Proponowane przez PiS zmiany w Kodeksie wyborczym przewidują m.in. dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin i powiatów.

"To jest bardzo prawdopodobne" - powiedział Kukiz zapytany w poniedziałek w Polskim Radiu 24, czy ruch Kukiz'15 może zostać przekształcony w partię. "To jest nie tylko kwestia ordynacji wyborczej, ale po prostu nas zjedzą, jeżeli nie stworzymy struktur" - dodał.

Podkreślił, że tworząc swój ruch liczył na "pewnego rodzaju idealizm". "Jakbym nie liczył, to by mi w życiu do głowy nie przyszło, by startować w wyborach i by w ciągu 3 miesięcy próbować skonstruować listy, które wejdą w tą skostniałą strukturę partyjną - mówię o PO-PiS-ie, o tej grupie interesu politycznego. Tylko idealizm był powodem w ogóle chęci zaistnienia w polityce" - zaznaczył Kukiz.

Dodał, iż liczył także, że utrzyma się "duch rewolucyjny", który ujawnił się w narodzie przed wyborami prezydenckimi. "Niestety się nie utrzymał, a może stety, bo rzeczywiście części tych ludzi, którzy byli pokrzywdzeni, została nadana godność" - zaznaczył lider Kukiz'15.

Reklama

Poseł powiedział też, że spodziewał się, iż liczący początkowo 41 posłów klub Kukiz'15, nie utrzyma się w takiej liczebności do końca kadencji (obecnie liczy 30 posłów). "Ja miałem 3 miesiące, by na listy wpisać ludzi, których praktycznie nie znałem. To były różne grupy, różne środowiska, które zgłaszały swoich przedstawicieli, które pomagały zbierać podpisy. To było takie +pospolite ruszenie+, tam była intencja zgromadzenia wszystkich grup antysystemowych - wolnościowców, narodowców, +ustrojowców+, czyli +kukizowców+" - wyliczał Kukiz.

Dopytywany, przyznał że "szczerze żałuje", iż na listach Kukiz'15 znaleźli się narodowcy. Według niego, osoby te nie są narodowcami. "Jeżeli ktoś przychodzi do mnie o godz. 20. w dniu kiedy o godz. 10. rano PiS po raz kolejny odrzuca ustawę o penalizacji banderyzmu i on mi mówi, że jemu jest bliżej do PiS, to jest to albo schizofrenik, albo... no nie narodowiec w każdym razie" - uznał Kukiz.

W zeszłym tygodniu sejmowa komisja nadzwyczajna pozytywnie zaopiniowała projekt zmian w Kodeksie wyborczym autorstwa PiS. Zakłada on m.in. wygaszenie kadencji Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach parlamentarnych 2019 r. oraz zmianę sposobu wyboru PKW. Według propozycji siedmiu na dziewięciu członków Państwowej Komisji Wyborczej ma być powoływanych przez Sejm, a nie - jak do tej pory - delegowanych przez TK, NSA i SN.

Projekt wprowadza ordynację proporcjonalną w wyborach do rad gmin, znosząc tym samym obowiązującą obecnie ordynację większościową, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW-y). Zgodnie z projektem podziału gminy na obwody głosowania ma dokonywać komisarz wyborczy (a nie władze samorządowe). W projekcie znalazła się też propozycja możliwości kandydowania do rady gminy i powiatu osób spoza obszaru działania rady.(PAP)

autor: Marta Rawicz