Rząd chce określić minimalną powierzchnię użytkową mieszkań. Propozycja nie wszystkim się podoba - pisze poniedziałkowy "Puls Biznesu".

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa pracuje nad rozporządzeniem, w którym znajdzie się przepis, że minimalna powierzchnia użytkowa mieszkania to 25 mkw. Nowelizacja ma uregulować kwestię kilkunastometrowych lokali sprzedawanych klientom jako mieszkanie. Nowe przepisy rozwieją wątpliwości deweloperów, jednak nie poprawiają sytuacji tych, których nie stać na duże lokum - czytamy w gazecie.

"Nie widzę problemu, dla którego państwo zakazuje budowy kilkunastometrowych mieszkań. Szczególnie młodzi ludzie mogą być zainteresowani zakupem takiego lokum, za które siłą rzeczy zapłaciliby mniej. Dzięki temu zamiast najmu mogliby wybrać nieruchomość na własność i budować własny majątek. Gdyby za kilka-kilkanaście lat zaczęli zarabiać więcej, a popyt na mikrolokale spadł i pojawił się problem z ich sprzedażą, nic nie stoi na przeszkodzie, by wtedy takie mieszkania przerobić na hotel, połączyć kilka mikrolokali w jeden pełnowymiarowy albo wykorzystać budynek jako magazyn samoobsługowy - dziś bardzo intratny segment rynku" - mówi "Pulsowi Biznesu" Bartosz Turek, analityk Open Finance.

Według Jakuba Nieckarza, prezesa Property Value Investments, ograniczenie dostępności najmniejszych lokali dotknie m.in. rodziców, którzy posyłając swoje dziecko na studia, woleliby kupić mikroapartament, niż przez kilka lat płacić za wynajem mieszkania czy pokoju - pisze gazeta.

>>> Czytaj też: Pęcznieją bańki na rynkach mieszkaniowych

Reklama