Budka i Gasiuk-Pihowicz interweniowali w środę rano w Ministerstwie Sprawiedliwości - chcieli zapoznać się z listami poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądowniczej. Wiceszef resortu Michał Woś nazwał to działanie posłów "polityczną hucpą". Wyjaśnił po porannym spotkaniu z posłami PO i Nowoczesnej, że w resorcie nie ma kopii list poparcia, bo minister sprawiedliwości "nie jest dysponentem tych materiałów", a jest nim marszałek Sejmu.

W południe posłowie zorganizowali w Sejmie konferencję pt. "Kto kłamie ws. KRS". "Po dzisiejszej interwencji poselskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości trzeba sobie postawić jasne pytanie: kto kłamie w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa? Kto z obecnego układu rządzącego kłamie w sprawie list poparcia kandydatów do KRS?" - pytała posłanka Nowoczesnej. Przypomniała, że w środę w MS powiedziano, że nie ma list poparcia kandydatów do nowej, "upolitycznionej" Krajowej Rady Sądownictwa. Dodała jednocześnie, że posłowie zostali poinformowani przez Forum Obywatelskiego Rozwoju, że to samo ministerstwo do 11 kwietnia będzie analizowało dokumenty, których - jak mówiła - "w MS nie ma".

Gasiuk-Pihowicz podkreśliła, że obywatele mają prawo wiedzieć "kto stoi za kandydatami" do KRS. "Czy ministerstwo ma coś do ukrycia? Czy pan minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ma coś do ukrycia? Czy to jest decyzja ministra Ziobry, aby nie upublicznić załączników z listami poparcia kandydatów do KRS?" - pytała.

W ocenie posłanki może okazać się, że z tych dokumentów "wyjdzie jednoznacznie", iż osobami popierającymi kandydatów do nowej KRS są osoby podwładne ministrowi sprawiedliwości, albo podwładni samych kandydatów. Jak dodała, może się również okazać, iż decyzja o nieupublicznianiu list jest motywowana "zwykłym ludzkim wstydem, że osoby, które popierają tych PiS-wskich nominatów po prostu wstydzą się tego, że popierają osoby startujące w jawnie niekonstytucyjnej formule".

Reklama

Budka przypomniał, że w środę w MS zostali poinformowani, iż "wszystkie dokumenty zgromadzone w Ministerstwie Sprawiedliwości w tej sprawie, podczas weryfikacji podpisów pod kandydaturami do KRS" zostały odesłane do marszałka Sejmu. "Jednocześnie wczoraj poinformowano Fundację Obywatelskiego Rozwoju, że dokumenty są przedmiotem analizy w MS, dlatego do 11 kwietnia przedłużą termin odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej" - dodał poseł.

Jak poinformował, wspólnie z Gasiuk-Pihowicz, zwrócili się z kolejnym wnioskiem do ministra sprawiedliwości. "Aby natychmiast udostępnił nam na piśmie dowód przekazania tych akt z powrotem do marszałka Sejmu" - zaznaczył. "Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, i nie spotkałem się z nią nigdy wcześniej, że ktoś odsyła dokumenty bez zrobienia ich kopii, bez ich zarchiwizowania, czy przetworzenia elektronicznego" - podkreślił Budka. W jego ocenie, może się okazać, że "w tej długiej drodze" między resortem sprawiedliwości i Sejmem, dokumenty "zostaną utracone".

"Nie zdziwiłbym się, żeby po raz kolejny okazało się, że ktoś utopi laptopa w wannie lub zniszczy twardy dysk (komputera). Mamy wrażenie, że celowo opinia publiczna od dłuższego czasu wprowadzana jest w błąd i ta sprawa musi być do końca wyjaśniona" - powiedział poseł Budka.

W piśmie skierowanym do FOR 26 lutego, MS poinformowało: "W związku z otrzymaniem (...) wniosku o udostępnienie informacji publicznej z 11 lutego br., zawiadamiam o konieczności przedłużenia terminu rozpatrzenia wniosku do 11 kwietnia br.; (...) wyjaśniam, że przedłużenie terminu jest spowodowane zakresem wniosku oraz koniecznością statusu prawnego każdego z wnioskowanych (...) dokumentów".

Budka i Gasiuk-Pihowicz skierowali w środę do ministra sprawiedliwości wniosek, w którym zwracają się o "przekazanie pisemnego potwierdzenia, że w chwili podejmowania interwencji w MS, ani w (...) archiwach nie znajdowały się załączniki do zgłoszeń kandydatów do KRS, ani ich kopie w formie papierowej lub elektronicznej". Chcą też "przekazania pisma przewodniego potwierdzającego przekazanie załączników do zgłoszeń kandydatów do KRS przez Ministerstwo Sprawiedliwości do Marszałka Sejmu".

Krystyna Pawłowicz (PiS) z sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oceniła, że oboje posłowie - mimo że są prawnikami - wykazują się "skrajną nieznajomością prawa, albo wprowadzają w błąd opinię publiczną". Jak zauważyła, znając znowelizowaną ustawę o KRS posłowie wiedzą, że załączniki z listami osób popierających kandydatów do KRS nie podlegają ujawnieniu.

"Organizują prowokację, happening, wariactwo do ministra, tylko po to, żeby skupić uwagę niezorientowanej opinii publicznej, nie tłumacząc, że idą po coś, co jest z góry skazane na ich porażkę" - zaznaczyła Pawłowicz. Podkreśliła, że listy z załącznikami osób popierających kandydatów do KRS są "zgodnie z ustawą nie do ujawnienia".

"Spodziewaliśmy się, że upublicznienie listy osób popierających kandydatów służy tylko i wyłącznie do tego, aby szykanować tych sędziów, którzy z bojkotu +sędziowsko-KRS-owskiego+, +sądowo-najwyższego+, się wyłamali" - powiedziała poseł Pawłowicz. Przypomniała, że organizatorzy bojkotu prowadzili także "karalne akcje bilbordowe, szykanujące i zastraszające sędziów kandydujących do KRS". A teraz - w jej ocenie - "chcieliby jeszcze osoby popierające tych kandydatów szykanować, zastraszać terroryzować".

Niepublikowanie takich list poparcia jest - jak powiedziała - "formą ochrony tych ludzi w czasach, gdy mamy do czynienia z barbarzyńcami prawnymi, totalną opozycją, która traktuje prawo bardzo instrumentalnie, wykorzystuje prawo sprzecznie z jego celem".

Zdaniem poseł PiS przepisy zostały tak sformułowane, żeby zasięg osób szykanowanych był ograniczony. "Musimy chronić obywateli, którzy chcą wziąć udział w procedurach uzdrawiania wymiaru sprawiedliwości w sposób prawem przewidziany, w sposób legalny" - zaznaczyła. "A takich barbarzyńców prawnych trzeba izolować" - dodała prof. Pawłowicz. (PAP)

autor: Mieczysław Rudy