"Jeśliby to zależało od Putina, to ta kadencja byłaby ostatnią. Oczywiście chciałby odejść. Putin to osoba, która z każdym rokiem coraz bardziej jest zależna od swojego otoczenia" - ocenia Chodorkowski, były szef Jukosu i założyciel fundacji Otwarta Rosja. Zaznacza, że dla otoczenia Putina każdy jego następca mógłby oznaczać zmiany.

Pytany o to, co powinni zrobić w dzień wyborów rosyjscy obywatele, rozmówca "DW" stwierdził, że dla rosyjskiego społeczeństwa ważne jest, by 18 marca skierować do władz polityczny przekaz - poprzez pójście do lokalu wyborczego, udział w obserwacji wyborów czy wyjście na ulice na znak protestu.

Oczywiste jest to, że oddanie głosu na wybranego kandydata nie pozwoli mu na wygraną, jednak doda mu kapitału politycznego - zauważa. Z kolei "obserwacja wyborów to bardzo klarowny sygnał dla władz: nie ufamy wam" - dodał.

"W sytuacji dojrzałego autorytarnego reżimu nieważne jest, czy przyjdziesz, czy nie (...), dlatego że z punktu widzenia Centralnej Komisji Wyborczej wszystko już jest zdecydowane" - twierdzi.

Reklama

Zdaniem rozmówcy "DW" nerwowość odczuwalna w Rosji przed wyborami wynika z tego, że nie wiadomo, co czeka Rosję 19 marca. "Putin zdobył mandat na kolejnych sześć lat. A co dalej?" - zastanawia się Chodorkowski.

Nikt nie wie, w którą stronę Putin zaprowadzi kraj po tym, gdy "jeszcze raz ukradnie mandat" - podsumowuje. (PAP)