"Doniesienia prasowe, że Turcja prowadzi śledztwa w sprawie (firm) Daimler AG i BASF SE są całkowicie fałszywe. Witamy niemieckich inwestorów" - głosi tweet wicepremiera.

W środę tygodnik "Die Zeit" podał, że władze Turcji przekazały stronie niemieckiej listę osób i firm, które zdaniem Ankary wspierają z Niemiec terroryzm skierowany przeciwko tureckiemu państwu, gdyż utrzymują kontakty z przebywającym na emigracji w USA muzułmańskim kaznodzieją Fethullahem Gulenem. Władze Turcji oskarżają go o zorganizowanie ubiegłorocznej próby zamachu stanu.

Lista ma zawierać 68 nazwisk osób i nazw firm przekazanych Federalnemu Urzędowi Kryminalnemu (BKA). Wśród nich są koncerny Daimler i BASF, ale także bar szybkiej obsługi w Nadrenii Północnej-Westfalii i punkt sprzedaży kebabu w tym samym kraju związkowym.

Jak pisze "Die Zeit", przedstawiciele niemieckiego rządu oceniają listę jako "absurdalną" i "śmieszną". BKA podał, że poprosił stronę turecką o uzupełnienie informacji, nie otrzymał jednak do tej pory żadnej odpowiedzi.

Reklama

Szef dyplomacji Niemiec Sigmar Gabriel zapowiedział w czwartek rewizję niemieckiej polityki wobec Turcji, mówiąc m.in., że "nikomu nie można doradzać, by inwestował w kraju, w którym nie istnieje bezpieczeństwo prawne, i gdzie całkowicie niewinne firmy oskarżane są o kontakty z terroryzmem".

"Die Zeit" zwracał uwagę, że firmy znajdujące się na "czarnej liście" obawiają się restrykcji ze strony władz tureckich.

Relacje niemiecko-tureckie są najgorsze od dziesięcioleci. Turcja nie pozwala niemieckim parlamentarzystom na wizytę w bazie wojskowej NATO na tureckim terytorium, gdzie stacjonują żołnierze Bundeswehry. Berlin zakazał politykom tureckim wystąpień na wiecach przedwyborczych w Niemczech. (PAP)

kot/ ap/