Dowódcy amerykańscy obawiają się, że gdyby musieli zapobiec konfliktowi z Federacją Rosyjską na terytorium Europy, najpotężniejsza armia na świecie mogłaby w drodze utknąć w korku - informuje dziennik "Washington Post" w wydaniu online.

"Humvees (HMMWV - samochód terenowy armii USA) mógłby utknąć za szerokimi ciężarówkami w wąskich uliczkach, próbując dostać się na wschód Europy. Amerykańskie czołgi mogłyby zniszczyć zardzewiałe mosty, zbyt słabe, aby utrzymać ich ciężar. Żołnierze mogliby być zatrzymywani przez nadgorliwych funkcjonariuszy straży granicznych i oporne przedsiębiorstwa kolejowe" - czytamy w "WP".

Według waszyngtońskiego dziennika podczas co najmniej jednej symulacji przeprowadzonej przez Biały Dom, kłopoty logistyczne przyczyniły się do porażki NATO w konfrontacji z Rosją.

Problemy te - jak zauważa "WP" - szczególnie odczuli żołnierzy, którzy utknęli, chcąc przemieścić się między ćwiczeniami wojskowymi na terenie Europy. "Na przykład amerykański szwadron, który w ubiegłym roku przewidywał, że ich kołowe wozy opancerzone Stryker wrócą pociągiem z Gruzji do Niemiec w ciągu dwóch tygodni. Zajęło im to cztery miesiące - pozostawiając żołnierzy w Niemczech bez broni i możliwości przemieszczania się" - powiedział dowódca tego szwadronu płk. Adam Lackey.

"Musimy być w stanie poruszać się tak szybko lub szybciej niż Rosja, aby skutecznie odstraszać" - podkreślił cytowany przez "WP" były dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie generał Ben Hodges.

Reklama

"W niektórych przypadkach wojskowi planiści z Moskwy mieli lepsze zdjęcia mostów, dróg i słabych stron nowych terytoriów NATO, ponieważ kiedyś należały one do Związku Radzieckiego. Podczas gdy Rosja nie ma problemu w przemieszczaniu swoich wojsk na własnym terytorium, zawiłe zasady w czasie pokoju skomplikowały ruchy wojsk w Europie" - odnotowuje "WP".

"Niemcy zezwalają na przejazd autostradami ciężarówkom, które przewożą czołgi i ciężki sprzęt tylko w dni powszednie w nocy. Szwecja, która nie jest członkiem NATO, ale ściśle współpracuje z Sojuszem, musi zostać powiadomiona z trzytygodniowym wyprzedzeniem, zanim większość personelu i sprzętu wojskowego będzie mogła przekroczyć jej granicę. Szyny w krajach bałtyckich mają szerszy rozstaw niż wybudowane w zachodnim standardzie, co oznacza, że pociągi muszą być rozładowywane, a następnie przeładowywane w pobliżu granicy Polski z Litwą. Może to wydłużyć czas transportu wojsk" - czytamy w "WP".

"Jeśli uda ci się tam dotrzeć w 45 dni, spóźnisz się do walki" - ocenia dowódca logistyki amerykańskich wojsk lądowych w Europie generał dywizji Steven Shapiro. Zauważył on, że ostatnio musiał wypełnić siedemnaście formularzy, aby przetransportować wojska z niemieckiego portu Bremerhaven do Polski. "Są dni, w których poruszamy się z prędkością wojenną. Ale ogólnie rzecz biorąc, to nie mieści się w obecnej normie" - dodał.

Jak zauważa "WP" najtrudniejszym miejscem obrony w całym NATO jest prawdopodobnie tzw. przesmyk suwalski, czyli kilkudziesięciokilometrowy odcinek granicy polsko-litewskiej w sąsiedztwie obwodu kaliningradzkiego i Białorusi. Zaniepokojeni przedstawiciele Zachodu zaczęli nazywać tę okolicę przesmykiem suwalskim, czerpiąc inspirację z przesmyku Fulda, znajdującego się kiedyś na granicy NATO i Układu Warszawskiego. Według wojskowych był to najsłabszy punkt obrony Niemiec Zachodnich w epoce zimnowojennej.

"WP" przypomina, że obszar Suwałk znajduje się w zasięgu zaawansowanych przeciwlotniczych systemów rakietowych stacjonujących w Kaliningradzie. "W symulacjach bojowych dowódcy NATO wahali się przed wysłaniem samolotów bojowych w pobliże tego regionu. Doprowadziło to do szybkiego zajęcia państw bałtyckich. Każda jednostka lądowa musiałaby walczyć bez wsparcia powietrznego - a wejście jej do tego regionu mogłoby zostać zatrzymane przez coś tak prostego, jak jeden przewrócony samochód ciężarowy na autostradzie" - odnotowuje "WP".

Według raportu opublikowanego w 2016 roku przez amerykański think tank RAND Corporation rosyjskie siły zbrojne byłyby w stanie zająć kraje nadbałtyckie w ciągu 60 godzin lub mniej.

"Nie możemy zmienić geografii" - powiedział zastępca dowódcy zespołu ds. logistyki NATO na Litwie płk Mindaugas Stepanoviczius. "To jest naturalny punkt dławienia się" - dodał.

"Kraje bałtyckie mogą być miejscem, gdzie Rosja przetestuje całe NATO" - powiedział oficer odpowiedzialny za logistykę w litewskim Ministerstwie Obrony, płk. Valdas Dambrauskas. "Jeśli to zawiedzie, zawiedzie całe NATO" - dodał.

>>> Czytaj też: Łukaszenka: W przypadku porażki gospodarczej Białorusi może grozić wejście w skład innego państwa