Zwolnienie z obowiązku wizowego dotyczy obywateli państw strefy Schengen, w tym Polski, oraz m.in. USA, Turcji i Indii. Od środy potrzebują oni jedynie ważnego paszportu, aby odwiedzić Katar. Wcześniej podróżni z Polski musieli kupić na lotnisku w Ad-Dauha wizę kosztującą ok. 25 euro. Obywatele 33 państw będą mogli przebywać w emiracie do 180 dni, a pozostałych 47 państw do 30 dni.

"Poluzowanie systemu wizowego spowoduje, że Katar stanie się najbardziej otwartym państwem w regionie" - powiedział Hassan al-Ibrahim z Katarskiej Organizacji Turystycznej.

Jak wskazuje agencja AFP, głównym beneficjentem nowej polityki wizowej będzie państwowy Qatar Airways, jeden z największych przewoźników lotniczych na świecie.

Agencja Reutera zauważa z kolei, że zniesienie wiz jest kolejnym ze środków mających na celu rozbudowę gospodarczych oraz dyplomatycznych relacji Ad-Dauhy z krajami spoza regionu.

Reklama

3 sierpnia Katar wprowadził przepisy umożliwiające niektórym osobom z prawem stałego pobytu częściowe korzystanie z państwowego systemu socjalnego, w tym edukacji oraz służby zdrowia. Nowe prawo dotyczy pracowników z "umiejętnościami, których potrzebuje państwo", oraz dzieci obywatelek Kataru w małżeństwach z obcokrajowcami. Zagraniczni pracownicy, głównie z Azji, stanowią ok. 90 proc. ludności blisko trzymilionowego Kataru.

Działania Ad-Dauhy mają na celu także udowodnienie gotowości do organizacji piłkarskich mistrzostw świata w 2022 roku. Katarski komitet organizujący puchar świata oznajmił, że sankcje państw arabskich nie wpłyną na przygotowania do turnieju.

Przed blokadą Katar był mocno zależny od swoich arabskich sąsiadów z Zatoki Perskiej. Odwiedzający z państw bojkotujących obecnie emirat stanowili około połowy wszystkich turystów; zawieszone przez te państwa połączenia lotnicze Qatar Airways stanowiły ponad jedną czwartą wszystkich lotów przewoźnika z Ad-Dauhy.

Arabia Saudyjska 5 czerwca zerwała stosunki dyplomatyczne z Katarem, oskarżając go m.in. o wspieranie terroryzmu oraz nadmierne zbliżenie z Iranem. W ślad za Rijadem poszły Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Kraje te zablokowały połączenia lotnicze, morskie i lądowe z emiratem. Ad-Dauha odrzuca oskarżenia arabskich sąsiadów.

>>> Czytaj też: Idziemy na rekord? Dwa miliony ofert pracy dla pracowników ze Wschodu