"Decyzja Trumpa o wycofaniu USA z porozumienia paryskiego jest aktem globalnego wandalizmu środowiskowego, który może zaszkodzić obecnym i przyszłym pokoleniom. Nawet bez USA porozumienie paryskie nadal jest najlepszą szansę uniknięcia poważnych i destabilizujących zmian klimatycznych. (...) Zaangażowanie Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i innych narodów jest dziś ważniejsze niż kiedykolwiek" - napisał Jonathan Church z organizacji ClientEarth.

Dyrektor Greenpeace International Jennifer Morgan decyzję administracji Trumpa nazwała "moralnym bankructwem, którego prezydent USA będzie żałować". "Globalna walka na rzecz klimatu nie jest kwestią prawną ani polityczną, lecz nieuniknionym obowiązkiem ochrony ludzi i planety. Prawie 200 krajów zobowiązało się w Paryżu do działań na rzecz klimatu i tylko jeden postanowił się wycofać" - podkreśliła, dodając, że to pokazuje, iż decyzja Trumpa przesuwa globalne przywództwo w walce ze zmianami klimatu w stronę Europy, Chin i innych krajów.

W opinii Mohameda Adowa z Christian Aid porozumienie paryskie zostało osiągnięte w dużej mierze dzięki dyplomacji klimatycznej USA, ale odniesie sukces wraz lub bez USA, ponieważ reszta świata pozostanie zaangażowana w działania na rzecz budowy gospodarki niskoemisyjnej. "XX wiek zasilany był paliwami kopalnymi, a Ameryka dominowała nad światem. XXI wiek będzie zasilany czystą energią, a decyzja Trumpa o wycofaniu się z układu paryskiego może oznaczać koniec amerykańskiej supremacji" - zaznaczył.

Zdaniem Winnie Byanyima, dyrektor Oxfam International, fakt, że "największy w historii świata kraj emitujący (gazy cieplarniane) wycofuje się z porozumienia, jest głęboko niesprawiedliwy, ale odpowiedzią na to musi być podwojenie wysiłków w walce ze zmianami klimatu".

Reklama

Dyrektor Climate Action Network (CAN) Europe Wendel Trio podkreśla z kolei, że biorąc pod uwagę stopniowe ocieplanie się klimatu, świat jest słusznie oburzony decyzją USA. "Z zadowoleniem przyjmujemy mocne oświadczenia światowych liderów, że ich kraje nie wycofają się ze swoich zobowiązań, celów, polityk i działań związanych ze zmianą klimatu. W przeciwieństwie do poglądów obecnej administracji USA, kraje na całym świecie widzą umowę paryską jako motor wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. UE już wzmacnia sojusze z krajami takimi, jak Chiny i Kanada, a także tymi, które są najbardziej dotknięte zmianami klimatycznymi" - napisał Trio.

"Donald Trump zamierza poświęcić naszą planetę na rzecz przemysłu paliw kopalnych. Wycofując się z porozumienia paryskiego, Trump sprawił, że Stany Zjednoczone stały się klimatycznym czarnym charakterem" - uważa Erich Pica z Friends of the Earth U.S. Wezwał też wszystkie narody, by domagały się "silnych nacisków gospodarczych i dyplomatycznych, które zmuszą administrację Trump do podejmowania rzeczywistych działań na rzecz klimatu, aby chronić ludzi i planetę".

Trump ogłosił w czwartek wycofanie USA z paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku, co jest spełnieniem jego obietnicy, że będzie przedkładał interesy amerykańskich pracowników i konsumentów nad inne.

Trump oświadczył, że decyzja "nie będzie miała dużego wpływu" na klimat. Ocenił, że koszty tego porozumienia ponosili dotąd amerykańscy podatnicy i firmy w USA. Podkreślił, że rezygnacja z zobowiązań wynikających z umowy będzie korzystna dla amerykańskiego sektora energetycznego i przemysłu.

Przyjęte w grudniu 2015 roku na konferencji klimatycznej ONZ w Paryżu porozumienie ratyfikowało dotąd 147 państw. USA uczyniły to we wrześniu ubiegłego roku, zobowiązując się do działań na rzecz ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie do wyraźnie mniej niż 2, a jeśli to możliwe do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną. Wymaga to zredukowania globalnej emisji gazów cieplarnianych, w której udział USA wynosi według porozumienia paryskiego 17,89 proc. Wyprzedzają je pod tym względem tylko Chiny z udziałem 20,09 proc.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)