Cztery źródła, z których dwa to osoby zatrudnione w amerykańskiej placówce, powiedziały agencji, że zwolnieni z pracy wymieniali się nagraniami i zdjęciami o treści pornograficznej za pośrednictwem komunikatora Facebook Messenger.
Część tych materiałów odkryła żona jednego z pracowników ambasady, która następnie zgłosiła to jednemu z jej przedstawicieli. Sprawę przekazano do Federalnego Biura Śledczego (FBI).
32 zwolnionych pracowników to obywatele Kambodży oraz Amerykanie pochodzenia kambodżańskiego, z których wielu było zatrudnionych jako strażnicy oraz personel administracyjny; nie było wśród nich dyplomatów.
Stosunki między USA i Kambodżą są obecnie napięte. Waszyngton krytykuje prześladowanie opozycji przez Phnom Penh, co rząd premiera Hun Sena potępia jako próbę osłabienia jego władzy. USA odrzucają te oskarżenia.
Kambodża, kraj wciąż jeszcze dźwigający się z dziesięcioleci naznaczonych konfliktami i biedą, znana jest z dziecięcej prostytucji. W ostatnich latach kilku obcokrajowców zostało skazanych i wtrąconych do więzienia za molestowanie seksualne dzieci. W opublikowanym w 2016 roku raporcie Departament Stanu USA wskazywał, że poważnym problemem w Kambodży pozostają dokonywane na dzieciach gwałty.
Komentarza w sprawie zwolnienia pracowników ambasady odmówiła zarówno sama amerykańska placówka, jak i Departament Stanu, FBI i kambodżańska policja.
Agencji Reutera nie udało się ustalić, ilu pracowników ogółem zatrudnia ambasada USA w Phnom Penh.
>>> Czytaj też: Biały Dom naciskał na Izrael, aby zakończył spór z Polską ws. noweli ustawy o IPN