolejne 5,5 mln baryłek. To bardzo niekorzystna informacja dla cen ropy, gdyż rynek oczekiwał jedynie niewielkich przyrostów zapasów. Może się zatem okazać, iż bardzo wysokie ceny surowca, które oglądaliśmy w minionym roku zachęciły Amerykanów do większej oszczędności paliwa, co obecnie przekłada się na wzrost zapasów, zaś to z kolei na spadek cen.

Od razu po publikacji danych mieliśmy spadek cen o ok. 3 dolary na baryłce, zaś pod koniec dnia notowania Brenta obniżyły się do 45,50 USD za baryłkę. Nie specjalnie pomogło rynkowi odbicie na EUR/USD – generalnie znaczenie tej pary dla notowań ropy jest w ostatnim czasie nieco mniejsze. Spadki na rynku ropy wpisały się w ogólną korektę na rynku surowców. Wyjątkiem jest platyna, gdzie popyt wciąż walczy z oporem na poziomie 1000 USD za uncję. Argumentem dla strony popytowej jest tu korzystny stosunek cen tego kruszcu do ceny złota, przynajmniej w odniesieniu do średniej historycznej.