Narodowy Bank Polski podał wczoraj dane o bilansie handlowym za listopad ubiegłego roku. Eksport ostro wyhamował - po spadku o 1,2 proc. w październiku ujemna dynamika wyniosła aż 11,9 proc.
- Wpisaliśmy się w światowy trend spadku wymiany handlowej między krajami. To oczywiście efekt globalnego kryzysu - mówi Jacek Wiśniewski, ekonomista Raiffeisen Banku.
- Eksport spada z powodu braku popytu zewnętrznego. Niestety jesteśmy skazani na minusową dynamikę rzędu 10 proc. w kolejnych miesiącach - dodaje Wiśniewski.
Jego zdaniem okres, w jakim będzie utrzymywał się spadek tempa eksportu, zależy przede wszystkim od powodzenia programów antykryzysowych w Europie Zachodniej, przede wszystkim w Niemczech. Po listopadzie nasz zachodni sąsiad nadal jest najważniejszym rynkiem zbytu dla polskich towarów. Jego udział w eksporcie co prawda spadł, ale ciągle jest to 25 proc. wartości ogółem.
Reklama
Z danych NBP wynika jednak, że wraz z eksportem silnie spadł import. A to według ekonomistów oznacza, że w Polsce ostro hamuje popyt wewnętrzny.
- Mamy do czynienia z wyraźnym spowolnieniem w polskiej gospodarce. Sytuacja pogarsza się w bardzo szybkim tempie - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
- Import znacznie wyhamował. To jest naturalna konsekwencja spowolnienia inwestycji i konsumpcji, które następuje w ostatnich miesiącach - dodaje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK.
Zdaniem Jacka Wiśniewskiego za spadek importu częściowo odpowiada też mniejsze zapotrzebowanie na polski eksport.
- Część eksportu jest importochłonna: żeby wyprodukować towar na eksport, najpierw przedsiębiorstwa muszą importować półprodukty - tłumaczy Wiśniewski.
Według ekonomistów w danych za kolejne miesiące możemy spodziewać się powtórki spadków.
- Powinniśmy się przyzwyczaić, że eksport będzie spadał. W I kwartale zapewne spadki będą jeszcze większe. Spadek importu też się będzie pogłębiał, pokazując słabość popytu wewnętrznego, zwłaszcza inwestycji - mówi Reluga.
- Widzimy, jakie są wskaźniki wyprzedzające koniunktury w Europie Zachodniej, jakie są przewidywania co do portfela zamówień np. w Niemczech. Eksport musi spadać, choć obawiam się, że import może spadał jeszcze bardziej - dodaje.
Paradoksalnie spadek zarówno importu, jak i eksportu poprawia bilans handlu zagranicznego. W listopadzie deficyt wyniósł niecałe 1,6 mld euro. Był to lepszy wynik niż ten, którego spodziewał się rynek. Spadek importu powoduje też, że tzw. wkład eksportu netto do PKB będzie utrzymywał się na stosunkowo dobrym poziomie. I wszystko wskazuje na to, że może powtórzyć się sytuacja z lat 2001-2002, kiedy to recesja u głównych partnerów handlowych Polski nie przełożyła się na wzrost nierównowagi zewnętrznej.
OPINIA
PIOTR SOROCZYŃSKI
prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych
Niedawno można było spekulować, że roczna dynamika eksportu w 2008 roku wyniesie kilkanaście procent. Tymczasem w listopadzie mieliśmy 12-proc. spadek eksportu, z czego wniosek, że coś złego się dzieje w wymianie towarowej. Może to być efekt spadku zamówień. A może zagraniczni kontrahenci mają coraz większe problemy z terminowym regulowaniem płatności i eksporterzy wstrzymali wysyłkę towarów albo nastąpiło spiętrzenie tych opóźnień właśnie w listopadzie? Mam nadzieję, że to chwilowa, przesadzona reakcja na hasło kryzys. Być może wiele podmiotów zareagowało zbyt ostrożnie na doniesienia o spowolnieniu gospodarczym. Spadek eksportu może wynikać z tej ostrożności i w kolejnych miesiącach będzie się to wyrównywało. Choć problem z płatnościami na pewno będzie występował.
ikona lupy />
Struktura eksportu na koniec listopada (w proc.) / DGP