Dow Jones Industrial, S&P 500 i Nasdaq Comp. pozostają bez zmian.

"Przez większość tygodnia kalendarz makroekonomiczny jest relatywnie pusty. Co prawda na kolejne dni zaplanowane są wystąpienia szefowej Fed, jednak mało prawdopodobne jest, że Yellen doda jakieś nowe elementy do obecnej polityki monetarnej. Stąd, w najbliższych dniach, w centrum uwagi inwestorów znajdzie się sezon publikacji wyników finansowych spółek" - ocenia Jeremy Klein, strateg z FBN Securities.

W poniedziałek po sesji swoje dane przedstawią Barracuda Networks i WD-40, a w piątek amerykańskie banki - JPMorgan Chase, Citigroup i Wells Fargo.

Ankietowani przez Bloomberga analitycy spodziewają się przeciętnego wzrostu zysków spółek notowanych w indeksie S&P 500 o 6,4 proc. w II kw., po 15 proc. w I kw., i 11,3 proc. dla całego 2017 r.

Reklama

"Sądzę, że sezon publikacji wyników finansowych będzie kontynuacją tego, co widzieliśmy w I kwartale" - ocenia Art Hogan, strateg z Wunderlich Securities.

Impulsu do wahań na rynkach mogą dostarczyć wydarzenia z dalszej części tygodnia.

W środę i w czwartek w centrum uwagi rynków znajdą się wystąpienia prezes Rezerwy Federalnej Janet Yellen, która zaprezentuje półroczny raport sporządzany na potrzeby obu izb amerykańskiego Kongresu.

Oczekuje się, że Yellen potwierdzi dotychczasowy przekaz z oficjalnych dokumentów i wypowiedzi przedstawicieli Fed, na czele z tezą, iż kolejna podwyżka stóp procentowych w USA nastąpi jeszcze w tym roku, podobnie jak rozpoczęcie redukcji bilansu. Rynki czekają tutaj na wskazówki, co nastąpi pierwsze: wzrost kosztu pieniądza czy ograniczenie stanu posiadania aktywów z portfela Rezerwy. Zainteresowanie wzbudzi również kwestia inflacji, dynamiki wynagrodzeń oraz ewentualne odniesienia do sygnalizowanych w protokole z ostatniego posiedzenia Fed obaw o wzrost wyceny aktywów na rynkach finansowych.

Oprócz Yellen głos w tym tygodniu kilkukrotnie zabiorą inni bankierzy z Fed, Europejskiego Banku Centralnego oraz Banku Anglii.

Rynki czekają też na piątkową porcję danych z USA (CPI, sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa oraz wstępny szacunek optymizmu konsumentów, przygotowywany przez Uniwersytet Michigan), po tym jak w ubiegłym tygodniu raport z amerykańskiego rynku pracy pozytywnie zaskoczył.

W poniedziałek na rynek napłynęło tylko kilka odczytów makroekonomicznych, w tym wskaźnik zaufania wśród inwestorów Sentix w strefie euro, który w lipcu spadł do 28,3 pkt. z 28,4 pkt. miesiąc wcześniej.

Ponadto, z Niemiec napłynęły dane na temat bilansu handlowego. Eksport tego kraju wzrósł w maju o 1,4 proc. mdm, po uwzględnieniu dni roboczych i zmian sezonowych, wobec +0,9 proc. w kwietniu i konsensusu +0,3 proc. Import mdm wzrósł o 1,2 proc., po wzroście miesiąc wcześniej o 1,2 proc. Oczekiwano +0,3 proc.

W Azji, ceny producenta PPI wzrosły w Chinach w czerwcu rdr o 5,5 proc., zgodnie z oczekiwaniami, po wzroście poprzednio o 5,5 proc. Ceny konsumpcyjne wzrosły natomiast o 1,5 proc. rdr. Oczekiwano +1,6 proc. wobec wzrostu o 1,5 proc. miesiąc wcześniej.

Na rynku walutowym niewielkie wahania eurodolara. Kurs EUR/USD spada nieco poniżej 1,14, bez większych zmian względem piątkowego zamknięcia, kiedy to amerykańska waluta lekko umocniła się w reakcji na mieszany raport z rynku pracy USA za czerwiec.

Z kolei najsłabszy od dwóch miesięcy jest japoński jen - USD/JPY wzrósł rano powyżej 114, gdzie utrzymuje się także po południu.

W poniedziałek prezes Banku Japonii powiedział, iż bank jest gotów w razie potrzeby do dostosowania swojej polityki - inwestorzy odebrali ten sygnał jako potwierdzenie determinacji ze strony BoJ do utrzymania długoterminowych stóp procentowych na niskim poziomie, w ramach prowadzonej polityki kontroli krzywej rentowności. W piątek BoJ zaoferował kupno nieograniczonej ilości 10-letnich papierów, po tym jak ich dochodowość wzrosła powyżej 0,1 proc., najwyżej od 5 miesięcy.

Na politycznym froncie, w poniedziałek w Brukseli spotykają się ministrowie finansów państw strefy euro. W programie m.in. dyskusja o procedurach dotyczących ram upadłości banków, a także o sytuacji fiskalnej krajów wspólnej waluty w przyszłym roku.

W EBC GOŁĘBIE ŚCIERAJĄ SIĘ Z JASTRZĘBIAMI

Przez weekend na rynki dotarły wypowiedzi członków Europejskiego Banku Centralnego, które mogą sugerować powiększający się rozdźwięk między jastrzębią, a gołębią frakcją w tej instytucji.

Francois Villeroy, członek Rady Prezesów, powiedział w wywiadzie dla Bloomberga, że EBC na jesieni "dostosuje intensywność" polityki monetarnej, która nadal pozostanie jednak na akomodacyjnym poziomie.

Dodał, że EBC musi dostosowywać skalę luzowania do sytuacji inflacyjnej i poprawy w gospodarce eurolandu - w podobnych słowach wypowiedział się niecałe dwa tygodnie temu Mario Draghi, prezes EBC. W reakcji na przemówienie Draghiego doszło do skokowego wzrostu oczekiwań na zacieśnienie otoczenia finansowego (konkretnie: na zbliżającą się decyzję o zmniejszeniu skali QE).

Mocno jastrzębio wypowiedział się Klaas Knot, przedstawiciel Rady Prezesów, który ocenił, że EBC jest blisko przekroczenia granicy zbyt długiego prowadzenia luźnej polityki.

Tymczasem, znany z gołębiego nastawienia Peter Praet, członek zarządu EBC, ocenił z kolei w wywiadzie dla De Standaard, że strefa euro ciągle potrzebuje długiego okresu akomodacyjnej polityki pieniężnej. Powtórzył, że inflacja bazowa pozostaje na niskim poziomie oraz że należy być cierpliwym i wytrwałym w prowadzeniu polityki monetarnej.

Europejski Bank Centralny dyskutował w czerwcu nad wszystkimi aspektami „easing bias” (możliwość dalszego poluzowania polityki monetarnej w zakresie QE lub stóp proc.) – wynika z ubiegłotygodniowego protokołu z posiedzenia banku. EBC zdecydował się jedynie na rezygnację z możliwości obniżki stóp i zostawił otwartą furtkę do ewentualnego rozszerzenia skali i czasu trwania programu skupu aktywów.

LIBIA I NIGERIA MOGĄ OGRANICZYĆ WYDOBYCIE ROPY; ANALITYCY TNĄ PROGNOZY CEN SUROWCA

Po wzrostach na początku europejskiej części sesji, ceny ropy naftowej zeszły ok. 1 proc. pod kreskę.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na sierpień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po ok. 44,1 USD, a Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie zniżkuje do ok. 46,7 USD za baryłkę.

W centrum uwagi znajdują się doniesienia o możliwym rozszerzeniu umowy o ograniczeniu dostaw ropy na światowe rynki również na Libię i Nigerię.

OPEC zaprosił przedstawicieli Trypolisu i Abudży na spotkanie kartelu i Rosji, które odbędzie się 24 lipca w Petersburgu. Oba kraje mogą zostać poproszone o dołączenie do umowy o ograniczeniu wydobycia, obowiązującej pozostałych członków kartelu i inne państwa - poinformował w weekend Issam Almarzooq, minister ds. ropy Kuwejtu.

"Zaprosiliśmy te kraje, by omówić sytuację ich produkcji. Jeżeli będą w stanie ustabilizować wydobycie na obecnym poziomie, poprosimy by uczynili to jak najszybciej" - dodał.

Libia i Nigeria były dotychczas zwolnione z obowiązku ograniczenia podaży surowca. Wydobycie w Libii w lipcu wzrosło do 1 mln baryłek dziennie, najwyżej od 4 lat. Nigeria od czerwca pompuje na powierzchnię dodatkowe 50 tys. b/d. Oba kraje w maju i czerwcu zasiliły rynek przeciętnie 440 tys. baryłkami ropy dziennie.

Walka producentów surowca z jego nadpodażą na razie nie przekonuje analityków. Kolejny bank inwestycyjny obniżył swoje prognozy dla cen ropy na dalszą część roku.

Z wyliczeń Morgan Stanley wynika, że przeciętna cena Brent w III i IV kw. wyniesie 50,5 USD za baryłkę, a WTI 48 USD. Poprzednio szacowano 57,5 USD i 55 USD. Analitycy banku uważają, że aktualne kwoty cięć wydobycia w ramach OPEC nie są wystarczające, by utrzymać cenę surowca w połowie przedziału 50-60 USD. Ich zdaniem, do zrównoważenia rynku w 2018 r. konieczna może być redukcja liczby czynnych instalacji naftowych w USA o ok. 150 sztuk.

Również analitycy BNP Paribas obniżyli swoje prognozy cen surowca. Zgodnie z ich szacunkami, w 2017 r. średnia cena ropy Brent wyniesie 51 USD (mniej o 9 USD wobec poprzedniej prognozy), a w 2018 r. 48 USD (mniej o 15 USD wobec poprzednich szacunków).

W ubiegłym tygodniu liczba działających szybów w USA wzrosła tymczasem o 7 do 763. W ciągu ostatnich 25 tygodni liczba ta spadła tylko raz - w pierwszym tygodniu lipca. W maju 2016 r. czynnych było jedynie 316 instalacji naftowych. (PAP Biznes)