"Data wprowadzenia euro w roku 2012 jest naszym celem. Jest on ambitny, ale nie jest to dogmat" - wyjaśnił w TVN24 Rostowski. "Żadna gospodarka nie korzystałaby z przystąpienia do ERM2 w warunkach turbulencji - takich, z jakimi mamy do czynienia obecnie" - podkreślił.

Odnosząc się do czwartkowego telewizyjnego wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Rostowski powiedział, że zgadza się z prezydentem co do tego, że najważniejszą rzeczą jest w tej chwili ochrona miejsc pracy. "Zgadzam się z prezydentem w sprawie celu, lecz nie w sprawie metody" - mówił minister.

Lech Kaczyński powiedział, że "by chronić polskie miejsca pracy, nasza gospodarka potrzebuje pieniędzy - zarówno tych z banków, jak i tych z budżetu państwa".

Rostowski uważa, że niezwiększanie deficytu budżetowego jest działaniem priorytetowym. "Dzięki temu, że nie zwiększamy deficytu, bank centralny ma dziś możliwość obniżania stóp procentowych i zwiększenia płynności systemu bankowego" - przekonywał Rostowski. "Nasz rząd chce ratować gospodarkę dzięki oszczędnościom oraz przy pomocy środków unijnych" - zaznaczył minister.

Reklama

Moment wejścia do strefy euro poprzedza uczestnictwo w mechanizmie ERM2, gdy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 proc.