Fińskie firmy papiernicze zamykają fabryki, takie jak ta w Summa - gdzie będzie ośrodek usługowy Google'a - a cały kraj przestawia się na elektronikę skupioną wokół Nokii, lidera wśród producentów telefonów komórkowych. Jednocześnie z tymi zmianami strukturalnymi europejski przemysł papierniczy przeżywał w ostatniej dekadzie przedłużona fazę spowolnienia koniunktury. Wygląda na to, że ten rok będzie jeszcze gorszy, bo malejącemu popytowi towarzyszy utrzymujący się nadmiar mocy produkcyjnych i niskie ceny.

Najgorzej odczuwa to branża papiernicza w Skandynawii, największa zresztą w Europie. Zarówno Stora Enso, jak i UPM-Kymmene (numer drugi w Europie) przynoszą straty, a ich rating kredytowy został obniżony. M-Real, trzecią w Finlandii firmę papierniczą, oceniono na CCC+, co oznacza duże ryzyko niewypłacalności ze względu na kłopoty z gotówką i zbliżający się termin spłat długu.

Dla Finlandii są to problemy szczególnie niepokojące. Przemysł papierniczy jest drugim co do wielkości źródłem wpływów eksportowych, a Stora Enso i UPM należą do największych krajowych firm. Ta branża ma również duże znaczenie symboliczne, gdyż jej rozwój opiera się na lasach, które - jako „zielone złoto” - stanowią element identyfikacji narodowej Finów. W latach 90. XX wieku fińskie firmy rozbudowywały moce produkcyjne i wchodziły na nowe rynki, zwłaszcza za pomocą nieudanych i kosztownych przejęć w Ameryce Północnej. To spowodowało, że w następnej dekadzie - gdy koniunktura zmieniła się, a nadmiar mocy doprowadził do spadku cen - znalazły się w niedobrej sytuacji.

Skutki tego błędu nasiliły się także dlatego, że - podobnie jak cała ta branża w Europie - zbyt wolno prowadziły restrukturyzację. UPM, największy w świecie producent papieru graficznego, zaczął falę cięć w 2006 roku. Od tego czasu zmniejszył moce produkcyjne o 2 mln ton w skali globalnej, czyli o 15 proc. Stora Enso zwlekała z cięciami, ale teraz, pod kierownictwem Jouko Karvinena - pierwszego szefa spoza branży - energicznie zamyka fabryki. Od 2006 roku zmniejszyła moce o 1,6 mln ton (o 13 proc.).

Reklama

Jouko Ahonen, szef związku zawodowego papierników, ocenia, że w ciągu ostatnich trzech lat branża straciła 5 tys. pracowników; obecnie pracuje w niej 20 tys. osób, choć 30 lat temu zatrudnienie wynosiło prawie 50 tys. Mimo jednak ogólnie ponurych perspektyw są dwa pozytywne sygnały dla branży: spadek cen energii i drewna na skutek kryzysu zmniejszył obawy o wzrost kosztów, a Rosja co najmniej do października odroczyła plany znacznej podwyżki taryf wywozowych na drewno.

Kolejnym powodem kłopotów fińskiego przemysłu będzie również przesuwanie się popytu na papier do krajów rozwijających się. Obydwie wielkie firmy usiłują zaradzić temu zagrożeniu za pomocą inwestycji w tych krajach. UPM ma fabrykę w Chinach i udział w wytwórni pulpy papierniczej w Urugwaju (gdzie surowiec stanowią szybko rosnące drzewa eukaliptusowe), a Stora Enso - joint venture w takiej wytwórni w Brazylii. Problemy, przed jakimi stoją fińscy producenci, a także przewidywane skutki zmian strukturalnych i obecnego załamania koniunktury spowodowały nasilenie spekulacji o możliwości fuzji w skandynawskim przemyśle papierniczym. Byłoby to powtórzenie posunięć, jakie w latach 90. doprowadziły do powstania Stora Enso oraz UPM. Fuzje dokonywane według kryterium produktów i kryterium geograficznego mogłyby spowodować zmniejszenie kosztów, ograniczenie mocy produkcyjnych oraz poprawę pozycji cenowej. Jak jednak mówi Jussi Pesonen, dyrektor naczelny UPM, postępy na tej drodze są małe, głównie dlatego że w obecnych warunkach firmy koncentrują się na własnej konkurencyjności, a wyceny spółek są niepewne.

- Potrzeba konsolidacji jest oczywista. Największą jej zaletę stanowi poprawa konkurencyjności kosztowej. To powinien być główny czynnik fuzji - mówi Jussi Pesonen.

Tł. AG