W końcu marca tego roku Jastrzębska Spółka Węglowa przekazała nierentowną kopalnię do Spółki Restrukturyzacji Kopalń w celu likwidacji. Była to część umowy z obligatariuszami jastrzębskiej spółki. Zamknięciu kopalni sprzeciwiały się związki zawodowe, argumentując, że ma ona złoża węgla, które po zainwestowaniu będzie można opłacalnie eksploatować. Nie potwierdzały tego jednak analizy JSW i Ministerstwa Energii.

W końcu sierpnia br. grupa inicjatywna powołania spółki pracowniczej na bazie likwidowanej kopalni Krupiński zwróciła się do Ministerstwa Energii o wyrażenie zgody na przekazanie jej majątku na rzecz nowego podmiotu, który wznowi wydobycie w zakładzie. We wrześniu projekt ponownego uruchomienia kopalni wsparło prezydium śląsko-dąbrowskiej Solidarności, które skierowało w tej sprawie kolejny list do resortu energii.

W piątek wiceminister Tobiszowski w rozmowie z PAP wskazał m.in., że ministerstwo, choć zna ten pomysł, nie otrzymało dotąd żadnych dokumentów czy informacji, które umożliwiałyby ocenę, iż jest on realny i poparty odpowiednim biznesplanem.

"Nie twierdzę, że nie ma pomysłu (...), ale czy wiemy coś więcej poza tym, że ktoś ma pomysł? (...). Czy jest akt powołania spółki pracowniczej? Ministerstwo go nie ma. Czy jest biznesplan? Czy pracownicy na tej kopalni wyrazili wolę, że chcą być w tej spółce pracowniczej?" - pytał. Wskazał na elementy wymagane do tego, by można było rozważać jakiekolwiek poważne przedsięwzięcia gospodarcze.

Reklama

"Osoby mówią o pomysłach, nie budując biznesplanu (...). Chciałbym, by inicjatorzy (stworzenia spółki pracowniczej - PAP) wskazani z imienia i nazwiska, pokazali, że zarejestrowali spółkę pracowniczą i mają biznesplan" - powiedział Tobiszowski. Przypomniał, iż dogłębne analizy JSW i ministerstwa nie doprowadziły do zbudowania akceptowalnego dla obligatariuszy JSW planu, dającego kopalni szansę rentownej działalności - w efekcie trafiła ona do spółki restrukturyzacyjnej. Podkreślił, że kierownictwo resortu energii bierze pełną odpowiedzialność za tę decyzję.

"Jest wielka troska o każdą kopalnię, ale proszę też o zrozumienie, że nie możemy być w tym wszystkim nierealistyczni" - mówił Tobiszowski, tłumacząc, dlaczego ministerstwu trudno byłoby przyjąć pomysł, niepoparty wiarygodnym biznesplanem, zawierającym m.in. prognozę, ile z kilkudziesięciu milionów ton węgla ze złóż kopalni Krupiński można byłoby opłacalnie wydobyć. "Nie umiemy wykazać biznesowo, że to się opłaca" - mówił. Przypomniał przesłanki decyzji o przeniesieniu kopalni Krupiński do SRK.

30 sierpnia grupa inicjatywna powołania spółki pracowniczej na bazie kopalni Krupiński zwróciła się do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego o przekazanie majątku likwidowanej kopalni. "Decyzja ministerstwa jest w tej sprawie kluczowa. Jesteśmy przygotowani do formalnego utworzenia spółki pracowniczej, prowadzimy rozmowy z potencjalnymi inwestorami. Jeśli resort energii da nam zielone światło, wydobycie w nowym podmiocie pod nazwą Polski Zakład Górniczy Krupiński ruszy już w IV kwartale 2019 r." – mówił cytowany przez biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności Mieczysław Kościuk, przewodniczący tego związku w kopalni Krupiński i jeden z inicjatorów powołania spółki pracowniczej.

W piśmie do ministra energii przedstawiciele grupy inicjatywnej ocenili, że mimo rozpoczętego już procesu likwidacji, wciąż jest atrakcyjna dla potencjalnych inwestorów, a "stosunkowo nowoczesna infrastruktura kopalni, bogate złoża oraz dobre warunki geologiczne dają gwarancję szybkiego zwrotu zainwestowanych środków". Ocenili, że w nowej strukturze kopalnia ma dysponować złożami na poziomie ponad 70 mln ton węgla i zatrudniać ok. 1,5-1,6 tys. pracowników.

"Grupa inicjatywna skupia uznanych ekspertów i doświadczonych fachowców doskonale znających kopalnię Krupiński, jej możliwości i stan techniczny. Argumentem przemawiającym za wznowieniem wydobycia w Krupińskim jest również położenie jej złóż. Są to w zdecydowanej większości tereny zalesione i rolne, a więc eksploatacja nie będzie miała wpływu na powierzchnię w postaci szkód górniczych. Dodatkowo nasza inicjatywa jest bardzo mocno wspierana przez samorządy, co ma niebagatelne znaczenie dla uzyskiwania kolejnych koncesji w przyszłości" - mówił Kościuk.

Inicjatywę utworzenia spółki pracowniczej poparło prezydium zarządu regionu Śląsko-Dąbrowskiej "S" "W naszej ocenie nie ma żadnych merytorycznych, ekonomicznych, ani politycznych przeciwwskazań dla utworzenia spółki pracowniczej na bazie kopalni Krupiński. Śląsko-Dąbrowska Solidarność jest gotowa do aktywnego wsparcia i włączenia się w tą inicjatywę pozwalającą uratować tysiące miejsc pracy w naszym regionie" – czytamy w piśmie skierowanym 11 września przez przez prezydium zarządu regionu do Tchórzewskiego.

W ocenie władz regionalnej "S" brak zgody Ministerstwa Energii na przekazanie majątku kopalni Krupiński spółce pracowniczej, stałby "w sprzeczności z wszystkimi dobrymi działaniami dla branży wydobywczej podejmowanymi przez obecny rząd oraz byłby "sprzeczny z przedwyborczymi deklaracjami najwyższych przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, zgodnie z którymi jedyną przesłanką do likwidacji kopalń może być trwałe sczerpanie dostępnych złóż" – napisali związkowcy do szefa resortu energii.