"Do nas należy decyzja!" - głosiły transparenty niesione przez uczestników manifestacji, w której wzięło udział - według organizatorów - ok. 35 tys. osób. Manifestanci nieśli zarówno żółto-czerwono-niebieskie flagi Katalonii jak i czerwono-biało-zielone flagi Kraju Basków.

Na jednym z wielkich transparentów widniało słowo "Tak", które - według katalońskich separatystów - powinno przeważyć w głosowaniu.

Zwolennicy niepodległej Katalonii planują przeprowadzenie referendum 1 października mimo sprzeciwu rządu w Madrycie i orzeczenia hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego, że będzie ono sprzeczne z ustawą zasadniczą, która nie zezwala regionom Hiszpanii na organizację tego rodzaju plebiscytów.

Celem demonstrujących Basków było "pokazanie, że są oni za demokracją i fundamentalnym prawem do samostanowienia" - powiedziała dziennikarzom regionalna deputowana Jasone Agirre Garita. "Chcieli potępić antydemokratyczną postawę hiszpańskiego państwa" - dodała.

Reklama

Demonstrację zwołała organizacja Gure Esku Dago, która zabiega o prawo Basków do samostanowienia. Wśród demonstrantów był Arnaldo Otegi, niegdyś członek baskijskiej organizacji separatystycznej ETA, która dopiero w 2011 roku wyrzekła się walki zbrojnej. Obecnie stoi on na czele niepodległościowej partii Sortu.

W środę hiszpański prokurator generalny Jose Manuel Maza polecił katalońskim prokuratorom, by postawili w stan oskarżenia wszystkich burmistrzów z Katalonii, którzy chcą udostępnić lokale na plebiscyt i zagroził ich aresztowaniem. Maza zapowiadał również, że skieruje do sądu pozew przeciwko szefowi rządu Katalonii oraz jego ministrom odpowiedzialnym za organizację referendum. (PAP)