"Mieszkaniec Kratowa został okrążony przez policję oraz funkcjonariuszy gwardii narodowej. Po kilku godzinach blokady, w trakcie której sprawca wciąż się ostrzeliwał, udało się go zlikwidować. W sumie doszło do czternastu eksplozji" – oświadczył szef ministerstwa spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew.

Także minister Kołokolcew zaznaczył, że żadna ze sztuk broni przejętej przez gwardię i policję, którą posługiwał się mężczyzna, "nie była oficjalnie zarejestrowana".

W związku ze strzelaniną na miejsce ściągnięto dodatkowe siły porządkowe. Ogółem we wspólnej operacji policji oraz gwardii narodowej uczestniczyło dwustu funkcjonariuszy. "Podczas operacji czterech komandosów zostało lekko rannych. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" – podkreślił w wypowiedzi dla TASS minister.

Według oficjalnych danych, w wyniku strzelaniny zginęły cztery osoba. Jedna z nich zmarła po przewiezieniu do szpitala, a trzy zginęły na miejscu.

Reklama

Źródła cytowane przez media oceniają, że zachowanie sprawcy strzelaniny wskazuje, iż działał pod wpływem środków zmieniających nastrój. Mężczyzna strzelał z broni myśliwskiej, a w kierunku szturmujących dom funkcjonariuszy rzucał granaty. Pojawiły się też informacje, że podpalił sąsiedni dom.

W miniony weekend do tragedii z użyciem broni myśliwskiej doszło w obwodzie twerskim, gdzie podczas kłótni na spotkaniu towarzyskim mężczyzna zabił dziewięć osób. Sprawca tej strzelaniny był pijany. (PAP)

mars/